does it make sense?

394 24 21
                                    

Theo's pov:

Oślepiające białe światła były wszystkim co dało się wtedy dostrzec. Instynktownie zamknąłem oczy, zasłaniając je również ramieniem przez oślepienie i wtedy już wszystko było czarne. Moje nogi od razu delikatnie się zgięły w ugięciu kolan

Słyszałem jedynie głośny pisk hamującego auta, odbijający się echem w mojej głowie, i czułem zapach spalonych opon, spowodowany szybkim hamowaniem. To wszystko działo się tak szybko, że miałem wrażenie jakby czas mijał wolniej.

Nie tak wyobrażałem sobie ten dzień. W dniu, w którym zaraz mam jechać do Paryża ze swoim chłopakiem, zdążyłem już w jednym momencie zostać oblany uciążliwą falą złości i zranienia, a teraz to wszystko prawie nie miało znaczenia. Towarzyszył mi tylko strach przed zranieniem fizycznym.

Może ból fizyczny naprawdę potrafi uśmierzyć ten psychiczny?

Stałem tak bez ruchu, nie mogąc się ruszyć o ani centymetr, jakby od tego zależało moje życie i czekałem na jakikolwiek bodziec z zewnątrz.

- Jesteś cały? - ktoś spytał, szturchając moje ramię, przez co w końcu odsłoniłem oczy i czułem jak całe moje ciało niekontrolowanie drży.

Przez cały czas nie byłem w stanie złapać oddechu i zrobiłem to dopiero, gdy rozejrzałem się dokoła widząc, że wszystko jest w porządku. Głęboki wdech napełnił moje płuca, zabierając przy tym trochę stresu, bólu w klatce piersiowej, spowodowanego brakiem tlenu, a w zamian przyniósł lekką ulgę.

Podniosłem wzrok na osobę, która mnie prawie potrąciła i ujrzałem tam niedawno poznane zielone tęczówki, w których mogłem dostrzec przerażenie, widoczne również na jego twarzy. Jednak rzeczywiście miał dobre przeczucie, że jeszcze kiedyś się spotkamy.

- Theo? - wyszeptał, kolejny raz lekko szturchając o moje ramię.

- Yeah, jestem cały - odpowiedziałem, przy tym lekko wzdychając, jednak ta odpowiedź, wciąż go nie zadowoliła, bo nie wyglądał aby zmartwienie go opuściło.

- Wiesz jak nie chcesz umrzeć pod kołami samochodu, to lepiej pod nie nie wskakuj - rzekł, jakby od niechcenia, zdejmując finalnie ręce z moich ramion.

Zbadał mnie wzrokiem doszukując się jakichkolwiek obdarć lub ran, jednak samochód nawet mnie nie dotknął, więc było to bez sensu. Gdy nie znalazł niczego, skierował wzrok spowrotem na moją twarz, a nasze spojrzenia się zrównały.

Mógłbym przysiąc, że gdzieś już widziałem te tęczówki. Sposób w jaki patrzył komuś w oczy wydawał się być bardzo znajomy, ale za nic nie mogłem sobie przypomnieć skąd mógłbym go znać.

- Coś się stało, Theo? - spytał z przejęciem, prawdopodobnie zauważając moje napuchnięte i zaczerwienione oczy, i podszedł do mnie bliżej.

- Nic się nie stało - odpowiedziałem beznamiętnie, robiąc krok w tył - muszę iść.

- Czekaj - fuknął, łapiąc mnie za nadgarstek, w celu zatrzymania - dopiero co cię prawie nie potrafiłem, gdzie idziesz?

- Muszę kogoś znaleźć - przyznałem, wyswobodzając rękę z uścisku jego dłoni - przepraszam za to. Nie zauważyłem twojego auta.

- W porządku - rzekł - najważniejsze, że jesteś cały. Proszę, pozwól, że dam ci podwózkę. Nie chce cię mieć potem na sumieniu.

Wiedziałem, że nie powinienem przyjmować od niego pomocy. Nie znałem go, ani on nie znał mnie, ale było w nic coś, co sprawiało wrażenie ufnego człowieka, więc wzdychając ciężko zgodziłem się na jego propozycję.

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz