First day of school

1.1K 55 53
                                    

Liam's pov:

Leżałem na łóżko, będąc wciąż pochłonięty snem, kiedy usłyszałem najbardziej irytujący dźwięk na świecie. Westchnąłem i przetarłem oczy będąc totalnie zirytowany budzikiem. Była szósta rano albo oprócz tego był także pierwszy dzień szkoly.

Zdecydowanie nie byłem zachwycony codziennym wstawaniem o poranku i wszystkimi sprawdzianami związanymi ze szkołą, aczkolwiek jakaś mała cząstka mnie cieszyła się na powrót. Treningi lacrosse'a i sam fakt spotykania się ze znajomymi zachęcał mnie by tam wrócić.

Albo z kilkoma znajomych.

Większość z nim skończyła już w tym roku liceum i wyjechała na studia. Muszę przyznać, że ciężko będzie przetrwać ten rok bez nich zważywszy, że to dzięki nim jakimś cudem zdałem poprzednią klasę. Pomagali mi w przedmiotach, których nie rozumiałem, a także w nie zabiciu wszystkiego co się rusza....

Rozciągnąłem się na łóżko z myślą, że chociaż trochę mnie to rozbudzi, jednak zamysł okazał się być błędny i jedyne czego chciałem w tamtym momencie to zamknąć ponownie oczy. Początki podobno zawsze są trudne, ale o wiele trudniejsze jest uniknięcie wkurzonego Stiles'a gdyby dowiedziałby się, że spóźniłem się na pierwszy dzień szkoły.

Po piętnastu minutach szukania chociaż jednego argumentu, który mógłbym przed nim wykorzystać, poddałem się wiedząc, że prędzej piekło zamarznie niż on nie znajdzie odpowiedzi na cokolwiek. Wstałem niechętnie z łóżka i przetarłem ponownie oczy, które były rażone przez słońce.

Sięgnąłem po szklankę z wodą stojąco na stoliku obok łóżka i wziąłem z niej kilka łyków. Podobno tak wszyscy 'fit ludzie' zaczynają dzień tylko czemu przy tym zawsze mają uśmiech na twarzy jakby im się naprawdę chciało robić te wszystkie rzeczy.

Podszedłem do szafy wybierając z niej ubrania, które planowałem dziś założyć. Postawiłem klasycznie na bluzę, która i tak była dla mnie lekko za duża oraz jasne jeansy z przetartym materiałem na kolanach. Na samą myśl, że są ludzie, którzy starannie wybierają o szóstej rano ubrania, w które chcą się ubrać, robiłem się senny.

Mozolnym krokiem skierowałem się do łazienki z zamiarem szybkiego prysznica. Zimna woda spływająca po moim ciele, której zadaniem było pobudzenie mojej osoby, wcale jej nie pobudzała. Sprawiała tylko, że jeszcze bardziej chciałem wrócić do ciepłego łóżka.

Po dziesięciu minutach wyszedłem z kabiny prysznicowej i wziąłem recznik, następnie się nim wycierając. Po chwili założyłem na siebie wybrany wcześniej outfit i przeszedłem do umycia zębów. Spojrzałem w lustro zauważając lekko podkrążone i zaspane oczy oraz nieułożone włosy, których nie chciało mi się w żaden sposób układać, więc olałem ten krok.

Po wykonaniu wszystkich czynności wziąłem jedynie plecak i kurtkę i wyszedłem z domu, kierując się na przystanek, z którego za parę minut będzie odjeżdżał autobus. Pierwszą rzeczą, która mnie przywitała był chłodny wiat, mimo słońca, które jasno świeciło. Odebrał mi on jeszcze więcej chęci do dzisiejszego dnia.

Włożyłem słuchawki do uszu, następnie puszczając przez nie ulubioną playlistę i przyspieszyłem lekko krok by mimo wszystko nie spóźnić się na ten autobus.

Cała droga do celu nie trwała długo, bo może zaledwie dziesięć minut, jednak gdybym był dosłownie dwie minuty później autobusu by już nie było. Zająłem pierwsze lepsze miejsce w autokarze wciąż będąc zajęty muzyką, której słuchałem. Oparłem głowę o szybę zastanawiając się jak dzisiejszy dzień może wyglądać.

Moje chęci do niego wynosiły mniej niż zero, a dla wszystkich pierwszy dzień szkoły jest zawsze fascynujący. Co było w tym niby fascynującego? Ta sama stara gadka nauczycieli, od której chciało mi się już wymiotować.

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz