Liwia
Nie mogłam się doczekać końca lekcji, żebym mogła iść i się zapisać na tańce, na które nie będę chodzić. Wchodząc ze szkoły, nawet nie rozglądam się za blondynem. Po prostu idę przed siebie wiedząc, że za niedługo do mnie dołączy. A jednak jestem już prawie u celu, a jeszcze go nie spotkałam. Może czeka na mnie na miejscu?
Nagle ktoś łapie mnie od tyłu i zakrywając usta dłonią, wciąga mnie do bramy. Spanikowana zaczynam się wyrywać, ale gdy tylko mój napastnik odwraca mnie przodem do siebie i w znajomy mi sposób atakuje moje usta, odetchnęłam z taką ulgą, że aż Bruno przestał mnie całować.
- Wystraszyłem cię. - uśmiechnął się, a ja pochyliłam sie i oparłam rękami o uda, próbując złapać oddech. - To kara za to, że ani razu się za mną nie obejrzałaś, dzie..wczynko... co ci jest?
- Nie rób tak więcej. Nie z takiego zaskoczenia. - ukucnął przede mną, z zatroskaną miną.
- Chciałem się tylko z tobą podroczyć, a nie wystraszyć na cacy.
- To przez porwanie. - zmarszczył brwi.
- Co? Jakie porwanie?
- Miałam 10 lat, jak gwałciciel mojej mamy mnie porwał, żeby się na niej zmieścić. Nic mi nie zrobił, tylko wywiózł i zamknął w piwnicy, ale to była dla mnie trauma. - wstał i mocno mnie przytulił, co bardzo mi pomogło.
- Przepraszam. Nie wiedziałem.
- Spoko. W końcu nie relacjonowałam, o tym na Instagramie. - odsuwam się od niego, a on chwytając dłońmi moją twarz, złożył tak czuły pocałunek, że aż się rozpłynęłam. - Idziemy? - złapał mnie za dłoń i splótł nasze palce.
- Jasne.Idąc z nim za rękę naprawdę czułam się, jak mała dziewczynka, ale nie przeszkadza mi to, że on jest taki męski. Nie puścił mnie, nawet gdy weszliśmy do środka. Pani w recepcji zaproponowała mi kilka grup, pod względem umiejętności i stylu, ale nam chodziło, żeby się spotykać w te dni, kiedy Bruno nie ma treningów, czyli w poniedziałki, środy i piątki, więc padło na taniec towarzyski.
- Nie szkoda ci? - pyta znów biorąc mnie za rękę.
- Czego?
- Tańczenia.
- Nie. Jeśli chodzi, o taniec towarzyski, to umiem wszystko. - uśmiecham się.
- Tak? A jest coś czego nie umiesz?
- Baletu. - zaśmiał się.Zanim się zorientowałam, a byliśmy już na miejscu. Bruno otworzył przede mną furtkę, od nowoczesnego, parterowego domu. Kiedy otwierał drzwi z kluczy, już dało się wyczuć między nami to napięcie, które nas nakręcało przez cały dzień. Ledwo weszliśmy do sporego wiatrołapu z wielką wnękową szafą, jak blondyn rzucił się na mnie. Z przyjemnością oddaję pocałunek, dopóki nie słyszymy krzyku.
- Bruno, już jesteś! - odskakujemy od siebie i patrzymy z zaskoczeniem na chłopca, na wózku inwalidzkim.
- Borys? A co wy robicie w domu?
- Przez jakąś awarię, nie było prądu i rehabilitacja została odwołana.
- Cześć. - z uśmiechem wyciągnęłam rękę do chłopca. - Jestem Liwia. - uścisnął ją. - Miło mi cię poznać, Borys.
- Ale ty jesteś śliczna. - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję.
- Jesteś dziewczyną Bruna?
- Tak. - odpowiedział blondyn, zanim ja otworzyłam usta.
- Szkoda. - zaśmiałam się. Słodziak.
- Dobra, młody, nie podrywaj mi dziewczyny. - z uśmiechem odwrócił brata i popchnął go.
- Mamo! Przyszedł Bruno i to z dziewczyną!
- Wybacz, nie wiedziałem... - przerywam mu.
- Mam sobie iść?
- Nie! Nie. Bardzo chcę cię poznać z moim rodzicami.
- Cóż to za poważny krok. - uśmiechnęłam się.
- I nie ostatni. - złapał mnie za rękę. - Chodź.Wyszliśmy z pomieszczenia do ogromnego holu. Teraz rozumiem, że wszystko jest tu przystosowane pod wózek inwalidzki. Te otwarte przestrzenie, bez żadnych zbędnych mebli, mogą trochę przytłaczać, ale nie w takiej sytuacji. Chłodna paleta barw, idealnie pasuje do nowoczesnych mebli, ale po błyszczących dekoracjach widać, że mieszka tu kobieta, która nie daje się zdominować przez większość mężczyzn.
CZYTASZ
Ich Życie: 2# Liwia
RomanceTo kontynuacja serii "Ich życie". Zaleca się zacząć ją czytać po 9 rozdziale pierwszego tomy pt. 1#Aleksy, a potem na przemiennie. Opis: Jako mała dziewczynka, byłam oczkiem w głowie tatusia, dwóch starszych braci i chrzestnego, który po śmierci ta...