Leżeliśmy na łyżeczki w moim łóżku. Chciałbym tak leżeć wieczność, ale miałem dzisiaj spotkać się z moją upierdliwą siostrą.
-Masz w planach przedstawić mnie swoin rodzicą?
-A chcesz tego?
-Nie wiem nawet czym jesteśmy.
-Ja też nie.
-Przyjaciele od seksu to za niski poziom.
-Zgadam się - pocałowałem ją w głowę.
-Cóż...
-Chcesz być moją dziewczyną?
Poczułem jak się wzdrygnęła na moje słowa.
-Dawno nie byłam w stałym związku.
-Ja chce to zmienić.
-Daj mi czas. Chce być pewna co do moich uczuć.
-Nie ma sprawy. Jeśli będziesz blisko mnie będę czekać nawet wieczność.
-Robi się za pięknie, żeby było prawdziwie.
-Wolisz żebym uciekł.
-Chce żebyś był przy mnie. Jesteś odstraszaczem moich koszmarów.
-Cóż, twój odstraszacz musi się zaraz spotkać ze swoją siostrą.
-Ja nie mam co dzisiaj robić.
-Wziąłbym cię ze sobą, ale to jest prywatna sprawa mojej siostry.
-Nie narzucam się.
Usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Sięgnąłem po niego i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
-Hallo - wymruczałem jeszcze zaspanym głosem.
-Hej Zee. Nie mogę przyjść dzisiaj.
-Chwila ty płaczesz?
-Nie - chlipnęła odruchowo. Usłyszałem syk w jej stronę.
-Amanda! Gdzie jesteś?! - zerwałem się z łożka i zacząłem się ubierać.
-Zayn ja... - zakończono połączenie.
-Co się stało? - spytała zaniepokojona Jes.
-Mojej siostrze coś grozi, muszę jej szukać.
-Jadę z tobą.
-Nie! To zbyt niebezpieczne! Nie daruję sobie jak coś ci się stanie. Zostań w domu, proszę.
-Ugh, dobrze.
-Dzięki - pocałowałem ją szybko.
-Szukaj jej bardziej na obrzeżach miasta. Nikt nikogo nie porywa do centrum.
-Ok.
Wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu, odpalając go szybko. Ruszyłem przed siebie i szukałem jakiś opuszczonych miejsc. Znając życie jej porywaczem był Ren, a on nie jest jakiś bystry.
Wleciałem jak strzała do kolejnej opustoszałej fabryki, chyba dwudziestej z kolei. Usłyszałem cichy jęk i śmiech.
-Nie kręć się, bo tylko będzie bardziej boleć.
Chwyciłem pierwszy lepszy tępy przedmiot jaki miałem pod ręką i zacząłen powoli skradać się w stronę Rena. Kiedy byłem blisko, Amanda mnie dostrzegła, a w jej oczacb dostrzegłem iskierkię nadziei.
-Nikt nie wie gdzie jesteś - prychnął i sprzedał jej liścia kiedy zaczęła się szarpać.
-Niespodzianka kutasie - zawołałem. Kiedy Ren obrócił się zdezorientowany wymierzyłem szybki i celny cios prosto w jego głowę. Osunął się na podłogę, nieprzytomny. Podbiegłem szybko do Amandy i odknenlowałem ją.
-Zayn! - wykrzyczała uradowana - znalazłeś mnie dzięki Bogu.
-Wszystko w porządku? - rozwiązałem jej ręcę i mocno przytuliłem.
-Tak.
-Nie jestem tego taki pewny.
CZYTASZ
Other || z.m [1/2] ✔
FanfictionCześć, jestem Zayn. Mieszkam w jednej z najbogatszych dzielnic w Bradford. Mój tata jest znanym właścicielem jednej z najbardziej dochodowych firm w tym mieście. Żyje w przepychu i powoli zaczyna mnie to denerwować. Mam dość tego, że wszystko czego...