you deserve to be loved

390 37 38
                                    

(3rd person)

Derek był strasznie źle nastawiony na całe spotkanie w domu chłopaka jego kuzynki. Stresował się ogółem obecnością ludzi w każdej sytuacji. Nie przepadał za ludźmi od tragicznej śmierci matki. Nie polegało to na tym, że był zamknięty w sobie, bądź uważał się za lepszego od innych.

On po prostu bał się do kogokolwiek zbliżyć. Bał się poczuć cokolwiek. Nienawidził odczuwać troski, empatii lub tolerancji, ponieważ obawiał się, że zacznie mu na kimś zależeć. Polubi kogoś lub nawet pokocha, co według jego było nie możliwe, bo "miłość nie istnieje", a ta osoba prędzej czy później go zostawi.
Nauczył się skrywać emocje, dbać tylko o siebie i nie czuć nic względem innych.

Tak było łatwiej, ale czy słusznie?

To pytanie często pojawiało się w głowie od kąd poznał Stiles'a. Nie wiedział nawet czemu. Zobaczył w tym chłopcu pełno energii, ale także zauważył, że w przeszłości musiał wiele przejść. Jego oczy były śliczne, lecz nie jedną noc przepłakały. Jego uśmiech był szczery, lecz przykrywał ból przeszłości. Jego śmiech był zarażający, ale wolał o pomoc.

Szatyn poczuł, że mają wiele wspólnego. Łączyło ich coś, ale nie wiedział czym to było oraz nie wiedział czy chce wiedzieć. Nie mógł dopuścić do siebie żadnej osoby. Zniszczyło by to lata praktyki unikania innych.

Czuł także, że w taki sposób oszukuje sam siebie. Wmawia sobie, że nie jest zdolny do miłości i nie zasługuje na bycie pokochanym. Tyle razy próbował zrobić dosłownie wszystko, żeby odciągnąć od siebie Peter'a, aczkolwiek jego wujek nigdy się od niego nie odwrócił.

Kochał siostrzeńca i cierpiał niewyobrażalny ból gdy widział w jakim stanie się on znajduje. Śmierć siostry bolała go jak diabli, ale nie mógł się skupić na żałobie i rozpaczy po stracie bliskiej osoby, dla niego. Musiał być silny dla niego.

Za młodszych czasu obiecywali sobie, że będą przy sobie zawsze i na wieczność bez względu na wszystko. Najstarszy Hale był bardzo słowny. Nie rzucał słów na wiatr, więc nigdy nie przeszło mu na myśl opuszczenie młodszego.

Derek był dość młody kiedy stracił matkę, więc Peter przejął nad nim opiekę i chciał zapewnić mu wszystko co najlepsze, tak samo jego córce.

Malia była jego oczkiem w głowie. Rozjaśniała każde pomieszczenie, do którego weszła. Wierzyła dobro w każdym człowieku. Wiedziała, że cokolwiek by się nie działo jest z tego jakieś wyście, bo wszystko na tym świecie jest możliwe, zatem jeżeli coś ma się zdarzyć ona wyjdzie z tego z uśmiechem na twarzy i stanie się silniejsza.

Nauczyła się tego od kuzynki, Cory.

Cora była najmłodszym dzieckiem Talii. Była o wiele młodsza od swojego brata gdy stracili rodziców. Nigdy nie lubiła prosić o pomoc, bo wiedziała, że wszystko może osiągnąć sama, zatem po tragicznych wydarzeniach płakała maksymalnie dwa dni, a potem ocierała łzy i nakładała pomadkę, która podkreślała jej uśmiech powtarzający, że wszystko się kiedyś ułoży i ból przestanie być tak odczuwalny.

Śmierć i ból ciągnął się z tą rodziną całe życie.

Malia jednak jako jedyna nie zastała tego. Była zbyt młoda by pamiętać siostrę swojego ojca, a szansy by spotkać własną matkę nigdy nie dostała. Dlatego była chroniona i pielęgnowana przez wszystkich.

Była jedyna osobą o nazwisku Hale, która nie była rozbita.

.......

- Tato, to jest mój chłopak, Scott - przedstawiła go w końcu - to jego syn, Liam - dopowiedziała wskazując na najmłodszego.

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz