Rozdział 28

365 50 2
                                    

W sumie to nadal jestem chora i cholernie źle mi się pisze ._.

Sam tego chciałem. Prosiłem się. Zostałem z tym wszystkim sam jak palec. W mojej głowie szalała burza myśli i nie umiałem jej uspokoić. To ja spowodowałem, że odeszła. Mogłem jej do tego nie wciągać. Nie wytrzymała napięcia i po prostu zniknęła.

Mówi, że wróci jak to wszystko się uspokoi, ale ja podświadomie wiem, że tak nie będzie.

Od tego wszystkiego minęły dwa tygodnie. Ten czas tak wolno przeleciał kiedy nie ma obok ciebie osoby, która darzy cię uczuciem.

Amanda ze względu na sytuacje jakie miały miejsce przed otruciem, w sensie jak Ren ją traktował, dostała tylko dwa lata w zawiasach. Do wyroku przyczynił się również świetny prawnik wynajęty przez mojego ojca.

Szczerze to od kąd Jes odeszła nie robię nic. Dosłownie nic. Czasami odwiedza mnie Sam i przynosi jedzenie, ale i tak rzadko kiedy to jem. Nie umiem nic przełknąć. Schudłem jakieś siedem kilogramów. Jak tak dalej pójdzie będę wyglądał jak model szkieletu w sali biologicznej.

-Zee obudź się.

-Jesy...

-Nie, to znów ja, Sam.

-Sam?

-Tak - westchnęła - przyniosłam ci jedzenie. Proszę, zjedz to.

-Nie chce.

-Ale musisz. Wstawaj - wyciągnęła rękę w moim kierunku. Chwyciłem ją, a ona podciągnęła moje wątłe ciało i zaprowadziła do kuchni.

-Jedz - zarządała.

-Będziesz mnie pilnować? - prychnąłem.

-Od dzisiaj tak.

-Nie...

-Nie marudź, bo pożałujesz.

Nie chętnie chwyciłem łyżkę i zacząłem jeść zupe, którą dziewczyna kupiła w jakimś barze.

Jeśli chcieliście mieć opisany przebieg procesu sądowego to sory, ale z tego co się orientuję to historia opowiada o życiu Zayn'a i Jesy, a nie ich rodziny xd

Other || z.m [1/2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz