Liam's pov:
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy, jakby ktoś mnie nokautował co dwie sekundy. Jedyne co ogarnąłem w tamtej chwili, że jakimś cudem zasnąłem w pozycji siedzącej. Zmęczenie i ten okropny ból skutecznie nie pomagał mi w funkcjonowaniu.
Czułem wokół siebie jakiś słodki zapach i przede wszystkim zapach alkoholu, na którego myśl zrobiło mi się nie dobrze. Przecierając oczy mozolnie je otworzyłem, ale światło spowodowało, że od razu je zamknąłem. Próbowałem wstać, ale znowu jakiś znajdujący się na mnie ciężar mi to uniemożliwił.
Ciekaw co to jest ledwo otworzyłem oczy i ujrzałem Theo, który dalej spał mając głowę opartą o moją klatkę piersiową. Sam nie wiem czemu, ale na widok śpiącego bruneta zawsze się uśmiechałem. Tak samo było w tym przypadku.
Starszy spokojnie leżał z lekko otworzonymi ustami i wyglądał niewiarygodnie niewinnie. Odgarnąłem z jego twarzy kosmyk włosów i przy tym delikatnie pogładziłem jego policzek, a następnie bardziej go przytuliłem. Nagle ból głowy uderzył ze zdwojoną siłą, w wyniku czego bezsilnie westchnąłem.
Po chwili poczułem jak brunet zaczął lekko kręcić głową i dalej w połowie śpiąc przetarł swoje oczy. Delikatnie westchnął i wtulił się jeszcze mocniej we mnie powodując u mnie lekki śmiech.
- Hi - powiedział uwielbianym przeze mnie porannym głosem.
- Dzień dobry, śpiochu - odpowiedziałem i oboje się zaśmialiśmy.Rozglądając się po pomieszczeniu, w którym byliśmy ogarnąłem, że dalej jesteśmy u Mason'a. Zacząłem wracać myślami poprzedniego wieczoru i pamięć wracała mi w małych kawałkach. Każdy z nas zdecydowanie wypił za dużo.
Przypomniałem sobie grę w butelkę i pocałunek z Theo, który nie miał żadnego znaczenia. Po prostu wykonaliśmy wyzwanie jakie dostaliśmy. Przynajmniej tak próbowałem tłumaczyć sobie fakt, że ten pocałunek bardzo mi się podobał.
Tęskniłem za smakiem i delikatnością ust Theo. Dopiero kiedy doszło do tego pocałunku poczułem, że każda luka w moim życiu w końcu się zapełniła. Poczułem ciepło, którego nie jestem w stanie określić. Radość, której żaden uśmiech nie mógłby ukazać i spokój większy niż po śmierci.
Nie byłem teraz pewny moich uczuć co do śpiącego na mnie chłopaka, ani mojej orientacji. Zawsze wydawało mi się, że jestem hetero i chciałem, żeby tak zastało. Nawet jeżeli poczułem do niego coś więcej to nie warto było tego pokazywać, bo jestem pewien, że on tego nie odwzajemnia.
- Dzień dobry, gołąbeczki - usłyszałem głos Corey'a - trzymajcie.
Wręczył nam obu szklankę wody i oboje ją od razu wypiliśmy. Patrząc na Mason'a i jego chłopaka zrozumiałem, że ich kac chyba nie męczy. Po grze w butelkę mój film się urwał. Nie pamiętam co robiliśmy później, ani jak zasnąłem z Theo.
Za to dwójka chłopców stających nad nami wyglądała na zadowolych i usatysfakcjonowanych. Rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem, że cały bałagan spowodowany wczorajszą imprezą został posprzątany. Teraz się przeraziłem, która mogła być godzina.
- Spokojnie jest dopiero piąta rano, wstańcie w końcu to zjecie z nami śniadanie - uprzedził mnie Mason przed pytaniem jakby czytał w moich myślach.
Uspokoił mnie fakt, że nie jest tak późno jak obstawiałem. Mimo wszystko wiedziałem, że któryś z chłopaków przyjdzie po mnie rano by upewnić się, że pójdę do szkoły, chociaż najchętniej nie wychodził bym dziś z łóżka.
Theo niechętnie wstał ze mnie i leniwie się przeciągnął, a następnie poszedł do łazienki, a ja poszedłem do kuchni i usiadłem przy stole z chłopakami. Na śniadanie nie było nic specjalnego. Jajecznica z tostami i beconem oraz co najważniejsze kawa, o której tylko w tamtym momencie marzyłem.