» Rozdział 14

533 51 8
                                    

Nie mogłem zasnąć. Siedziałem na kanapie przeglądając strony internetowe. Upiłem łyk herbaty malinowej, którą sobie zrobiłem.

-Zayn? Czemu nie śpisz?

-Nie mog...

-Co jest?

-Płakałaś?

-Nie - próbowała zasłonić twarz włosami.

-Chodź tutaj - poklepałem kolana.

Jesy ochoczo usiadła na nich, wtulając się w mój tors.

-Co jest?

-To jest straszne, nie chce o tym mówić. To się pojawia każdej nocy kiedy ciebie nie ma obok. Czuję się w tedy bezpiecznej.

Coś w niej pękało. Stawała się potulna i wrażliwa. Jak nie moja Jesy, którą znam.

-Może jak to opowiesz to ci ulży. Próbowałaś kiedyś?

-Cóż... nie, ale na samą myśl o tym chce mi się płakać.

-Oh.

-Ten sen, to jakby zbiór tego wszystkiego co mnie złego spotkało w życiu.

Pogłaskałem jej plecy i przytuliłem ją mocniej.

-Zaczyna się nie pozornie. Wchodzę do ciemnego korytarza i zaczynam nawoływać. Czy ktoś tu jest i tym podobne. Kiedy zapada cisza zza szafki wyłania się mój ojciec. Ma butelkę w ręce i rzuca ją w moim kierunku. Stopy kaleczą się o rozbite szkło kiedy uciekam przed tatą, który woła, że mam wrócić, bo inaczej mnie zabije. Biegnę dalej i przede mną pojawia się moja matka - załamał się jej głos - ma sznur na szyi, a z włosów kapie jej woda. Mówi, że to moja wina, że gdybym jej pomogła to dalej by żyła.

-Spokojnie Jes. Oddychaj. - czułem jak jej serce mocno wali.

-Na końcu korytarza stoi mój były. Trzyma za włosy martwą dziewczynę leżącą w kałuży krwi. Popycha ją w moją stronę mówiąc ze ja też tak skończę. Wcelowuje pistolet i strzela we mnie. Wtedy się budzę.

-Oh. Twój były?

-Siedzi w więzieniu. Za zamordowanie i niezbezczeszczenie zwłok.

- Kurwa - zamurowało mnie. Pocałowałem Jesy w czoło i przytuliłem ją jeszcze mocniej. Tego się nie spodziewałem. Sen mało realistyczny, ale to jej małe piekło, z którego nie da się uciec. Koszmary potrafią być realistyczne i nie wiem jak ona radziła sobie z nimi do tej pory.

Znalazłem wytłumaczenie na jej codzienne noce filmowe. Bała się zasnąć, więc oglądała telewizje.

-Zayn?

-Tak Jesy?

-Nie zostawiaj mnie teraz.

-Okay.

-Mówię serio.

-Ja również.

Kiedy w końcu usnęła w moich ramionach przekręciłem nas lekko tak,że leżeliśmy na łyżeczki. Przytuliłem ją tak mocno jak się dało i nie chciałem jej puścić. Nigdy.

Sory, że krótki, ale on nie może być dłuższy. Psychika by mi do reszty wysiadła xd
Za to za nie długo będzie next!
Może jeszcze dzisiaj :o
Tylko potrzebuję do tego komentarzy :)

Chcesz dedykacje?! = napisz komentarz!

Other || z.m [1/2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz