Jesy's POV:
Wstałam dziś wcześniej, żeby znowu się nie spóźnić na studia. Jeśli będę dalej tak robić to mnie wywalą, a ja naprawdę lubię na nie chodzić. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w mój tradycyjny strój. Śniadanie przygotowała mi Emily, jak zwykle. Jest moją współlokatorką i przyjaciółką. Bardzo dobrze się dogadujemy i cieszę się, że jest ze mną, bo biorąc pod uwagę mój charakterek prawie nikt nie chce się ze mą kumplować. Nie moja wina, że dorastałam w takich, a nie innych warunkach i teraz zrobiła się ze mnie suka. Jestem miła dla tych, którzy mnie szanują i nie są wkurwiający.
Tak jak ten chłopak wczoraj w tej kawiarence. Na chuja do mnie podchodził? Zjadłam omleta i umyłam szybko zęby, po czym ubrałam glany na stopy. Zeszłam na parking i odpaliłam silnik. Znów miałam w planach pojechanie do tej kawiarni. Kawa tam jest naprawdę dobra, a to, że wczoraj mnie zaczepił nie znaczy, że znów to zrobi.
Dla jego dobra. Lepiej niech tego nie powtarza.
Zaparkowałam tam gdzie ostatnio i weszłam do budynku. Przywitała mnie niska blondyna w stroju firmowym stojąca za ladą.
-Dzień dobry - uśmiechnęła się do mnie - Co mogę ci podać?
-Cappuccino i to ciastko z kawałkami czekolady - ta dziewczyna była strasznie przesłodzona, wkurzają mnie tacy ludzie.
-Dobrze to razem będzie pięć funtów. - podałam jej pieniądze i usiadłam na miejscu, na którym ostatnio siedziałam. Jakieś trzy minuty później dziewczyna podeszła z zamówieniem i położyła go przede mną.
-Smacznego - ponownie się uśmiechnęła i odeszła.
Wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam sprawdzać powiadomienia, kiedy nagle przez drzwi przeszedł ten chłopak. Zayan? Zayn? Tak, Zayn. Podszedł do kasjerki i zaczął z nią rozmawiać. Oparłam się o fotel i mogłam wyraźnie usłyszeć o czym mówią.
-Hej Sam.
-Cześć Zayn. To co zwykle?
-Tak, tak.
Obróciłam głowę w ich stronę, a chłopak już mi się przypatrywał. Uśmiechnął się szeroko i czekał na zamówienie. Podniosłam tylko lewą brew i ponownie odwróciłam wzrok do telefonu. To był zły pomysł. Usłyszałam coraz głośniejsze kroki w moją stronę.
-Hej, mogę się przysiąść?
Nie żeby coś nie jestem nie śmiała, po prostu stosuje znaną technikę „Nie odzywaj się, a się odpierdoli". Powszechnie używa się jej na imprezach, kiedy idzie się w nocy do domu i kiedy ktoś się narzuca.
-Zrozumiem tą ciszę jako tak - kurwa. Jakiś nie kumaty frajer mi się trafił.
-Jak się masz?
-Czego chcesz?
-Porozmawiać.
-Jest jeszcze ta kelnerka, z nią sobie pogadaj. Ja nie jestem skora do pogaduszek.
-Daj spokój.
-Odejdź ode mnie typie, albo źle to się skończy.
-Mów mi Zayn.
-Odejdź - mimo, że we mnie buzowało on zachowywał stoicki spokój.
-Weź nie bądź taka nie miła.
-Sory, taka moja natura.
-Jak masz na imię?
-A co cię to interesuje?
-Sory, ciekawość - zaraz mu ...
-Jesy, okej? Możesz już pójść?
-Raczej nie. Czekam na kawę.
-Poczekaj przy innym stoliku.
-Ten jest moim ulubionym. Zawsze tu siadam.
-Ugh... - wyciągnęłam z mojej torby słuchawki i włożyłam je do uszu.
-O teraz będziesz mnie ignorować?
-Co ty chcesz jeszcze ode mnie?
-Numer?
-Nie daje numeru nieznajomym.
-Przecież mnie znasz.
-Wiem tylko tyle, że masz na imię Zayn i jesteś strasznie wkurwiający - uśmiechnęłam się sarkastycznie.
-Nie wkurwiający, miły. To dwa różne słowa.
-Dla mnie nie. Wkurwiają mnie mili ludzie.
-Mam być dla ciebie niemiły, żebyś mnie polubiła?
-A co ci tak cholera zależy na przyjaźni ze mną, co?
-Wydajesz się interesującą osoba.
-W sensie?
-Nudzą mnie normalni ludzie.
-Ehh... - wyciągnęłam małą karteczkę i długopis. Napisałam na niej swój numer. Wstałam i podałam ją mu.
-Nie pisz za często, albo najlepiej w ogóle - i odeszłam. Lubię efektowne wyjścia. Kiedy już zniknęłam z jego pola widzenia uśmiechnęłam się nie wiem z jakiego powodu. Chyba go polubię. Odpaliłam silnik i ruszyłam na zajęcia.
CZYTASZ
Other || z.m [1/2] ✔
FanfictionCześć, jestem Zayn. Mieszkam w jednej z najbogatszych dzielnic w Bradford. Mój tata jest znanym właścicielem jednej z najbardziej dochodowych firm w tym mieście. Żyje w przepychu i powoli zaczyna mnie to denerwować. Mam dość tego, że wszystko czego...