Rozdział 24

469 54 2
                                    

-Amanda, musisz ze mną porozmawiać - wchodzę do jej mieszkania, kiedy otwiera mi drzwi.

-Ja już postanowiłam Zayn. Jutro idę się zgłosić na komisariat - staneliśmy w kuchni.

-Nie mogę ci na to pozwolić.

-Chociaż raz mnie posłuchaj! Ja chce! Naraziłam cię i ja za to odopowiem. Gdybym mogła sama bym go zabiła.

-Nie mów tak.

-Ale to prawda.

-Siostra, kurde.

-Gdyby nie ja nie byłoby sytuacji.

-Ale to ja go uderzyłem.

-Ale to ja go zabiłam.

-O czym ty mówisz?

-On nie umarł od uderzenia. Może i krwiak powstał, ale to nie to go zabiło.

-Co?

-Zanim mnie zawiózł, podałam mu prochy. Wykradłam je ze szpitala i wsypałam do drinka.

-Skąd masz pewność? W telelwizji mówili...

-Telelwizja kłamie. Nie uderzyłeś tak mocno żeby go zabić.

-Jesteś pewna?

-Jestem lekarzem Zee. Wiem co go zabiło. Wzięłam leki, które przyśpieszają pracę serca. Dla zdrowego mężczyzny to zabójcza dawka.

-Nie rozumiem.

-Podejrzewałam co chce zrobić. Kwestia czasu i sam by się przekręcił.

-I mówisz to tak spokojnie?

-On by mnie zgwałcił, pobił, albo gorzej. Wolałam trafić do pierdla niż nie żyć.

-Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś?

-Myślałam, że obejdzie się bez tego, ale ty byś nie odpuścił.

-Ja nie chce żebyś szła do pierdla.

-Ale pójdę i nie wpłyniesz na moją decyzje. Odpowiem za swoje czyny.

*⭐i komentarz make me happy*

Other || z.m [1/2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz