(3rd person)
- Co z Malią? - spytał ze zmartwieniem Peter od razu gdy dotarł do szpitala, w którym leżała jego córka.
Wszyscy byli lekko przerażeni kiedy blondynka zemdlała w domu Liama. Scott od razu zabrał ją do szpitala, aby upewnić się, że nic jej nie jest i zabrał ze sobą młodszych. Podczas podstawowych badań, które miała przeprowadzane, jej chłopak cały czas był z nią.
Dunbar i Reaken czekali przed salą, aż starszy z niej wyjdzie i powiadomi ich o stanie koleżanki. Nie wyglądało to groźnie, ale przecież nikt nie mdleje bez powodu. Między dwójką nastolatków była dość niezręczna cisza.
Liam nie wiedział co mógłby teraz powiedzieć, a Theo ciągle rozmyślał nad tym co blondyn chciał mu powiedzieć zanim przyszli jego znajomi. Ta myśl nie dawała mu spokoju i miał nadzieję, że młodszy niedługo wróci do tego.
- Nie wiadomo. Już z nią dobrze, ale ma teraz przeprowadzane badania - odpowiedział Liam i zauważył lekką ulgę na twarzy Peter'a.
Najstarszy odszedł od nich, bo zadzwonił mu telefon i młodsi znowu zostali sami. Cisza między nimi stała się jeszcze bardziej niezręczna przez co napięcie robiło się nie do zniesienia. Theo w końcu spojrzał na przyjaciela, a on się przez to spiął.
- Wszystko okey? - zaczął nieśmiało.
- Oh, yeah... Tak, wszystko dobrze - powiedział będąc bardzo zestresowany.
- Więc... Co chciałeś mi wcześniej powiedzieć?Padło pytanie, którego Liam bardzo nie chciał usłyszeć. Nie chciał na nie odpowiadać w tym miejscu, ani w tym czasie. Przechodził w tym momencie przez straszne nerwy. To wszystko było dla niego po prostu nowe, obawiał się reakcji i skutku, który powstałby po wyznaniu prawdy.
- Theo - zaczął - uh, nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- Okey, jak będziesz gotowy to pamiętaj, że jestem tu, aby cie wysłuchać - uśmiechnął się i wstał z krzesła, a następnie ukucnął przy Liamie i złapał go za ręce patrząc głęboko w oczy.Smutna mina wyjątkowo mu nie pasowała. Jego śliczne, niebieskie, pokryte łzami oczy wpatrywały się w starszego chłopa, uważanie słuchając każdego słowa, które wypowiadał. Chciał w nie wierzyć, ale tak bardzo nie potrafił. Tak bardzo się bał w nie uwierzyć.
- Cokolwiek to jest to prędzej czy później się ułoży - powiedział do młodszego, a ten tylko przygryzł wargę i pokręcił głową, a po chwili pierwsza łza spłynęła mu po policzku. Strasznie nie rozumiał i nie lubił tego co się z nim działo. Jedno zdanie potrafiło doprowadzić do płaczu, a on nienawidził tego u siebie.
Wstał z krzesła, przez co Theo, który trzymał go za ręce zrobił to samo, a młodszy od razu się w niego wtulił. Potrzebował ciepła, które pomogło by mu się uspokoić, a zaznać mógł go jedynie w obieciach bruneta.
Starszy czule go objął pragnąć skrócić jego pewnego rodzaju cierpienie. Liam wtulił swoją głowę w szyję Theo, a on nastomiat miał przyłożony policzek do jego skroni i głaskał delikatnie jego włosy. Czuł się trochę bezsilnie w tamtym momencie, bo jednak nie znając powodu nie mógł wiele zrobić, aby poprawić mu humor.
Zamknięty w objęciach Dunbar chorobliwie myślał nad co chciał powiedzieć. Był wdzięczny Theo, że nie kazał mu się spieszyć, jednak wiedział, że zasługuje na to by znać prawdę. Odsunął się od starszego i spojrzał mu głęboko w oczy, które przepełniała troska.
- Dziękuję - wyszeptał, szczerze nie wiedząc co innego mógł zrobić.
Brunet natomiast nie wiedział co odpowiedzieć,, więc kładąc po prostu dłoń na jego policzku wręczył mu ciepły uśmiech, a następnie delikatnie złożył pocałunek na jego czole. Ten gest magicznie ukoił większość zmartwień młodszego pozostawiając mu przyjemne uczucie bezpieczeństwa. Przetarł kciukiem jego mokre od łez policzki.