just arrived

111 7 8
                                    

Liam's pov:

Nigdy w życiu nie byłem bardziej zazdrosny o nieskazitelny wygląd Theo niż w momencie gdy opuściliśmy pokład samolotu i na samym wstępie zostaliśmy zaatakowani przez migoczące białe światła aparatów.

Nie chciało mi się nawet rozmyślać nad tym jak musiałem teraz wyglądać, bo znałem już odpowiedź. Nie przyzwyczaiłem się do takich atrakcji jak paparazzi, więc miałem cały czas głowę skierowaną w dół i patrzyłem się jedynie w swe buty, gdy Theo, trzymając mnie za rękę, prowadził nas do wyjścia.

Oddech zdążyłem złapać dopiero w momencie gdy wsiedliśmy wraz z ciocią Reakena do taksówki, która miała nas zawieźć do hotelu. Spojrzałem za okno podziwiając francuską architekturę i dam sobie rękę uciąć, że wyglądałem jak idiota wpatrując się za okno z lekko otwartymi ustami.

Oderwanie się od tej czynności zajęło mi kilka dobrych minut i skierowałem swój wzrok tym razem na chłopaka siedzącego obok mnie. Gdy spojrzałem na niego on już się na mnie patrzył, mając na twarzy niewyobrażalnie piękny uśmiech. Jakby całe miasto nie miało na niego takiego wrażenia jak ja, bo patrzył się na mnie jak na najpiękniejszy obrazek. Odwzajemniłem uśmiech i znając życie moje policzki zarumieniły jak burak.

- Za kilka minut powinniśmy być już na miejscu - poinformował chłopak po tym gdy kierowca powiedział coś po francusku.

- Mhm - przytaknąłem - nie wiem jak przeżyje tu bez znajomości języka.

- Spokojnie - zaśmiał się - nie odstąpię cię na krok. Poza tym na pewno mówią tu po angielsku.

Kiwnąłem głową przyznając mu rację i skierowałem swój wzrok ponownie za okno i przez całą drogę do hotelu podziwiałem paryskie ulice.

.......................
Theo's pov:

Rejestracja w recepcji zajęła nam wyjątkowo krótko czasu. Ja wraz z Liamem i ciocią Chloe dostaliśmy karty wejściowe do swoich apartamentów, ja swój dzieliłem z Liamem.

Chłopiec wciąż nie wyglądał najlepiej. Owszem, cieszył mnie bardzo fakt, że wyraził on chęć poprawy swoich nawyków, ale nie potrafiłem uzbroić się w cierpliwość, bo za każdym razem gdy na niego patrzyłem jego widok bolał o wiele bardziej.

Chloe skierowała się w stronę swojego apartamentu, który znajdował się w innym przedziale hotelu niż nasz.  Ja trzymając w jednej dłoni bagaż, a w drugiej dłoń Liama zacząłem nas prowadzić w stronę windy.

- Byłeś już kiedyś w tym hotelu? - spytał.
- Dwa, może trzy razy. Najczęściej właśnie w nim się zatrzymujemy z ciocią, bo jest w samym centrum Paryża - odparłem.

- Theo, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - powiedział ze zdenerwowaniem.
-Co, kochanie? Co nie jest dobrym pomysłem?- spytałem zdezorientowany.

-To... - zaczął, robiąc rękoma wymachujący gest - to wszystko, Theo. Nie mam ze sobą nic oprócz telefonu, który i tak jest padnięty i nie chce żebyś ty musiał za wszystko...

- Przestań - urwałem, zatrzymując nas i patrząc mu prosto w oczy - dla mnie to nie jest żaden problem. To ja zabrałem cię na wyjazd i nawet nie wchodziło w grę abyś ty płacił. A nawet nie wiesz ile radości sprawiłoby mi zabranie cie na zakupy, na kolacje, na spacer - zacząłem wymieniać - dzisiaj mamy dzień wolny i zamierzam pokazać ci piękno Paryża czy ci się podoba czy nie.

- Theo, ale to jest za dużo...
- Ciii - urwałem ponownie - nie chcę nawet tego słuchać. Chodź, kochanie, pokażę Ci nasz apartament - załapałem go za rękę i ruszyłem.

Młodszy chłopak posłusznie skinął głową i zaczął iść moim krokiem. Weszliśmy do windy, którą następnie pojechaliśmy na czwarte piętro. Od naszego apartamentu dzieliła już nas tylko chwila i bardzo nie mogłem doczekać się reakcji Liama.

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz