16. Puść ją.

237 14 2
                                    

Liwia

W sobotę rano pojechałam do fryzjera i kosmetyczki wyglądając i czując się, jak cień. Miało mi to zająć góra 2.5 godziny, a siedziałam pół dnia. Na opuchnięte od płaczu oczu, leżałam z maseczką kojącą, a potem nawilżającą. W miedzy czasie miałam zrobiony delikatny manicure i pedicure, ale zanim kosmetyczka mnie umalowała na imprezę, fryzjerka zrobiła mi burzę loków. Włosy z przodu finezyjnie spięła wsuwkami po bokach, żeby odkryć moją buzię, która już nie wygląda, jakbym zderzyła się ze ścianą z wapna. Na koniec zostałam profesjonalnie umalowana. Moje oczy są pięknie podkreślone cieniem w kolorze szampana i ciepłego brązu. Wszystko będzie wspaniale współgrało z moją fryzurą i strojem na dzisiejszą noc.

O dziwo nie wybrałam falbaniastej sukienki, tylko o luźnym kroju. Cała jest plisowana, z wiązaniem na szyi i odkrytymi niedokońca plecami. Pod spodem mam halkę, gdyż materiał plisy jest bardzo delikatny i prześwitujący, a wszyty biustonosz stabilnie trzyma moje piersi na miejscu. Sukienka sięga mi do połowy ud i jest w kolorze bardzo delikatnej, perły. Do niej zakładam sandałki na wysokiej szpilce, wysadzane cyrkoniami i sprężynką która oplata moje kostki.

Gotowa mogłam jechać na salę razem z Alkiem, Leo i tatą, gdzie będziemy witać pierwszych gości. Złapałam się za brzuch czując, jak mnie w nim kręci. No nie dziwne, skoro nic dzisiaj nie jadłam.

Ledwo zdążyliśmy wejść na salę, jak już się pojawił sznurek gości, który chyba nie miał końca. To nie tak, że Alek zaprosił pół szkoły, po prostu chciał mieć jedną imprezę, więc została zaproszona rodzina i najbliżsi znajomi, także... koledzy z drużyny z osobami towarzyszącymi. A wśród nich, na pewno jest on.



Bruno

Wracając wczoraj do domu, ściskałem w dłoni łańcuszek i zastanawiałem się, jak mogłem to tak zjebać, pod wpływem emocji. Nie chcę i nie mogę jej stracić. Jeśli ona myśli, że pozwolę jej odejść, to się grubo myli. Jesteśmy dla siebie stworzeni.

Nie dzwoniłem do niej, ani nie pisałem, bo uważam, że takie sprawy powinno się twarzą w twarz. Zdeterminowany jak nigdy dotąd, zacząłem się szykować na imprezę do mojego przyszłego szwagra. Do wewnętrznej kieszeni mojego ciemnografitowego garnituru, chowam pudełczko z łańcuszkiem. Z samego rana udałem się do jubilera, żeby od ręki naprawił go, bym mógł jej go dzisiaj oddać. Zrobię wszystko, by ją odzyskać i to na moich warunkach. 

  - Bruno... - odwracam się do mamy, która weszła do pokoju, próbując zapiąć spinki. - ...jak ty wspaniale wyglądasz. Nawet na ślub ciotki Bożeny, tak dobrze nie wyglądałeś.
  - Bo nie miałem motywacji, żeby się tak starać.
  - Podoba mi się to, co ta dziewczyna z tobą robi. - uśmiechnęła się i bez słowa, pomogła mi je zapinać.
  - Uwierz, że mi też. - zaśmiałem się, bo ździeliła mnie w ramię słysząc podtekst.
  - Jesteś taki sam, jak ojciec.
  - W końcu to jego krew.
  - Tata odwiezie cię na salę, ale z powrotem weź już taksówkę, bo przychodzą do nas znajomi na karty.
  - Dobrze. - pocałowała mnie w policzek.
  - Baw się dobrze.
  - Dzięki.

Po ubraniu marynarki oraz płaszcza, byłem gotowy by jechać na imprezę, a tak naprawdę jadę tylko do niej. I rzeczywiście... gdy tylko ją zobaczyłem, widziałem już tylko moją dziewczynkę, która wygląda niesamowicie, w subtelnej sukience. Kiedy nasze oczy się spotkały, wszystko inne wokół przestało istnieć.

Nawet jeśli Liw powiedziała, że między nami jest koniec, już teraz jestem pewien, że ona należy tylko do mnie i to na zawsze. Doskonale widzę w jej oczach tęsknotę oraz coś, czego jeszcze wcześniej nie widziałem... miłość.


Ich Życie: 2# LiwiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz