» Rozdział 17

543 57 4
                                    

Cisza. Nic nie dostałem w odpowiedzi. Minął kolejny tydzień. Spokojny, bez konfliktowy, ale też chyba mamy ciche dni.

Nie wiem czy ona potrzebuje to przemyśleć. Może troche ją tym zaskoczyłem, a może dalej jest taka jaka była? Nie umiejąca okazywać uczuć. Martwi mnie to.

Udałem się na spacer, żeby odetchnąć i pomyśleć.

-Kurwa, uważaj jak chodzisz! - prychnęła osoba, na którą przypadkowo wszedłem.

-Przepraszam, ja... - pomogłem jej wstać.

-Zayn? - odparła zdziwiona.

-Perrie -otworzyłem szerzej oczy - dawno cię nie widziałem - chrząknąłem.

-Kope lat. Co u ciebie? - uśmiechnęła się i włożyła ręce do kieszeni.

-Hm, może wejdziemy? - pokazałem na kawiarnie po drugiej strony ulicy. Usiedliśmy przy pierwszym lepszym stoliku i zamuwiliśmy kawę.

-Opowiadaj!

-No jest ciężko - potrapałem się po karku.

-Poznałeś kogoś? - spytała pewnie.

-Ja, taak. A ty?

-Nie zaprzeczę - pokazała mi pierścionek zaręczynowy.

-Wow! Gratuluje - marszczyłem nos - w końcu jesteś szczęśliwa.

-Zayn, z tobą też bym mogła być szczęśliwa.

-Nie.

-Jestem szczęśliwa, bo go kocham. Ciebie też kochałam - uchwyciła moją dłoń w swoje.

-Ale ja cię ograniczałem.

-To najmniej ważne.

-Eh - burknąłem.

-Nie wracajmy do tego. Mów co u ciebie.

-Ja mam trochę bardziej skąplikowaną sprawę.

-Przykro mi.

-Ja jednym słowem wciąż czekam na miłość.

-Doczekasz się - uśmiechnęła się słodko - każdy musi czekać. Jedni dłużej, drudzy krócej.

-Gdybym cię nie zostawił, to mój pierścionek nosiłabyś na palcu.

-Gdybyś mnie nie zostawił, to nie poznałbyś dziewczyny na której obecnie ci zależy, a ja mojego Alex'a.

Widzę, że fo kocha. Błyszczą jej oczy jak o nim mówi.

-Bo ją kochasz. Widzę to.

-Za dobrze się znamy.

-To prawda.

Kelnerka przyniosła nam zamównienie nie odrywając ode mnie wzroku.

-Zmieniłeś się.

-W sensie? - wziąłem łyka kawy.

-Jesteś bardziej pożądany przez kobiety.

-Skąd ten pomysł?

-Brak sweterków, spodni w kant, białych koszul. Zamiast tego rurki, skurzane kurtki, zarost. Wow.

-Przesada.

-Owszem przesadziłeś. Co wywołało u ciebie taką zmianę?

-Ta jedyna. Dla niej zrobię wszystko. Z resztą, nigdy tego nie lubiłem.

-Aha.

-Ty jesteś bardziej promienna.

-Dzięki - zaczerwieniła się - ja muszę już iść, ale możemy się znowu spotkać. Daj telefon, wpiszę mój numer, jak będziesz mieć czas to napiszesz.

-Okej - wyciągnąłem telefon i podałem jej.

-Ładna.

-Co?

-Tapeta - uśmiechnęła się i wpisała numer - to ona prawda? - zapytała i oddała mi telefon.

-Tak.

-Ładna.

-Owszem - uśmiechnąłem się - jest najpiękniejsza i wyjątkowa.

°°°

Skoro mam nie kończyć tego opowiadania, to co powiecie na drugą część? Nie wiem czy to ma sens, ale ok.

PS. Gdzie moje komentarze? Mam ich nie dobór :c Uratuj mnie i zostaw komentarz.

Other || z.m [1/2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz