Liwia
Całą niedzielę przesiadziałam w swoim pokoju, który jest moją świątynią, moim azylem, moim miejscem, gdzie mogę się schować i ukryć przed wszystkimi... oprócz Lili. Z przyjemnością bawię się z nią, ale w moim pokoju i tylko dla niej, schodzę na posiłki, na które w ogóle nie mam ochoty. Nie mam też ochoty iść jutro do szkoły. Nie chcę widzieć Jeremiego, a tym bardziej wpaść na Bruna. Mimo, iż w niewytłumaczalny sposób tęsknię za nim, trochę obawiam się rozmowy z nim, do której na pewno dojdzie, bo on nie odpuści.
Pod wieczór znów włączyłam swój telefon będąc zdziwiona, że rodzice nie zabrali mi wszystkiego, jak ostatnio. Na spokojnie odpisałam Aurelii, że czuję się niezaciekawie, ale nie zagłębiałam się w szczegóły i chyba ten pierwszy raz... nie powiem jej, co zrobiłam ze Starskim. Dopiero bym się od niej nasłuchała, jaka to jestem nieodpowiedzialna i łatwa. Nie mam ochoty i z nią się pokłócić, bo ja tego nie żałuję.
Zadzwoniłam też do Angeli, której chcąc nie chcąc muszę zaufać, przez to że była świadkiem tej sceny. Mówiąc prawie szeptem, żeby nikt mnie nie usłyszał, przynałam się jej do wszystkiego, a ona z podekscytowania co trochę mówiła "żartujesz?" i oczywiście zapewniła mnie, o swojej dyskrecji. Jedynie Kacprowi, ma powiedzieć prawdę, nie wdając się w szczegóły. Uprzedziłam też ją, że przez kilka dni nie zamierzam chodzić do szkoły. Dzięki temu, że mama wróciła miesiąc temu do pracy na cały etat, mogę bez obaw zostać w domu na wagarach. Dlatego rano udałam, że zaspałam i jak tylko z domu wyszedł Leo, który stwierdził, że nie będzie na mnie czekał, wróciłam do siebie. Skoro mam dzień wolny, chcę jeszcze pospać. Nagle budzi mnie uporczywy dzwonek domofonu. Na początku się wystraszyłam, ale jeśli mieli być to rodzice, to przecież nie dzwoniliby dzwonkiem. Może to jakiś listonosz lub kurier? Dzięki systemowi smartdom, mogę otworzyć furtkę z każdego miejsca w domu, przy panelu z ustawieniem ogrzewania.
Nawet nie wkładam szlafroku tylko w piżamie szybko schodzę z góry, słysząc pukanie do drzwi.
- Już idę! - krzyczę.
Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je, bez sprawdzania, kto stoi za nimi. Dosłownie moje serce stanęło widząc blondyna.
- Co ty tu robisz?
- A ty? Czemu nie jesteś w szkole? - syczy i bez pardonu pcha mi się do domu.
- Ale zaraz, co ty robisz? - pytam, kiedy zamyka drzwi.
- Nie będziemy rozmawiać przy otwartych drzwiach, kiedy stoisz w samej piżamie.O... ja... pierdolę...
Dopiero teraz do mnie dotarło, że rzeczywiście stoję przed nim w samej piżamie, w długie, czarne spodnie w napisy "love" i szeroką, czarną bluzkę do kompletu, z opadającym ramieniem i wielkim czerwonym sercem. Na dodatek nie mam pod spodem bielizny i ani grama makijażu. Jedynie co zdążyłam, to umyć zęby i rozczesać włosy, przy Leo. No chociaż kurwa to.
Założyłam ręce pod biustem i obserwuje go, jak rozbiera się z ciężkich, zimowych butów i pikowanej kurtki, w kolorze zgniłej zieleni, z kapturem z szarego materiału.
- Po co przyszedłeś?
- Ty już dobrze wiesz po co.
- W ogóle skąd wiedziałeś, że jestem w domu?
- Kacper mi powiedział. - podszedł do mnie i zimnymi rękami złapał mnie za biodra. - Zanim, o czymkolwiek porozmawiamy, a mamy sporo do przedyskutowania, przestań się dundać i zaproś mnie do środka proponując mi kawę. - cmoknął moje usta, a ja mimowolnie lekko się uśmiechnęłam.
- Co mam przestać robić?
- Dundać, fochać, ewentualnie obrażać. Tak w ogóle, to ja powinienem być obrażony, za to co zrobiłaś. - prychnęłam. - Chcesz mieć kiedyś dzieci? To dbaj, o mój sprzęt, a nie go nokautujesz. - odepchnęłam go od siebie, widząc jego uśmieszek. - Fajna piżamka. - poczułam jak delikatnie gładzi mój pośladek, kiedy ruszam do kuchni. Boże, już jestem podniecona.
- Jaką tą kawę pijesz? - pytam obojętnie, choć świadomość, że on tu przyszedł i jesteśmy sami sprawia, że się lekko denerwuję, a zarazem ekscytuję.
- Mocną.
- Espresso?
- Tak, poproszę. - mówi siadając na krześle przy stole. Tuż obok niegi położył swój plecak.
- Jadłeś śniadanie?
- C..co? - zaskoczyłam go.
- Pytam, czy jesteś głodny, bo nie wiem, czy mam robić śniadanie, czy wystarczą ci muffinki do tej kawy. - stawiam je przed nim.
- Starczą, dziękuję. Sama je piekłaś?
- Te akurat są kupne, ale często piekę coś z Lili. - uśmiechnął się.
CZYTASZ
Ich Życie: 2# Liwia
RomansaTo kontynuacja serii "Ich życie". Zaleca się zacząć ją czytać po 9 rozdziale pierwszego tomy pt. 1#Aleksy, a potem na przemiennie. Opis: Jako mała dziewczynka, byłam oczkiem w głowie tatusia, dwóch starszych braci i chrzestnego, który po śmierci ta...