Prolog

33.9K 531 44
                                    

Gabriel nigdy nie myślał o ślubie, to znaczy przynamniej nie w najbliższym czasie. Co prawda trzydziestka zbliżała się wielkimi krokami, ale przecież to nie znaczyło, że nagle zmieni się jego charakter, że przestaną go interesować piękne kobiety i będzie trzymał swojego przyjaciela tylko dla jednej szparki. Nie był nawet pewien czy kiedykolwiek był do tego zdolny na dłuższą metę. Jednak wszystko się zmieniło kiedy na jego babci zapadł wyrok - nieuleczalny guz mózgu i maksymalnie kilka miesięcy życia. Na początku tylko słuchał babci narzekań, że nie ma jeszcze prawnuków, że już odpowiedni czas i że kiedyś już dawno by miał żonę i kilkoro dzieci. Teraz jednak chciał choć trochę umilić jej ostatnie chwile życia i postanowił dać ogłoszenie na jednej ze stron internetowych -szukał skromnej, miłej dziewczyny, która wzięła by z nim ślub, ale tylko tymczasowy. On zapłaci jej sporo pieniędzy, zapewni mieszkanie, wyżywienie, a ona przez rok będzie udawać zakochaną po uszy, idealną żonę. Prosty układ, w którym każdy wygrywa. Niedługo później zadzwoniła do niego dwudziestodwulatka i ze wstępnej rozmowy postanowili się spotkać w kawiarni na obrzeżach miasta. 

- Gabriel? 

Mężczyzna podniósł głowę usłyszawszy swoje imię i przyjrzał się dokładnie właścicielce delikatnego, anielskiego głosu. Nena - jak wnioskował - była dość szczupłą kobietą, o miodowych oczach i proporcjonalnych ryzach twarzy. Nie wyróżniała się szczególnie z tłumu, gdyby nie jej długie do pasa kasztanowe włosy. Nie ubrała się też w nic szczególnego, zwykle jeansy, czarny podkoszulek, a na to nałożony jasny kardigan, ale taki obrót spraw bardzo się spodobał mężczyźnie. Szukał idealnej kandydatki na żonę, ale takiej, która przypadnie do gustu jego babci, a Nena prezentowała się idealnie. Oczywiście nie mógł zaprzeczyć, że kobieta była ładna, ale nie w jego typie.

- Nena? - Wstał od stołu i wyciągnął dłoń w stronę kobiety, którą ona przyjęła, a kiedy to się stało coś dziwnego zadrżało w jej wnętrzu.  - Usiądź, zamówimy jakaś kawę. - Zaproponował po chwili, a kiedy dziewczyna skinęła głową, on zawołał kelnera. 

- No więc, na czym dokładnie miałby polegać ten układ? - Zapytała w końcu szatynka i sama zdziwiła się swoją bezpośredniością.

Miała mnóstwo pytań przed spotkaniem, ale kiedy zobaczyła Gabriela oniemiała. Był bardzo przystojnym, młodym i dobrze zbudowanym mężczyzną, a fakt że chciał jej zapłacić ogromną sumę pieniędzy świadczył też o tym, że nie był biedny, więc w głowie kobiety zaczęło padać jedno i to samo pytanie "po co?". Nie wątpiła, że kobiety chętnie wskakiwały mu do łóżka i na pewno nie jedna chciałaby go mieć dla siebie, więc dlaczego? Chwilę przyglądała się brunetowi i z zaskoczeniem uznała, że sama chciała go pocałować - spróbować jego pełnych warg, a perfumy które dostały jej się do nozdrzy wcale nie pomagały. Gabriel był drapieżnikiem na kobiety, więc dlaczego szukał kogoś takiego, jak ona? A może... Może wcale nie kręciły go kobiety. Tak. To by wiele wyjaśniało.

- Najpierw musielibyśmy wziąć ślub, zamieszkałabyś u mnie i zapewniłbym ci wszystko co potrzeba, a Ty przez jakiś czas udawałabyś moja żonę. -To Nena wiedziała już z samego ogłoszenia, więc uniosła brew do góry, w oczekiwaniu na dalszy ciąg wyjaśnień. - Moja babcia umiera i nalega na ślub, a ja chce jej umilić ostatnie chwilę, a jednocześnie nie chce nikogo wykorzystywać. - Dodał, a w tym samym czasie kelnerka, przyniosła dwie kawy do ich stolika. - Mógłbym znaleźć żonę z mojego otoczenia, ale nie jestem gotowy na taką odpowiedzialność, a powiedzmy, że kobiety które znam, nie byłyby by szczęśliwe z propozycji rozwodu. 

Nena chwilę się zastanawiała nad tą propozycją. Warunki wcale nie były złe, nie dość, że dostałaby sto tysięcy funtów, to jeszcze przez jakiś czas nie musiałaby płacić za czynsz i inne opłaty, dzięki czemu spokojnie stać by ja było, żeby otworzyć własną piekarnio -kawiarnie. Właśnie o tym cały czas marzyła - o swoim małym raju na ziemi, gdzie mogłaby się zaszyć i piec słodkości, a w tym samym czasie jej pracownicy obsługiwali by gości. Nie musiała by robić nic, po za tym co najbardziej kochała.

Kontrakt tymczasowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz