it's okay

405 32 42
                                    

Theo's pov:

Wcale nie cieszyłem się z powodu kilkudniowego wyjazdu. Nie chodziło jedynie o fakt, że sekretnie nienawidziłem sesji zdjęciowych, ale głównym powodem był tutaj młodszy blondyn. Od razu dało się zauważyć, że coś go dręczy.

Próbowałem z nim porozmawiać, lecz starania były na nic. Nie miałem mu tego za złe. Jeżeli nie był gotowy, aby powiedzieć mi jaki ma problem to naciskanie jedynie pogorszyło by sprawę. Za złe miałem jedynie sobie fakt, że nie byłem w stanie mu pomóc. Uczucie bezsilności i chęć pomocy sprzeczały się między sobą.

Chciałem zapewnić mu komfort jaki on zapewnił mi od dnia, w którym zobaczyłem go po raz pierwszy. Był jedyną osobą, którą interesowało co się dzieje z samotnym dzieciakiem ze szkicownikiem. Pierwszą osobą, która stanęła w mojej obronie, pierwszą osobą, która nie oceniła mnie z góry.

Pierwszym bohaterem.

Nie ma słów, które mogły by opisać jak bardzo jestem mu wdzięczny po prostu za to, że jest. Może nie znamy długo, ale wystarczająco by stwierdzić, że jest wielkim człowiekiem. Jest jak małe światełko w tunelu, jak nadzieja w sytuacji bez wyjścia, jak promyk ciepła podczas zimy.

Aczkolwiek bohaterzy nie zawsze noszą peleryny i nie zawsze mają życie jak z bajki... Liam jest zawsze dla ludzi, którzy go potrzebują. Jest dobroduszny i sprawia wrażenie osoby godnej zaufania, ale takie osoby rzadko ufają innym.

Zazwyczaj ich mądrość wywodzi się z błędów przeszłości. Ich dobroć wywodzi się z nieuprzejmości jakiej doświadczyli, a silna wola z trudnych dni, które mimo wszystko przeżyli.

Aktualnie miałem w planach zacząć się pakować na wyjazd. Weekend miałem zaplanowany niekoniecznie tak jak chciałem, z resztą całe moje życie było tak zaplanowane. Z własnej woli nigdy nie poszedłbym na żadna sesje zdjęciowa, żeby pozować parę godzin przed aparatem.

Wyjąłem pierwszą koszulkę, którą planowałem ze sobą zabrać kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.

- Proszę - rzekłem odwracając się w ich stronę.
- Cześć, słońce - usłyszałem głos Chloe - mam złe wieści.

- O co chodzi? - spytałem.
- Niestety twoja sesja została odwołana

"I to mają być te złe wieści?" - pomyślałem.

- Teoretycznie została przełożona za tydzień, więc nie musimy dzisiaj wyjeżdżać - powiedziała z delikatnym uśmiechem. Ona naprawdę uwielbiała swoją pracę, a radość jaką ona jej sprawiała niemożliwa. Myślała, że ta praca sprawiała mi taką samą przyjemność co jej, ale prawda była zupełnie inna.

- Za chwilę wychodzę na spotkanie, więc pewnie nie będzie mnie w nocy w domu - rzekła po czym ucałowała moje czoło - śpij dobrze, kochanie.

- Hey, ciociu - zwróciłem na siebie uwagę zanim wyszła.
- Tak?

- Um, zostałem zaproszony na imprezę, ale odmówiłem ze względu na wyjazd, a skoro został przełożony to mógłbym na nią iść? - spytałem chyba z najbardziej niewinnym wyrazem na twarzy jaki istnieje.

Jej, natomiast, chyba nie spodobał się ten pomysł. Westchnęła i przekręciła głowę lekko w prawo.

- Theo, wiesz co myślę o takich imprezach.
- Wiem, wiem...

- Kto cię na nią zaprosił? - spytała podchodząc bliżej z przyjaznym uśmiechem.
- Oh, Liam - odpowiedziałem zawieszając na niej wzrok.

Jej uśmiech się poszerzył, co trochę mnie zdziwiło i zaciekawiło. W sumie, jeszcze nie poznałem jej zdania na temat blondyna, ale wydawało się, że go polubiła. Patrzyła tak na mnie przez około dziesięć sekund z lekkim wyrazem... Zachwytu, dumy?

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz