(3rd person)
Dla dwójki zakochanych nastolatków świat właśnie stanął w miejcu. Oboje byli przepełnieni radością w niewyobrażalny sposób. Nic nie jest w stanie dokładnie opisać jakie to jest uczucie być zakochanym z wzajemnością.
Liam mimo, że czuł się okropnie i miał wciąż w głowie widok Hayden, nie mógł przestać się uśmiechać. Theo natomiast, nie mógł oderwać wzroku od młodszego blondyna. Jedną z jego zalet był fakt, że miał bardzo delikatną urodę.
W każdy możliwy sposób wyglądał przeuroczo, a jego uśmiech, który miał teraz na sobie był wisienką na torcie. Łatwo było się zgubić w tych prześlicznych, błękitnych oczach, a Theo już to zrobił. Patrzył się na młodszego jakby chciał zapamiętać każdy jego szczegół. Delikatne rysy twarzy, malinowe usta, długie rzęsy i odrobinę piegów, idealnie dopełniające wszystko.
Byli tak zajęci sobą, że nie słyszeli krzyków Mason'a i Corey'a za sobą. Tak spragnieni siebie nawzajem, tak szczęśliwi i tak zakochani.
- Czarne czy granatowe? - usłyszeli w końcu głos Mason'a.
- Czarne, zdecydowanie czarne. Granat to nie kolor Liam'a - powiedział Corey.- O czym wy gadacie? - spytał zdezorientowany Liam, na chwilę odrywając wzrok od Theo, ale po trzech sekundach znowu go przeniósł na chłopaka.
- Duh? O ślubie, oczywiście - wykrzyczał czarnoskóry jakby ktoś się pytał o tabliczkę mnożenia - no chyba, że chcesz iść w sukni ślubnej, a właśnie, kto z was jest tu bardziej kobiecy?
- Bardziej kobiecy?- W każdej parze chłopców jeden zachowuje się jak dziewczyna, wiecznie potrzebuje atencji, jest jak przytulanka. Ostatnio musiałem jechać po lody o trzeciej w nocy, bo jemu przyśnił się zły sen i... - nie dokończył, bo Corey skutecznie uciszył go uderzając łokciem w żebra.
- Więcej ci ich nie kupię - dodał.Liam spojrzał na bruneta wzrokiem "ja ich nie znam" i oboje zaczęli się śmiać. Młodszy dalej znajdował się w lekkich objęciach starszego bruneta i oparł głowę o jego ramię, dostając po chwili buziaka w czółko, który spowodował u niego deliktany śmiech i zabrał ze sobą większość zmartwień, które wisiały na blondynie przez dłuższy czas.
- Dobra już widzę, kto tu jest kobietą - stwierdził - kobiety są obrzydliwe - dodał na koniec.
- Widziałeś się w lustrze? - opysknął jego chłopak - anyway, Liam, jak tam kac?- Da się przeżyć - stwierdził.
- Yeah, chciałbym powiedzieć to samo. Jestem prawie pewny, że zaręczyłem się z Olafem z krainy lodu.Cała czwórka śmiała się kiedy Corey opowiadał swoje przygody z poprzedniej nocy. On uwielbiał zabawę. Uwielbiał czuć się wolny, pić alkohol jak wodę i tańczyć jakby nikt nie patrzył. Uważał, że od tego ma młodość i właśnie na to powinien ją wykorzystać.
Jego chłopak miał natomiast całkiem inne podejście do życia. Wysoko mierzył marzeniami, ale podchodził do wszystkiego realistycznie i racjonalnie. Większość swojego czasu poświęcał na naukę, nie tylko w zakresie szkolnym. Lubił mieć wiedzę na każdy temat i uczyć się innych języków. Dla niego młodość była okresem, który powinien przygotować go w stu procentach na życie dorosłe.
A pozostała dwójka? Nie było to łatwym tematem zważając na to, że oboje nie wykonywali czegoś co sprawia im radość. Każdy kto spojrzałby na Theo mógłby od razu stwierdzić, że jego przyszłość jest ustatkowana ze względu na pracę, którą już posiada. Jednak, on chciał od życia czegoś więcej. Podobnie jak Mason uwielbiał zwiększać wiedzę, ale nie mógł określić co naprawdę chciałby robić.
Najmłodszy z nich, natomiast średnio wierzył w swoje możliwości. Był dobry w sporcie i rzeczach humanistycznych. Pisanie opowiadań, rozprawek, referatów były dla niego łatwe na tyle, że robił to po prostu z nudów. Zawsze gdzieś w głowie miał ideę o zostaniu prawnikiem, lecz nacisk rodziców na medycynę był tak silny, że stracił wiarę w robieniu czegoś co naprawdę lubił.