» Rozdział 3

935 53 3
                                    

Zayn's POV:

Otwarłem powoli oczy. Jasne światło przedzierające się zza firanki oświetlało większą cześć pomieszczenia. Wstałem z sofy i przeciągnąłem się.

-Dzień dobry śpiąca królewno - obróciłem się gwałtownie i ujrzałem Jesy. Siedziała na wysokim stołku i jadła śniadanie. W samych majtkach i koszulce. Nieźle się ten dzień zaczyna.

-Hej - rozejrzałem się po pokoju - gdzie są moje ubrania?
-Schowałam żeby nie przyszło ci do głowy tego ubierać.

-No, ale w czym ja mam... - pokazała na kupę ubrań leżących na fotelu obok. To te, które dała mi wczoraj.

-Nie ubiorę tego.

-Tam jest łazienka. Jak chcesz możesz wziąć prysznic.

-Czy ty mnie słuchasz?

-Nie.

Westchnąłem ciężko i poszedłem do łazienki. Zapaliłem światło, a ciuchy odłożyłem na pralkę. Ściągnąłem bokserki i wziąłem szybki prysznic. Muszę wrócić do domu, nie mogę długo tu mieszkać. Mimo, że mi się tu podoba, nie mogę jej tak wykorzystywać. Ubrałem się i poprawiłem włosy. Z tymi ciuchami i lekkim zarostem na twarzy wyglądałem... groźnie? W każdym bądź razie mniej sztywny. Kiedy wyszedłem powiesiłem skórzaną kurtkę na wieszaku. Nie będę w niej przecież chodził po domu. Ponownie skierowałem się do salonu.

-Masz śniadanie - kiwnęła głową w stronę talerza.

-Dzięki - Kiedy tak jadłem non stop się na mnie patrzyła. Trochę mnie to przerażało, ale jednocześnie podniecało.

-Co? - zapytałem w końcu.

-Nic, po prostu wyglądasz seksownie.

-I dlatego na mnie patrzysz?

-Nie mogę?

-Umm.. Możesz.

-Oh, dziękuje łaskawco - odwróciła wzrok i spojrzała na talerz. - możesz zostać ile chcesz, ale kupujesz jedzenie.

-Dzięki, nie sądziłem, że mi pozwolisz.

-Niby czemu?

-Wczoraj wydawałaś mniej miła.

-Moja natura to bycie nie miłą, ale lituje się nad seksownymi chłopakami, którzy potrzebują pomocy, bo tata ich wyrzucił z domu.

-Wow. Czyli zaliczam się do tej grupki - zachichotała.

-A Emily nie będzie mieć nic przeciwko? - dodałem.

-Po pierwsze prawie jej w domu nie ma. Po drugie i tak ma w planach wyprowadzkę do chłopaka. Po trzecie wątpię. Zamiast się wkurzać będzie się ślinić. Oczywiście póki nie zaczniesz z nią gadać.

-A to co miało znaczyć?

-Cóż.. Miało znaczyć, że ona woli chłopaków żyjących na krawędzi.

-Myślisz, że nie umiem po prostu jej poderwać.

-To też. - zaśmiała się głośno.

-Umiem podrywać dziewczyny.

-Wątpię - wstała i schowała resztki do lodówki. Podszedłem do niej, a kiedy się odwróciła przybiłem ją do lodówki ciałem.

-Powtórz.

-Wątpię, że jesteś w stanie poderwać dziewczyny - powiedziała pewnie.

-Jesteś tego pewna? - mruknąłem, a moja ręka zjechała na jej biodra.

Other || z.m [1/2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz