» Rozdział 9

543 45 1
                                    

-Zayn wstawaj!

-Hm?

-Ktoś mnie musi zawieść do szkoły!

Przetarłem sklejone oczy. Wstałem do pozycji siedzącej i przeciągnąłem się.

-Dzień dobry śpiąca królewno - podeszła do mnie Jesy i pocałowała mnie.

-Hej - uśmiechąłem się ospale.

-Ubierz się, a ja pójdę zrobić śniadanie.

-Okej.

Wziąłelm moje ciuchy i ułożyłem je przy moim kroczu żeby nie świcić fiutem z rana. Wyszydłem z jej pokoju i zacząłem zmierzać do mojego. Musze z nim coś zrobić, żeby wyglądał bardziej po mojemu. Był stosunkowo duży, więc zaszaleję. Otworzyłem drzwi i wszedłem do pomieszczenia. Ściany były kremowe, a na podłodzę była szara wykładzina. W rogu stała wielka, biała szafa, a nie opodal biurko tego samego koloru, na nim zaś metalowa lampka. Na środku było dwuosobowe, łózko z białego drewna. Obecnie pościel była biała, ale jak przyjechałem była koloru pudrowego różu. Najbardziej rozwalały mnie te kiczowate zasłony z motylkami i kwiaitkami.

Moje ciuchy powoli się kończyły, więc muszę dziś jechać do domu. Na samą myśl mnie mdli.

Podeszłem do szafy i wyciągnąłem ubrania. Czarne spodnie rozdartę w kolananch, luźna, biała bokserka bez nadruku. Dziś było wyjątkowo ciepło.

Wyszedłem z pokoju w pełni ubrany i usiadłem przy wysepce.

-Hej Jes, mam pytanie.

-No?

-Mogę zrobić remont w pokoju?

-Co masz na myśli?

-Chciałem położyć panele i przefarbować ściany. Kremowy i szary to nie moje kolory.

-Haha! Niech ci będzię. Sądzę, że to nie będzie problem, ale koszty ponosisz ty.

-Ma się rozumieć!

-W takim razie rób co chcesz.

-Co na śniadanie?

-Tosty.

-Wow, zaszalałaś!

-Zamknij się palancie! Czy ja wyglądam na kucharkę? - wróciła moja pierwotna Jesy.

-Okej, okej - uniosłem ręcę w geście obronnym, ale i tak mi przywaliła.

Zjedliśmy szybko i zawiozłem ją pod szkole.

-Miłego dnia - powiedziałem kiedy żegnaliśmy się pod szkołą.

-Dzięki - chwyciła mnie za koszulę i przyciągnęła do siebie łącząc nasze usta w ostrym i zachłannym pocałunku. Przygryzła moją wargę i pociągnęła ją kończąc jednocześnie pocałunek. - wzajemnie chłopczyku.

-Jestem mężczyzną!

-Dobra, dobra - odpowiedziała sarkastycznie - schowaj namiot cwaniaku.

Wysiadła zostawiajac mnie z, jak to rzekła - "moim namiotem". Nie miałem wyjścia i musiałem odjechać, przecież nieprzerucham jej w szkole, nie?

Podjechałem jeszcze pod kawiarnie żeby zobaczyć się z Sam. Tęskniłem trochę za nią.

Zaparkowałem samochód na parkingu i wyskoczyłem z niego kierując się do wejścia. Od razu przywitał mnie ciepły uśmiech Sam stojącej za ladą.

-Zayn! Lata minęły! Tęskniłam! - wybiegła rozradowana zza swojego stanowiska i przytuliła mnie. Od razu odwzajemniłem uścisk.

-Hej mała. Opowiadaj co u ciebie. - uśmiechnąłem się i zająłem miejsce siedzące przy ladzie, a Sam wróciła na swoje.

Other || z.m [1/2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz