Bonus!

348 22 6
                                    

Uwaga⚠️
Bonus należy czytać po 61 rozdziale 1#Aleksego, by nie spojlerować sobie jego historii!



Bruno

Wchodzę do pokoju i staję jak wryty na widok wypiętych pośladków mojej żony, w bardzo krótkich spodenkach, jak pakuje nasze torby na wyjazd nad morze. Podszedłem do niej i łapiąc ją za biodra przycisnąłem swój już nabrzmiały sprzęt do jej krocza. Od ponad czterech lat jesteśmy małżeństwem i nie wygląda na to, żeby seks z żoną kiedyś mi się znudził.

  - Bruno... - wzdycha z jękiem, którego nie jest w stanie ukryć. - ...nie pomagasz mi.
  - Zostaw to i chodź ze mną na antresolę. Mamy jeszcze kilka dni na to.
  - A co z Olim? - jak zwykle jej myśli krążą wokół naszego syna.

Jak tylko Oli pojawił się na świecie, Liwia jak za wciśnięciem przełącznika zmieniła tryb, z  rozkapryszonej nastolatki, w matkę na cały etat. Z zachwytem obserwowałem, jak troskliwie i z miłością zajmuje się naszym synkiem. Oszalała na jego punkcie, a ja jeszcze bardziej oszalałem na ich. Są wszystkim co mam. Są moim szczęściem.

Oczywiście moja żona nadal miewa humorki i zachowuje się czasami, jak księżniczka. Nadal też obsesyjnie dba, o swoją figurę, ale robi to w taki sposób, że nawet ja na tym korzystam. Jak? Liw, by utrzymać idealną sylwetkę chodzi na pool dance, więc z przyjemnością oglądam, jak nieraz w bawialni, tańczy dla mnie na rurze. Dobrze, że to pomieszczenie jest dźwiękoszczelne, bo po jej pokazie, puszczają mi wszystkie hamulce i dosłownie Liwka zdziera gardło z rozkoszy, gdy rżnę ją na stole bilardowym. Odkąd połóg się skończył nasz seks wyglądał coraz lepiej i na coraz więcej sobie pozwalaliśmy. Gdyby Alek wiedział wtedy, co będę wyprawiał z jego siostrą, zabiłby mnie i zakopał gdzieś poza granicami Polski. A teraz?
Teraz jesteśmy kimś więcej niż tylko szwagrami. Nigdy nie miałem takiego przyjaciela jak on.

  - Jest w ogrodzie z Lili. - mówię podgryzając jej ucho. - Mamy jakąś chwilkę na mały numerek.
  - Jak mały? - jęczy, gdy moja ręką od przodu wchodzi w jej spodenki i odnajduje jej guziczek.
  - Mały, ale szybki i os...
  - Mamuś! - krzyczy Oli.
  - Tutaj! - o tak.

Nasz synek ma tendencje do przerywania nam w najmniej odpowiednim momencie. Oli wpada do pokoju, jak burza z zaciśniętą piąstką.

  - Co się stało?
  - Zobacz, co znalazłem! - mówi z podekscytowaniem i otwiera piąstkę. Liwka widząc ślimaka bez skorupki w jego rączce zaczyna krzyczeć, a ja się śmiać.
  - Oliś! To obrzydliwe! - złapała się za usta. Nagle zrobiła się zielona i wybiegła z pokoju.
  - Ale to tylko ślimaczek, który nie ma domku. - wyjaśnia ze smutną minką. - Mogę go zatrzymać, tatusiu? Będę się nim opiekował.
  - Oli, ten ślimak jest szczęśliwy w ogrodzie. Ma tam mnóstwo zieleni, którą uwielbia. Gdy go weźmiesz do domu to tak, jakbyś zamknął motyla w słoiku i nie mógłby już latać.
  - Ahaa... - mówi rozżalony.
  - Odłóż go na miejsce i koniecznie umyj dobrze ręce.
  - No dobrze. - westchnął i wyszedł z pokoju, a ja poszedłem do łazienki, gdzie Liw przez cały czas wymiotowała chyba swoje wnętrzności.

Widząc, że już kończy i wstaje, oparłem się o futrynę i obserwuję, jak podchodzi do umywalki i płucze usta.

  - Nie powinnaś płukać ust tym płynem. - wypluła zawartość.
  - Dlaczego?
  - Naprawdę, Liw? Nie domyślasz się, co ci jest, od kilku dni?
  - Bruno... to tylko jakieś zatrucie. W sobotę było tak gorąco, że może jakaś sałatka się popsuła i... - przerywam jej, bo to nie dorzeczne. Dziewczyny wolały donosić przystawki, żeby się właśnie nie popsuły przez upał.
  - Zrób test.
  - Nie mam. - jęczy.
  - Masz. Kupiłem wczoraj i schowałem do szuflady. - z westchnięciem zajrzała do niej i wyciągnęła opakowanie.

Ich Życie: 2# LiwiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz