» Rozdział 19

510 48 0
                                    

Leżeliśmy na łyżeczki w moim łóżku. Chciałbym tak leżeć wieczność, ale miałem dzisiaj spotkać się z moją upierdliwą siostrą.

-Masz w planach przedstawić mnie swoin rodzicą?

-A chcesz tego?

-Nie wiem nawet czym jesteśmy.

-Ja też nie.

-Przyjaciele od seksu to za niski poziom.

-Zgadam się - pocałowałem ją w głowę.

-Cóż...

-Chcesz być moją dziewczyną?

Poczułem jak się wzdrygnęła na moje słowa.

-Dawno nie byłam w stałym związku.

-Ja chce to zmienić.

-Daj mi czas. Chce być pewna co do moich uczuć.

-Nie ma sprawy. Jeśli będziesz blisko mnie będę czekać nawet wieczność.

-Robi się za pięknie, żeby było prawdziwie.

-Wolisz żebym uciekł.

-Chce żebyś był przy mnie. Jesteś odstraszaczem moich koszmarów.

-Cóż, twój odstraszacz musi się zaraz spotkać ze swoją siostrą.

-Ja nie mam co dzisiaj robić.

-Wziąłbym cię ze sobą, ale to jest prywatna sprawa mojej siostry.

-Nie narzucam się.

Usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Sięgnąłem po niego i wcisnąłem zieloną słuchawkę.

-Hallo - wymruczałem jeszcze zaspanym głosem.

-Hej Zee. Nie mogę przyjść dzisiaj.

-Chwila ty płaczesz?

-Nie - chlipnęła odruchowo. Usłyszałem syk w jej stronę.

-Amanda! Gdzie jesteś?! - zerwałem się z łożka i zacząłem się ubierać.

-Zayn ja... - zakończono połączenie.

-Co się stało? - spytała zaniepokojona Jes.

-Mojej siostrze coś grozi, muszę jej szukać.

-Jadę z tobą.

-Nie! To zbyt niebezpieczne! Nie daruję sobie jak coś ci się stanie. Zostań w domu, proszę.

-Ugh, dobrze.

-Dzięki - pocałowałem ją szybko.

-Szukaj jej bardziej na obrzeżach miasta. Nikt nikogo nie porywa do centrum.

-Ok.

Wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu, odpalając go szybko. Ruszyłem przed siebie i szukałem jakiś opuszczonych miejsc. Znając życie jej porywaczem był Ren, a on nie jest jakiś bystry.

Wleciałem jak strzała do kolejnej opustoszałej fabryki, chyba dwudziestej z kolei. Usłyszałem cichy jęk i śmiech.

-Nie kręć się, bo tylko będzie bardziej boleć.

Chwyciłem pierwszy lepszy tępy przedmiot jaki miałem pod ręką i zacząłen powoli skradać się w stronę Rena. Kiedy byłem blisko, Amanda mnie dostrzegła, a w jej oczacb dostrzegłem iskierkię nadziei.

-Nikt nie wie gdzie jesteś - prychnął i sprzedał jej liścia kiedy zaczęła się szarpać.

-Niespodzianka kutasie - zawołałem. Kiedy Ren obrócił się zdezorientowany wymierzyłem szybki i celny cios prosto w jego głowę. Osunął się na podłogę, nieprzytomny. Podbiegłem szybko do Amandy i odknenlowałem ją.

-Zayn! - wykrzyczała uradowana - znalazłeś mnie dzięki Bogu.

-Wszystko w porządku? - rozwiązałem jej ręcę i mocno przytuliłem.

-Tak.

-Nie jestem tego taki pewny.

Other || z.m [1/2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz