*nie edytowany*
Liam pov:
Obudził mnie budzik, który ustawiłem żeby nie zaspać na trening. Dosłownie nienawidziłem wstawać z łóżka, ale po chwili skapnełem się, że nie jestem ani w moim łóżko ani nie jestem sam.
Theo dalej spał na drugiej stronie kanapy. Wyglądał tak słodko, ale niestety musiałem go obudzić. Chyba znowu miał jakiś sen, bo nerwowo ruszał ręką dalej śpiąc.
- Theo, obudź się...- powiedziałem szeptem i lekko szturchnełem go za ramię. Otworzył oczy coś mrucząc.
- Jak się spało?- spytałem ze śmiechem.
- Odziwo ta kanapa jest w miarę wygodna- odpowiedział dalej nie wstając z niej.Spojrzałem na niego z politowaniem i stwierdziłem niech sobie jeszcze śpi, a ja zrobię nam coś lekkiego do zjedzenia przed meczem.
Zajęło mi to jakoś 15 minut i wróciłem z jedzeniem do Theo. Szybko je zjedliśmy i poszliśmy się szybko ogarnąć przed wyjściem.
W sumie można powiedzieć, że już byliśmy gotowi, ale Theo poszedł jeszcze do łazienki, a ja musiałem spakować strój na mecz i jakieś tam jeszcze potrzebne rzeczy.
Zszedłem na dół i zobaczyłem tam Theo, który już czekał na mnie. Spojrzałem na jego rozbity łuk brwiowy i postanowiłem spytać...- Chyba powinniśmy zmienić znowu opatrunek, mogę?
I po raz kolejny jako odpowiedź dostałem kiwnięcie głową. Pobiegłem na górę po apteczkę, a kiedy zszedłem Theo siedział już na kanapie czekając na mnie. Podszedłem więc i spryskałem wacik i przemyłem rany na twarzy Theo.- Bolało?- spytałem kiedy skończyłem przemywać.
- Nie bardzo, dzięki- odpowiedział wręczając przy tym uśmiech.
- Sure, no problem - odwzajemniłem uśmiech i usłyszeliśmy dzwonek od drzwi co świadczyło, że Scott i Stiles właśnie przyjechali. Sięgnąłem po torbę i razem z Theo otworzyliśmy drzwi.- Hey kids, gotowi? - spytał Scott na co zasygnalizowaliśmy "tak" i skierowaliśmy się do samochodu Scott'a. Razem z Theo usiedliśmy na tyle, choć on cały czas patrzył za okno nie mówiąc ani słowa.
- Chłopaki, zapnijcie pasy- powiedział do nas Scott jak zawsze w swoim nadopiekuńczym tonem. Wykonaliśmy posłusznie polecenie i tym razem rozmowę zaczął Stiles.
- Więc... Jak tam w szkole? - spytał Stiles chyba zapominając czemu dzisiaj w niej nie byliśmy.
- Ugh, I know, stupid question - dodał - just, czemu siedzicie tak cicho, wiecie ja w waszym wiek...- nie dokończył, bo przerwał mu Scott.
- Błagam Stiles, daj dzieciakom spokój.
Spojrzałem na Scott'a spojrzeniem, które mówiło "thank you".......
Po około 25 minutach dotarliśmy do szkoły. Scott właśnie zaparkował samochód i wyszedł z niego razem ze Stilesem.
- Na pewno chcesz tam iść, Theo? Szczerze nie wydajesz się na zadowolonego...
- Chcę, Liam... W sumie to będzie mój pierwszy raz na jakimś meczu.
- Nigdy nie byłeś na żadnym meczu? - spytałem i po chwili zauważając zawstydzenie chłopaka zrozumiałem jakie głupie pytanie zadałem.- Come one, zawsze musi być ten pierwszy raz, right? - uśmiechnął się do niego aby zapewnić mu komfort. Wyszliśmy z auta, po czym razem z chłopakami poszliśmy na boisko. Musiałem iść na zbiórkę do trenera i już miałem iść, ale przypomniałem sobie, że to pierwszy mecz Theo, więc podeszłam do niego jeszcze.
- Muszę lecieć do trenera, zostaniesz ze Stilesem i Scottem? - spytałem po czym oboje spojrzeliśmy na nich.
- Yhy- znowu nie kompetentna odpowiedź.
- Chodź, Theo. Pójdziemy zająć miejsca- powiedział do niego Scott, a ja uśmiechałem się do nowego kolegi dając mu uśmiech, który odwzajemnił.