22. Wybawiłaś się już?

271 17 0
                                    

Bruno

Wracając z kolacji, atmosfera w aucie jest całkiem inna, niż kiedy jechaliśmy na nią. Mama z podekscytowaniem opowiada swoje wrażenia, a tata czasami dodaje coś od siebie prowadząc auto. Borysowi też się buzia nie zamyka.

  - Mamo, a kiedy zaprosimy rodzinę Liwii do nas? Chciałbym pokazać Lili swój pokój.
  - Właśnie, o tym myślałam i chyba za dwa tygodnie. Skoro nie chcesz imprezy urodzinowej, Bruno, to zrobię obiad, na który zaprosimy Liwię i jej rodzinę. Co ty na to?
  - To fantastyczny pomysł, mamo. Dziękuję. - uśmiechnęła się do mnie w bocznym lusterku, w którym mnie widzi.

Po poworocie do domu, od razu udaliśmy się do swoich pokojów, ale jeszcze tego dnia, tata przyszedł do mnie porozmawiać.

  - Co tam?
  - Chciałem ci tylko powiedzieć, że jestem bardzo z ciebie dumny, synu. Zachowałeś tak, jak bym sam to zrobił. Ale... - westchnął ciężko. - ...nie ukrywam, że rozmawiałem z Adrianem w garażu na twój temat i czeka cię sporo pracy, żeby przekonać go do siebie. Ja nie mogłem tego robić za ciebie.
  - I bardzo dobrze. Sam chcę zapracować na jego szacunek.
  - To samo mu powiedziałem.
  - Jedyne, co mnie wkurza to to, że nie będę miał żadnych praw do dziecka. - przyznaję z nerwami.
  - Możesz je uzyskać, uznając dziecko przed urzędnikiem stanu cywilnego. - zdziwiłem się.
  - Można tak?
  - Tak. Nie znam szczegółów, bo słyszałem, o tym od kogoś, ale wystarczy, że poszukasz, o tym w internecie, a jak się zdecydujesz do po twoich urodzinach, porozmawiamy z Liwią i jej rodzicami. 
  - Dzięki. - uśmiechnąłem się, co odwzajemnił.
  - To była bardzo udana kolacja.
  - To prawda.
  - Dobranoc.
  - Dobranoc.

Jak tylko tata wszedł, zacząłem szukać informacji w internecie na ten temat i oprócz takiej możliwości, znalazłem jeszcze jedno wyjście.

~***~

W sobotę od rana, jeździłem po mieście z moim instruktorem, który tak naprawdę nie jest mi potrzebny. Odkąd pracuje u taty w komisie, nieraz przestawiałem auto z miejsca na miejsca, więc tak jak Alek, chodzę na te jazdy, bo taki jest wymóg.

Wieczorem ubrany podobnie, jak tydzień temu, przyjechałem po Liwię, którą zabiorę na moją studniówkę. Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę ją w sukni, która jest w moim ulubionym kolorze. W kolorze, który tak bardzo do niej pasuje. Kiedy pojawiła się na schodach, to aż po moim ciele przeszedł dreszcz. Suknia w wymaganym przeze mnie kolorze, w zachwycający sposób podkreśla jej płaski brzuszek, idealne biodra i ponętne uda. Koronkowa góra, nie tylko odkrywa kawałek jej brzuszka, ale i też pięknie jest dopasowana w piersiach i odkrywa jej smukłą szyję oraz ramiona.

Jej czarne włosy, są wyprostowane i całkiem zaczesane do tyłu, oczy są delikatnie umalowane, bo uwagę przyciągają bordowe, naturalnie pełne usta, które kuszą, żeby je całować. Jednak największe wrażenie zrobiły na mnie pośladki, które wyglądają jeszcze lepiej, niż wtedy, kiedy bacznie im się przyglądałem na początku roku szkolnego oraz piersi, które wydają się być większe.

Teraz się zastanawiam, co mi strzeliło do głowy, żeby zabrać ją na bal. Od razu mógłbym ją zabrać do pokoju na górze. Chyba nieświadomie zamieniam się w księcia, skoro zgadzam się robić coś dla mojej księżniczki, czego nie lubię.

No tak, zapomniałem, że na tej studniówce będzie również jej brat, który z pewnością będzie miał ją na oku. Zaczyna mnie męczyć, cała ta sytuacja z pilnowaniem jej. Ona do cholery nie jest już dziewicą i niech się w końcu do tego przyzwyczają.

Jednak moja dziewczynka, nie przesadzała i gdyby nie ciąża, nie wiem, czy mógłbym ją zabrać na bal. Pewnie musiałbym najpierw, pokonać rycerzy, ujarzmić smoka, a na koniec wspiąć się na wierzę, by ją uwolnić.

Ich Życie: 2# LiwiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz