14. Aż tak to widać?

235 13 4
                                    

Liwia

Nie mogłam się doczekać końca lekcji, żebym mogła iść i się zapisać na tańce, na które nie będę chodzić. Wchodząc ze szkoły, nawet nie rozglądam się za blondynem. Po prostu idę przed siebie wiedząc, że za niedługo do mnie dołączy. A jednak jestem już prawie u celu, a jeszcze go nie spotkałam. Może czeka na mnie na miejscu?

Nagle ktoś łapie mnie od tyłu i zakrywając usta dłonią, wciąga mnie do bramy. Spanikowana zaczynam się wyrywać, ale gdy tylko mój napastnik odwraca mnie przodem do siebie i w znajomy mi sposób atakuje moje usta, odetchnęłam z taką ulgą, że aż Bruno przestał mnie całować.

  - Wystraszyłem cię. - uśmiechnął się, a ja pochyliłam sie i oparłam rękami o uda, próbując złapać oddech. - To kara za to, że ani razu się za mną nie obejrzałaś, dzie..wczynko... co ci jest?
  - Nie rób tak więcej. Nie z takiego zaskoczenia. - ukucnął przede mną, z zatroskaną miną.
  - Chciałem się tylko z tobą podroczyć, a nie wystraszyć na cacy.
  - To przez porwanie. - zmarszczył brwi.
  - Co? Jakie porwanie?
  - Miałam 10 lat, jak gwałciciel mojej mamy mnie porwał, żeby się na niej zmieścić. Nic mi nie zrobił, tylko wywiózł i zamknął w piwnicy, ale to była dla mnie trauma. - wstał i mocno mnie przytulił, co bardzo mi pomogło.
  - Przepraszam. Nie wiedziałem.
  - Spoko. W końcu nie relacjonowałam, o tym na Instagramie. - odsuwam się od niego, a on chwytając dłońmi moją twarz, złożył tak czuły pocałunek, że aż się rozpłynęłam. - Idziemy? - złapał mnie za dłoń i splótł nasze palce.
  - Jasne.

Idąc z nim za rękę naprawdę czułam się, jak mała dziewczynka, ale nie przeszkadza mi to, że on jest taki męski. Nie puścił mnie, nawet gdy weszliśmy do środka. Pani w recepcji zaproponowała mi kilka grup, pod względem umiejętności i stylu, ale nam chodziło, żeby się spotykać w te dni, kiedy Bruno nie ma treningów, czyli w poniedziałki, środy i piątki, więc padło na taniec towarzyski.

  - Nie szkoda ci? - pyta znów biorąc mnie za rękę.
  - Czego?
  - Tańczenia.
  - Nie. Jeśli chodzi, o taniec towarzyski, to umiem wszystko. - uśmiecham się.
  - Tak? A jest coś czego nie umiesz?
  - Baletu. - zaśmiał się.

Zanim się zorientowałam, a byliśmy już na miejscu. Bruno otworzył przede mną furtkę, od nowoczesnego, parterowego domu. Kiedy otwierał drzwi z kluczy, już dało się wyczuć między nami to napięcie, które nas nakręcało przez cały dzień. Ledwo weszliśmy do sporego wiatrołapu z wielką wnękową szafą, jak blondyn rzucił się na mnie. Z przyjemnością oddaję pocałunek, dopóki nie słyszymy krzyku.

  - Bruno, już jesteś! - odskakujemy od siebie i patrzymy z zaskoczeniem na chłopca, na wózku inwalidzkim.
  - Borys? A co wy robicie w domu?
  - Przez jakąś awarię, nie było prądu i rehabilitacja została odwołana.
  - Cześć. - z uśmiechem wyciągnęłam rękę do chłopca. - Jestem Liwia. - uścisnął ją. - Miło mi cię poznać, Borys.
  - Ale ty jesteś śliczna. - uśmiechnęłam się.
  - Dziękuję.
  - Jesteś dziewczyną Bruna?
  - Tak. - odpowiedział blondyn, zanim ja otworzyłam usta.
  - Szkoda. - zaśmiałam się. Słodziak.
  - Dobra, młody, nie podrywaj mi dziewczyny. - z uśmiechem odwrócił brata i popchnął go.
  - Mamo! Przyszedł Bruno i to z dziewczyną!
  - Wybacz, nie wiedziałem... - przerywam mu.
  - Mam sobie iść?
  - Nie! Nie. Bardzo chcę cię poznać z moim rodzicami.
  - Cóż to za poważny krok. - uśmiechnęłam się.
  - I nie ostatni. - złapał mnie za rękę. - Chodź.

Wyszliśmy z pomieszczenia do ogromnego holu. Teraz rozumiem, że wszystko jest tu przystosowane pod wózek inwalidzki. Te otwarte przestrzenie, bez żadnych zbędnych mebli, mogą trochę przytłaczać, ale nie w takiej sytuacji. Chłodna paleta barw, idealnie pasuje do nowoczesnych mebli, ale po błyszczących dekoracjach widać, że mieszka tu kobieta, która nie daje się zdominować przez większość mężczyzn.

Ich Życie: 2# LiwiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz