38. Obudź się!

11.9K 321 60
                                    

Nenie zdawało się, że droga do żmijowiska trwała sekunde, więc kiedy wysiadła z samochodu, wcale nie była gotowa na to wszystko, a emocje opanowały jej ciało. Jednak musiała tam wejść i zmierzyć się z tym wszystkim, żeby ratować rodzinę, siebie a przede wszystkim dziecko, które nosiła pod sercem. 

- Jesteś pewna? - Zapytała ją Grace po raz setny. 

- Muszę to zrobić, żeby ratować moją rodzinę. - Odpowiedziała i spojrzała na swoją przyjaciółkę, której wyraz twarzy zmienił się na kilka chwil, a jej dolna warga zadrżała. 

- Obudź się Nena! - Niemal że na nią nakrzyczała, ale po chwili się opanowała i wróciła do normalnego tonu głosu. - Chcesz iść tam tylko ze mną, bez ochrony, to szaleństwo. - Przekonywała ją, jednak z marnym skutkiem, bo szatynka zaczęła już iść w stronę obskórnego budynku. 

Może był by lepiej, gdyby żmijowisko znajdowało się w ładnej, nowoczesnej budowli, a nie ruinie, z obdrapaną farba, gnijacymi oknami i betonową okolicą bez zieleni. Młoda Mullins nie przejmowała się już tym co mówiła Grace, cały czas starając się ją odciągnąć od tego pomysłu, słyszała jak kazała jej się obudzić z tego głupiego stanu, ale przecież ona w końcu wyraźnie widziała co ma robić. 

Przekroczyła próg i weszła, jednak czując zapach stęchlizny i alkoholu zatrzymała się na sekundę. spojrzała w prawo, a tam przy barze siedział jej mąż z Westem, a gdyby tego było mało, to oni ją zauważyli, a mina Gabriela mówiła wszystko.

Ruszył w jej stronę z zaciśnietą szczenką, a z jego oczy leciały pioruny. Tuż przed nią zatrzymał się i jego wyraz twarzy się zmienił, było w nim coś czego nie rozpoznawała, a kolejne słowa które z siebie wydusił, jeszcze bardziej ja zdezorientowały. 

- Przepraszam, mogłem coś zrobić... Mogłem rozegrać to inaczej... - Nena poczuła jak nogi pod nią się prawie uginają. 

Czy to znaczyło, że nie ma szans na ratunek?

Poczuła dłoń na ramieniu i odwróciła głowę w stronę Grace, która płakała z rozpaczy. 

- Obudź się Nena! Błagam... 

Szatynka nie wiedziała co ma robić, cała sytuacja była absurdalana, a ona nie miała już pojęcia czy to na pewno rzeczywistość. Coś było bardzo nie tak, ale nie wiedziała co. 

Spojrzała na swoje dłonie, ale te zaczęły się rozmazywać, co ją przestraszyło i jeszcze bardziej zdezorientowało. 

- Czekamy na Ciebie. - Dodał po chwili Gabriel i pocałował ją w czoło, tak delikatnie, jakby muskało ją piórko. 

- Wracaj, bo twój mąż zeświruje, już naprawdę mam go dość. - Znikąd pojawił się West i delikatnie się uśmiechnął. 

Zamknęła oczy tylko na chwilę, a kiedy ponownie je otworzyła, wszystko było inne. Mocne światło paliło ją w oczy, a w gardle czuła niemiłosierną suchość. Zakaszlała i zamrugała, żeby obraz przed nią się wyostrzył.

- O Boże! Budzi się! Zawołajcie lekarza! 

Gdzieś z lewej strony usłyszała zaaferowaną Grace, więc delikatnie odwróciła głowę w jej stronę. Azjatka była cała we łzach, jednak to oczy pokazywały, jak bardzo się martwiła. 

- Co się stało? - Wychrapiła, a kiedy przyjaciółka nic nie odpowiedziała, powoli zaczęła obracać głowę w drugą stronę, mając nadzieję że jest tam ktoś kto jej to wytłumaczy. 

- Miałaś wypadek, byłaś w śpiączce. - Odezwał się głos Gabriela, jednak dopiero po chwili zobaczyła jego twarz wyraźnie. 

Wyglądał gorzej, niz mumia która kiedyś widziała w muzeum, a białka jego oczu były całe czerwone, a jedyne o czym Nena mogła myśleć to, że jeśli nie są czerowne od łez, a od jakiś narkotyków to wstanie i zajebie mu czymś ciężkim w głowę. 

Kontrakt tymczasowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz