adult kid

391 24 85
                                    

Liam's pov:

- Więc jak będzie? - zapytał Kai z uśmiechem na twarzy, wciąż mając wystawioną rękę w moją stronę - dasz się zaprosić na kawę?

Nie wiedziałem czemu zdecydowałem się przyjąć propozycje nowo poznanego bruneta, ale chyba w tamtym momencie chciałem po prostu odciąć się od codziennych zmartwień, ciągnących się od dłuższego czasu, więc chwyciłem jego dłoń, a on pomógł mi wstać z miejsca.

Wymieniliśmy się drobnym uśmiechem i gestem głowy wskazał mi kierunek do wyjścia ze szpitala. Razem się skierowaliśmy do wyjścia i przyglądając mu się zauważyłem, że bardzo przypomina mi mojego chłopaka. Mieli identyczne oczy i tak samo piękny uśmiech, samowolnie stwarzający ufność.

Wiedziałem, że Stiles mógłby się wściec gdyby wyszedł z sali i nie zobaczył mnie na korytarzu, ale stawiałem na to, że długo zejdzie mu się rozmowa z Derekiem, bo oprócz nieprzyjemnej sytuacji, która miała zajście, mieli ze sobą parę rzeczy do wyjaśnienia, więc stwierdziłem, że gdy pójdę z brunetem do kawiarni to nic się nie stanie.

Skąd mogłem wiedzieć jak to wszystko się potoczy?...

- Opowiedz mi coś o sobie - rzekł Kai, przytrzymując mi otwarte drzwi.
- Na przykład? - spytałem nie wiedząc co dokładnie chciałby wiedzieć.

- Masz jakieś zainteresowania? - zaproponował temat, uważnie wsłuchując się w moje słowa.

- Uh - westchnąłem, nie do końca wiedząc już czym one były - lubię grać w lacrosse'a, ale ostatnio nie ma na to zbytnio czasu, a oprócz tego lubię czytać.

- O proszę - uniósł brwi do góry i skręciliśmy w uliczkę, po prawej stronie - sportowiec z zapałem do książek, intrygujesz mnie.

Zaśmiałem się delikatnie, co swoją drogą on także zrobił. Sposób w jaki się śmiał wydawał mi się tak znajomy, że przez chwilę zapatrzyłem się na niego, co spowodowało, że mało nie uderzyłem w stojący na przeciwko słup. Poczułem jego dłoń na moim ramieniu, gdy przyciągnął mnie do siebie, abym nie uderzył w słup, którego wcześniej tam nie zauważyłem.

Jego przyciągnięcie było na tyle silne, że gdyby nie to, że złapał mnie, prawdopodobnie wylądowałby na chodniku. Moja głowa miała styczność z jego klatką piersiową, a ręce w pierwszej chwili zaplątały się wokół jego talii, jego ramiona, natomiast, mocno przycisnęły mnie do jego uniesionego torsu.

- Niezdara - zaśmiał się delikatnie, a ja poczułem zażenowanie związane z tym.

- Uh, dzięki - cicho powiedziałem, odsuwając się od niego, lecz na jego twarzy był łagodny wyraz twarzy, mówiący, że nie śmieszyło go to.

Ponownie zrównaliśmy ze sobą krok i szliśmy do kawiarni. Zdałem się na jego prowadzenie, bo moja orientacja w terenie była marna, po mimo, że dużo czasu spędzałem tu za młodu, gdy rodzice nie mieli mnie z kim zostawić i ciągnęli mnie ze sobą do pracy.

Telefon ponownie zaczął dzwonić i była to ta sama osoba co poprzednio. Głupio mi było, że odrzucałem od niego połączenia, jednak naprawdę potrzebowałem wtedy odciąć się od wszystkiego związanego z moim śmiesznym życiem, więc wyłączyłem telefon i spowrotem schowałem go do kieszeni spodni.

- Kto się do ciebie tak dobija? - spytał, patrząc na mnie z góry, przez to, że był znacznie wyższy ode mnie.

- Mój chłopak - przyznałem - miał do mnie zadzwonić, jednak nie mam ochoty teraz z nim rozmawiać.

- Twój chłopak? - powtórzył - dlaczego nie chcesz rozmawiać z własnym chłopakiem? Pokłóciliście się czy coś?

- Nic z tych rzeczy - zaprzeczyłem - nie wyobrażam sobie kłótni z nim. To najlpeszy człowiek jakiego poznałem - rzekłem, uśmiechając się pod nosem na wspomnienie o nim - po prostu potrzebuje na chwilę zapomnieć o wszystkim.

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz