30. Déjà vu.

301 17 14
                                    

Niespodzianka!
Proszę, o przeczytanie informacji pod rozdziałem 🧡



Liwia

Byłam bardzo podekscytowana, kiedy zawodnicy wbiegnęli na murawę i zaraz miał się rozpocząć mecz. Rok temu nie zauważyłam blondyna i jego wzroku, ale teraz z miłością i szczęściem patrzymy sobie w oczy. Złapałam się za brzuszek czując harce naszego maluszka. Ono też jest podekscytowane tym meczem. Oczywiście, że czuję na sobie wzrok prawie wszystkich ze szkoły Czerwonych, bo w końcu to dla mnie Bruno ich zostawił, ale się tym nie przejmuję.

Tym razem blondyn, był skupiony na meczu i walczył dzielnie, by przeciwnicy nie mieli za dużo okazji, by zaatakować naszą bramkę. Tylko może raz spojrzałam na brata, gdy w asyście Jeremiego strzelił bramkę, a tak to wciąż patrzyłam na męża czując wzrastające pożądanie, jak niezmordowany biega po boisku i robi w chuja swoich byłych kolegów, kiwając się z nimi.

Po zwycięskim meczu, Bruno podbiegł do mnie i najpierw ukucnął, by pocałować mój brzuszek, a potem mnie i to bardzo gorąco. W ten sposób dał wszystkimi do zrozumienia dlaczego się ze mną ożenił. Nie tylko z poczucia obowiązku, ale i także z miłości.

~***~

W poniedziałek po lekcjach pojechaliśmy, ale tym razem już sami, bez mamy, na połówkowe usg. Odmówiła mówiąc, że bardzo by chciała z nami jechać, ale po pierwsze: w świetle prawa jestem już pełnoletnia i już jej nie potrzebuję, a po drugie: takie chwilę powinnam przeżywać już tylko z mężem. Z jednej strony jest mi troszkę przykro, ją również chciałam mieć przy sobie, a z drugiej, mama ma rację. To Bruno jest dla mnie teraz najważniejszy i to przede wszystkim on musi mnie wspierać i robi to.

Oboje z podekscytowaniem czekamy, aż wujek powie, kto rozwija się w moim brzuszku.

- Chce wiedzieć, kto tak harcuje, czy czekacie do porodu?
- Oczywiście, że chcemy wiedzieć. - odpowiadam.
- No więc... - buduje napięcie. - ...rośnie wam piłkarz, po tatusiu. - aż się zapowietrzyłam. - Będziecie mieć syna. - ucieszyliśmy się.
- Alek miał rację, że to będzie chłopak. - powiedział blondyn uprzednio całując moje czoło.
- Już widzę, jak będzie chodził dumny, jak paw, że przeczucie go nie myliło. - zaśmialiśmy się.
- Panie Janku... - zaczął Bruno, ale wujek mu przerwał.
- Mów mi wujku. - blondyn się uśmiechnął, że kolejna osoba z mojej rodziny, kazała nazywać się, jak na rodzinę.

Nasi rodzice i dziadki już na obiedzie po ślubie zaczęli pomału nas nazywać, jak rodzinę, ale my dopiero ustosunkowaliśmy się do tego w święta, kiedy rodzice oficjalnie kazali do siebie mówić "mamo" i "tato".

- Dobrze. W takim razie, wujku, chciałem zapytać, kiedy będę mógł poczuć naszego synka. - wujek Janek spojrzał na mnie i dwoma palcami złapał mój boczek, ale skóry na brzuszku już nie za bardzo mógł.
- Liwka jest bardzo szczupła, więc już niebawem powinieneś poczuć ruchy dziecka. Tylko musisz pamiętać, że zwykle dłoń ojca uspokaja dziecko i rzadko uda ci się coś wyczuć. No chyba, że mogę wam coś doradzić.
- Jasne.
- Dziecko jest najbardziej ruchliwe wtedy, kiedy Liwka odpoczywa lub śpi.
- To prawda. - przyznaję.
- A no właśnie. Jak się poruszasz, to maluch delikatnie się kołysze, a to go usypia. Dlatego, zanim się położycie spać, rozbierzcie się z bluzek i niech Liwka usiądzie na tobie tak, że jak wstaniesz do siadu, wasze brzuchy będą do siebie przylegać. Obejmijcie się nawzajem i czekajcie. Dziecku zrobi sie ciepło od twojego ciała, Bruno i będzie chciał cię odepchnąć. W ten sposób nie tylko poczujesz jego ruchy, ale i także będziesz miał okazję chociaż trochę poczuć to, co odczuwa Liwia.
- Genialne. Tak zrobimy i to jeszcze dzisiaj. - zaśmiał się wujek i dalej zaczął sprawdzać parametry maluszka.
- To bardzo duży chłopak. Normalnie mam déjà vu. Jakbym badał te osiemnaście lat temu u Eweli, Alka. Wiesz ile może ważyłeś, jak się urodziłeś?
- Z tego co wiem, to mniej więcej tyle samo co właśnie Aleksy. - wujek spojrzał na mnie z troską.
- Jeśli tak, to tak jak mama, nie będziesz w stanie urodzić go naturalnie, myszeczko. Niby do tego czasu jest jeszcze połowa, ale z doświadczenia wiem, że się wykończysz. Musisz zacząć się przyzwyczajać z myślą, że skieruję cię na operacyjne zakończenie ciąży, czyli tak zwane cesarskie cięcie. - jestem przerażona.
- O..okay.
- Ale mimo to, zapiszcie się już teraz do szkoły rodzenia. Przyda wam się wiedza, jak nosić, przewinąć, czy wykąpać dziecko.
- Oczywiście. - uśmiechnął się Bruno.
- Wiecie, jak już nazwiecie synka?
- Nie. Czekaliśmy, aż poznamy... - wchodzi mi w zdanie blondyn.
- Oliwier. - powiedział pewnie, a mnie zatkało. - Będzie miał imię po swojej mamie. - wzruszyłam się.
- Oliwier Starski. Pięknie. - skomentował wujek z szerokim uśmiechem, a ja spojrzałam na Bruna, który pochylił się i ucałował moje usta.
- A tobie się podoba? - zapytał.
- Bardzo. - wyszeptałam czując gule w gardle.

Ich Życie: 2# LiwiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz