Rozdział 26

420 49 4
                                    

Wpadłem jak burza na komisariat, a tóż za mną niestety mój ojciec. Podobna moja siostra zostawiła im wiadomość, że idzie się przyznać. Geniusz, aż zrobiłem mentalnego facepalm'a.

-Gdzie mogę znaleźć moją córkę?! - zapytał zbulwersowany ojciec.

-Dobry wieczór Panie Malik. Cóż za nowość - wspominałem, że ojciec często odwiedzał komisariat z mojego powodu?

-Gdzie ją mogę znaleźć? - powtórzył.

-W celi tymczasowej.

-Jakim prawem?!

-Przyznała się do zabójstwa?

Mój ojciec warknął na recepcjonistkę i ruszył w stronę miejsca gdzie miała brzebywać moja siostra.

-Odbiło ci! - powiedziałem do niej kiedy ojciec był zajęty szukaniem swojej ofiary.

-Zayn. Zabiłam człowieka!

-To nie był człowiek! Jebany dręczyciel!

-Mimo wszystko. Zabiłam go i muszę za to odpowiedzieć.

-Od kiedy ty taka odważna?

-Od wtedy, kiedy zrozumiałam co zrobiłam - odwróciła się i usiadła na ławce w kącie.

-Nic póki co nie zrobimy, ale spokojnie. Wyciągnę cię córciu! Załatwię najlepszego prawnika jaki stąpa po tej ziemi!

-Nie - odpowiedziała prosto.

-Słucham?! - pierwszy raz mu się postawiła.

-Nie chce.

-On nie odpowiedział za swoje czyny, to czemu ty masz?

-Bo to ja zrobiłam coś gorszego. Odebrałam mu życie.

-Zasłużył!

-Nikt nie zasługuje na śmierć.

*gdzie są moje komentarze :c*

Komentarze = next

Other || z.m [1/2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz