18. Będę ojcem.

249 14 6
                                    

Bruno

Nie dostając w niedzielę żadnej odpowiedzi od mojej brunetki, na drugi dzień czekam pod jej szafką mając już gdzieś, co inni sobie pomyślą. Nie wiem, co ona kombinuje, ale nie dam się spławić.

Niestety minął pierwszy dzwonek na lekcje, drugi, a jej nadal nie ma. Spóźniony poszedłem na swoją lekcje zastanawiając się, czemu się spóźniła. Na następnej przerwie, jest to samo. Podczas lekcji napisałem do niej wiadomość, ale mi nie odpisała, dlatego próbuję się teraz do niej dodzwonić, ale ma wyłączony telefon. Chyba znów zrobiła sobie wagary, więc nie pozostaje mi nic innego, jak znowu urwać się ze szkoły i iść do niej, by przemówić jej przyjemnym sposobem do rozumu. Już nawet kierowałem się w stronę swojej szafki, jak zadzwonił mój telefon. Marszczę brwi widząc numer nieznany, ale bez obaw odbieram.

~ Tak?
~ Mówi Leon Winer. - aż mnie zatkało. - Jesteś w szkole?
~ Tak. Czemu pytasz?
~ Myślałem, że Liw jest z tobą na wagarach.
~ Też się dziwię, że jej nie ma. Coś się stało?
~ Nie mogę jej namierzyć, bo wyłączyła telefon.
~ A nie jest w domu, tak jak za poprzednim razem?
~ Nie, bo alarm antywłamaniowy jest włączony. - skubany jest świetny w tym co robi. - Nie wiesz, gdzie mogła iść?
~ Niestety nie. Również się, o nią martwię.
~ Dzięki, za informacje.
~ Daj mi znać, jak będziesz coś wiedzieć.
~ Dobrze.

Jeszcze przed kolejnym dzwonkiem na lekcje, dostałem wiadomość, że Liw jest z mamą na mieście. Nie powiem, uspokoiło mnie to, bo już się bałem, że moja dziewczynka znów mi ucieka. Niestety, jej telefon do końca dnia był nieaktywny, a jej brat odpisał mi tylko "Nie teraz." Chcąc nie chcąc muszę czekać do jutra. Mam nadzieję, że przyjdzie już do szkoły.


Jeremi

Całą niedzielę nie wychodziłem z pokoju, co bardzo martwiło Agatę, która została jeszcze w domu po świętach. Widziała, jak jestem zdołowany, że nie mam już żadnej szansy u Liw, więc nadskakiwała nade mną. W końcu nie wytrzymałem i zwierzyłem się jej ze wszystkiego. Nic nie mówiła, tylko słuchała, ale bardzo mi to pomogło. Potem razem oglądaliśmy film i zrobiliśmy wspólnie kolacje.

Dzisiaj też mieliśmy zrobić coś dobrego dla rodziców, którzy wrócą późno z pracy, ale przygotowania przerwało nam uporczywe walenie do drzwi. Jak tylko je otworzyłem, byłem zaskoczony odwiedzinami Alka, a jeszcze bardziej jego reakcją.

  - Alek? Co się dzieje? - rzucił się na mnie, wpychając z powrotem do mieszkania i przygniatając do ściany przedpokoju.
  - Ty draniu! Okłamałeś mnie! - jest wkurwiony.
  - Ale z czym? O czym ty mówisz?
  - Co się tu dzieje? - do przedpokoju wpada Agacia i próbuje go odepchnąć. - Oszalałeś!? Puść go!
  - Nie wtrącaj się! - wrzasnął na nią i znów spojrzał na mnie. - Przysięgałeś mi, że nie tknąłeś Liwii.
  - Bo taka jest prawda! Nie... - przerywa mi warcząc.
  - Kłamiesz! Liw jest w siódmym tygodniu ciąży...
  - Co!? - moje serce stanęło na chwilę.
  - ...a ja kurwa umiem liczyć! Wtedy była jeszcze z tobą! - to niemożliwe...

Czyżby czarownica mnie zdradziła? To dlatego zażądała przerwy w związku?
Jezu...

  - Alek, do cholery, ja z nią nie spałem!
  - Słyszałeś! Puść go, bo wezwę policję! - puszcza mnie i odchodzi.
  - Jak śmiesz tak się wypierać! Weź odpowiedzialność za swoje czyny!
  - Przysięgam Ci, że nie spałem z Liwią. - prawie płaczę. - To nie ja jestem ojcem jej dziecka. 
  - Twoja siostra jest w 7 tygodniu ciąży? - pyta go Agata.
  - Tak. - warczy.
  - A masz pojęcie, jak liczy się ciążę? - spojrzeliśmy na nią zdezorientowaniem. - Rozumiem, że nie. Dlatego wejdź na spokojnie do środka, a ci wytłumaczę.

Ich Życie: 2# LiwiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz