Liwia
Minął już trzeci tydzień, jak mieszkam z Brunem, jakbyśmy byli już małżeństwem i... podoba mi się to. Niestety przez cały ten czas, nie możemy być sami, bo w pokoju z nami śpią chłopaki, ale spragnieni siebie w końcu przestaliśmy się przejmować i upojne chwile spędzamy biorąc razem prysznic. Moje libido szaleje i blondyn bardzo chętnie z tego korzysta. Ma też rację, że z każdym kolejnym tygodniem nieznacznie, ale rośnie mi brzuszek. Piersi też już nie mieszczą się w moje biustonosze i musiałam kupić kilka większych. Czuję się wspaniale i tak też wyglądam, bo od urodzin przestały mnie męczyć wymioty i lepiej śpię.
Do obecności Aurelii, która wróciła dwa tygodnie temu, też zdążyłam się przyzwyczaić. Po prostu się unikamy i ignorujemy, jak tylko to możliwe. Alek chyba też objął taką taktykę, bo zachowuje się tak, jak przed jej przyjazdem i wydaje się być to szczere.
Plotki w szkole szybko zaczęły krążyć po akcji z Martyną, a ja ich nie negowałam, nawet coraz częściej ubieram na siebie rzeczy, które pięknie podkreślają mój brzuszek. Niektórzy szydzili, inni robili sobie żarty, jak na przykład chłopaki z drugich klas, którzy chodzili po korytarzu przebrani w czarną, długą perukę i z piłką do rugby pod bluzką. To było nawet zabawne. Ale są też tacy, którzy szczerze pytają, jak się czuję i czy ja i Bruno naprawdę planujemy ślub. Na razie mówimy, że to tylko zaręczyny, bo nie wiemy, jaka będzie decyzja sądu. A właśnie całkiem niedawno dostaliśmy wezwanie, by za niecałe dwa tygodnie stawić się na rozprawie. Już teraz bardzo się stresuję, a co będzie, jak już będziemy musieli się na niej stawić?
Bruno
Kiedy tata mojej dziewczynki oznajmił przy kolacji, że już zrobiło się na tyle bezpiecznie, żeby zrezygnować z ochrony, która miała zostać do końca tygodnia, zrobiło mi się przykro, ale nie dałem po sobie tego poznać, żeby nie załamywać Liwii. Przyzwyczaiłem się, że mam ją blisko siebie. Te cztery tygodnie jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, że chcę spędzić z nią całe życie i będę, o to walczył w sądzie.
Tego dnia moja dziewczynka, bardzo się denerwuje. Siedzi na krześle przed salą i nerwowo tupie. Wygląda pięknie i w ogóle nieadekwatnie do swojego wieku. Ma na sobie granatowe spodnie w kant, beżowe szpilki, białą koszulę z delikatnym żabotem i błękitną marynarkę. Włosy ma upięte w wymyślnego kucyka, a minimalistyczny makijaż podkreśla jej urodę. Ja sam też ubrałem się elegancko, ale nie przesadnie, w ciemne spodnie, białą koszulę ze stójką i jasnoszarą, sportową marynarkę.
- Nie stresuj się, dziewczynko. - szepczę chwytając jej drżącą rękę. - Musisz być spokojna i pewna, że chcesz spędzić ze mną życie.
- Ale tak jest.
- Na pewno? Bo trzęsiesz się tak ze strachu, że ktoś obcy może pomyśleć, że zostałaś zmuszona przez rodziców do wyjścia za mnie. - od razu zmienia nastawienie.
- To absurd. - prychnęła.
- Dlatego oddychaj głęboko i nie ważne co będzie się działo, bądź grzeczna i miła. - przytaknęła.Przypadkiem skrzyżowałem wzrok z jej tatą, który delikatnie się do mnie uśmiechnął. Przez ten czas mogliśmy nawzajem się poznać i nasz kontakt jest, o wiele lepszy, niż się na to zapowiadało.
Po wezwaniu nas, weszliśmy na salę. Mocno trzymam Liwię za rękę, by dodać jej otuchy i żeby ją uspokoić. Najpierw sąd przesłuchał mnie, a potem ją. Nie wiem, czy to moje słowa ją tak zmotywowały, ale byłem w szoku widząc ją taką pewną siebie. Odpowiadała na pytania sędziego dojrzale, ze spokojem i lekkim uśmiechem. Nasi rodzice nie próbowali słodzić. Byli szczerzy przed sądem, ale nie byli przeciwko nam. Najbardziej zaskoczył mnie pan Sawicki, który przyznał, że na samym początku nie pozwoliłby mi na ten pomysł, czym trochę wystraszył Liwkę, ale zaraz dodał, że przekonał się do mnie i z czystym sumieniem oddam mi córkę, bo wie, że ze mną będzie nie tylko szczęśliwa, ale i też bezpieczna.
CZYTASZ
Ich Życie: 2# Liwia
Storie d'amoreTo kontynuacja serii "Ich życie". Zaleca się zacząć ją czytać po 9 rozdziale pierwszego tomy pt. 1#Aleksy, a potem na przemiennie. Opis: Jako mała dziewczynka, byłam oczkiem w głowie tatusia, dwóch starszych braci i chrzestnego, który po śmierci ta...