screw it, just do it

404 33 42
                                    

(3rd person)

Peter zawsze pomagał Derekowi w trudnych decyzjach. Młodszy zawsze uważnie go słuchał i podziwiał, ale teraz miał trudną decyzję, którą musiał podjąć sam. Jego orientacja nie była nawet dla niego jasna. Bycie innej orientacji niż hetero zawsze wzbudzało u innych kontrowersję.

Derek nigdy nie znalazł prawdziwej miłości. Za czasów szkolnych miał jakieś nastoletnie miłości, ale żadna z nich nie była poważna. Sam wątpił w jej istnienie, bo nigdy nie miał wzroca. Jego matka rzadko wspominała o jego ojcu, więc sam do końca nie wiedział kim on jest. Peter samotnie wychowywał córkę, bo jej matka nie chciała podjąć się wychowywania dziecka, więc zostawiła ich obojgu.

Szatynowi, jak każdemu, kiedyś marzyła się wielka miłość. Chciał znaleźć osobę, która będzie przy nim w każdej sytuacji, przede wszystkim chciał znaleźć osobę, którą szczerze pokocha z wzajemnością. Problem był taki, że on wątpił w jej możliwość.

Po rozmowie z wujkiem wrócili spowrotem do reszty siedzących dalej przy stole. Malia miała zmartwiony wzrok na twarzy, ale ojciec wręczył jej spojrzenie, które mówiło, że nie warto pytać. Wstała od stołu.

- Będziemy już się zbierać, kochanie. Chłopaki muszą być już zmęczeni - zwróciła się do swojego chłopaka.

Stiles nie pewnie wstał od stołu i następnie podszedł do Derek'a, mimo, że jego mina lekko go odstraszała.
- Do zobaczenia - wręczył mu uśmiech i zaskakując wszystkich szatyn go odwzajemnił.
- Do zobaczenia, dziwaku.

Kiedy rodzina Hale już wyszła żegnając i dziękując za gościnę chłopaki usiedli na kanapie.

- Zdecydowanie na mnie leci - stwierdził pewny siebie Stiles.
- Możesz tak sobie wmawiać, tak po za tym, gdzie poszedł Liam? - spytał McCall.

- Nie wiem, do domu pewnie. Zanudzał się tu na śmierć.

Oboje wstali i zaczęli sprzątać wszystko. Przed nimi było dość dużo pracy nad tym. Scott miał wielką nadzieję, że ojciec jego dziewczyny ma dobre zdanie o nich wszystkich. Bardzo mu na tym zależało, a jego przyjaciel rozmyślał jedynie o szatynie.

..............
(3rd person)

Dwójka przyjaciół stała przed sobą z tysiącoma myślami. Reaken nie do końca rozumiał co się działo w tamtym momencie. Przez całe swoje życie nie miał wzorca "miłości". Matka wychowywała go samotnie od kąd się tylko urodził, a na przestrzeni czasu oprócz Liam'a nie zaprzyjaźnił się z nikim innym.

Theo nie wiedział czym jest i na czym polega miłość. Wciąż uczył się budować relacje i pielęgnować przyjaźń, więc nie zrozumiał do czego prawie doszło między nim, a Dunbarem.

Natomiast Liam śmiertelnie panikował wewnątrz. Czuł się niekomfortowo z faktem, że przez dosłownie sekundę przeszło mu na myśl pocałowanie Theo. Dziękował Bogu, że samochód, który przejechał w tamtym momencie, sprowadził go na ziemię.

Teraz oboje stali przed drzwiami Mason'a. Noc była jeszcze młoda. Towarzyszył jej lekki wiatr, przebijający się przez kurtki chłopców, i spowodowany przez niego szum w oddali. Brunetowi towarzyszył jeszcze ogromy stres, który z całych sił próbował ukryć.

Miał wrażenie, że to wszystko dzieje się za szybko. Niby normalny jest fakt, że nastolatkowie chodzą na imprezy ze znajomymi, aczkolwiek on czuł, że to nie jego działka. Spędzając czas z kimś nowym czuł się nie swojo. Jednak radość, którą mógł widzieć u blondyna, spowodowaną przez wyjście do chłopaków, skutecznie upewniała go, że warto tam iść.

Liam właśnie zadzwonił dzwonkiem do drzwi, a czarnoskóry przyjaciel otworzył je natychmiastowo, jakby czekał pod drzwiami, aż w końcu któreś z nich naciśnie dzwonek. Przywitał ich początkowo z najszerszym uśmiechem jaki kiedykolwiek najmłodszy z nich widział oraz iskierkami ekscytacji w oczach.

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz