36. Determinacja

12.5K 366 10
                                    

Gabriel myślał, że ma więcej czasu, zanim cała afera z Ericiem wybuchnie, jednak kiedy już następnego dnia mieli wychodzić ze szpitala okazało się, że czeka na nich cały zastęp dziennikarzy. Nagrania rozprzestrzeniły się z prędkością jakiej sobie nie wyobrażał, a ludzie już wiedzieli dużo na temat Neny, zwłaszcza, że była jego żoną. Jak się mógł spodziewać był to skandal na skalę narodową i nie było opcji, żeby to uciszyć, choć bardzo chciał. Jego żona potrzebowała teraz spokoju, a lekarz zalecił specjalną ostrożność. 

- Spróbujemy wyjść tylnym wyjściem. - Rozmawiał z ojcem przez telefon, ustalając plan działania. Za wszelką cenę chciał uchronić szatynke przed tym co się działo, jednak nie wpadł na to, że informacje Nena znalazła chwilę temu, przeszukując internet. 

Kobieta siedziała na szpitalnym łóżku i zastanawiała się co ma zrobić. Widziała te wszystkie filmiki, które pokazywały protestujących ludzi pod domem Hudgensa, choć protest to było mało powiedziane. Ludzie byli wściekli i nie chodziło tylko o nią, a o te wszystkie kobiety, które przeszły piekło tak jak ona. Nie odważyła się zobaczyć żadnego filmiku na którym była ona czy inne dziewczyny, wystarczył sam opis żeby zrobiło jej się nie dobrze. Zawsze myślała, że była jedyną która to spotkało i cholernie się myliła, bo była jedyną... Jedyną która starała się walczyć w sądzie.

- Sama mam córkę w w podobnym wieku co Nena Jordan i nie wyobrażam sobie przez co musiała przejść ona i jej rodzina... - Komentowała jedna z protestujących. - Poszła do sądu po tej tragedii walczyć o sprawiedliwość i nikt jej nie słuchał, a ten skurwiel żył swoim życiem. Nie potrafię, nawet sobie... Wyobrazić... - Kobieta zaczęła płakać w połowie wywiadu. - Co musiała przejść. Może gdyby wtedy zamknęli tego całego Erica, to inne dziewczyny nie musiały by przechodzić bo samego...

W tle było słychać ludzi, którzy krzyczeli "Nena Jordan mówiła prawdę! Sprawiedliwość dla ofiar!", czasami słychać było też życzenia, żeby Eric spłonął w piekle. 

Myślała nad tym wszystkim, jak przez ostatnie cztery lata i w końcu nadszedł moment, że nie chciała już uciekać. Widząc tych wszystkich ludzi, czytając o innych dziewczynach, o ich tragediach postanowiła, że stanie temu na przeciw, zawalczyć ponownie, jednak tym razem nie była już sama. Miała swoją dopiero tworząca się rodzine, Gabriela, rodziców, przyjaciół... ale przede wszystkim miała niezbite dowody i cały wściekły naród po swojej stronie. Tym razem nie ucieknie i nie przegra. Tym razem posadzi tego skurwiela za kratki i uratuje nie tylko siebie, ale też inne dziewczyny, które już nie będą musiały się bać. 

- Wychodzimy tyłem. - Oznajmił, wchodząc do sali Gabriel. Widać było, że się przejmuje, a teraz kiedy Nena była w ciąży, jak się jeszcze bardziej. 

- Wychodzimy przodem. Mam coś do powiedzenia. - Poinformowała go szatynka, a kiedy spojrzał na nią, wiedział, że nie wygra.

Kobieta była tak zdeterminowana, że nawet siła by ją do niczego nie zmusił i właśnie wersy zdał sobie sprawę, że ona już wie, mimo że chciał przed nią wszystko ukryć. 

- Jesteś pewna? Tam jest... - Zaczął, jednak jego żona szybko mi przerwała. 

- Nie chcę już uciekać, po za tym nie da się od tego uciec. - Zaczęła spokojnie, choć sama się tym zdziwiła. - Nie walczę już sama... - Powiedziała głośniej i wstała ze szpitalnego łóżka. 

Brunet zobaczył w jej oczach determinacje, tą samą która na początku strasznie go dezorientowała, tą którą w niej pokochał bo mimo wszystko jego żona była twardą kobietą. Przypomniał sobie wyścig, kiedy mówił jej że to niebezpieczne, że powinna porzucić ten pomysł, a ona wygrała i udowodniła, że nikt nie powinien stać jej na drodze, bo choć wygląda, jak króliczek to w środku jest lwicą, która odgryza głowy. 

Wyszli ze szpitala i zostali zbombardowani zdjęciami, kamerami i pytaniami, jednak młoda Pani Mullins nie cofnęła się nawet o krok, wyszła pewna siebie i zdeterminowana. 

- Co zamierzasz zrobić teraz?!

- Masz kontakt z innymi ofiarami?! 

- Czy twój mąż o tym wiedział?!

- Zamierzasz walczyć w sądzie ponownie?!

- Co sądzisz o protestach?!

Pytania się nie kończyły i nikt nie potrafił wyłpać każdego, jednak Nenie to nie przeszkadzało. Co prawda ludzie pchali się by być bliżej niej, ale ochroniarze i policja otoczyli parę, by nie zostali staranowani przez dziennikarzy i gapiów. 

- Przez ostatnie cztery lata myślałam, że jestem z tym sama... - Zaczęła i wszyscy umilkli. Słychać było tylko pstrykanie aparatami i nie spokojne i zdziwione oddechy. - Jednak na nieszczęście tych wszystkich pokrzywdzonych kobiet okazało się, że jednak nie... Ale to wszystko dodaje nam sił na walkę. Mnie uznano za nie zdrową na umyśle dziewczynę, która chce tylko wyciągnąć pieniądze. - kontynuowała - Czy teraz też tak uważacie? - Zapytała, choć znała odpowiedź. - czy musiało dojść do tych wszystkich tragedii? Czy musiało dojść do tego że ktoś udostępnił filmiki by ofiary stały się nimi? Gdzie była sprawiedliwość do tej pory?! - Zatrzymała się i wzięła głęboki oddech, bo czuła, że natłok myśli ja obezwładnia. - Jestem pewna, że nie byłoby was tutaj gdyby tragedię tych kobiet, w tym i moja, nie została by nagrane... W końcu ktoś kto nie ma pieniędzy jest mniej ważny, a o tym już się zdążyłam przekonać... - Kolejny głęboki wdech szatynki, zanim Gabriel ścisnął ja mocno za dłoń. Chciał okazać jej, że tam jest, że ja wspiera. - Będę robiła wszystko, żeby walczyć o sprawiedliwość, już nawet nie chodzi o moją... Będę walczyła dla innych ofiar bo wszystkie jesteśmy w tym razem. Mam nadzieję, że teraz mamy wystarczająco "siły" by ja otrzymać i żeby żadna inna kobieta nie musiała znaleźć się w tej sytuacji.

Kiedy skończyła dziennikarze zaczęli zadawać pytania, ale małżeństwo z pomocą policji znalazło się w samochodzie i odetchnęli z ulgą. Przez chwilę milczeli, natłok emocji i myśli był zbyt duży, czemu nikt się nie mógł dziwić. 

- Króliczku? - Zagadnął w końcu mężczyzna. 

- Hmmmm?

- Jestem z Ciebie dumny. - Powiedział szczerze. 

Widział te wszystkie nagrania, to co się działo i zastanawiał się skąd jego żona brała siłę. W pewnym momencie była jak jakaś pierdolona Wonder Women z którą się nie zadziera, bo może Cię jebnąć biczem w jaja, nawet jeśli wcześniej ktoś wyrządził jej ogromną krzywdę. 

- Nie musisz byc, wystarczy że jesteś bogaty. - Odpowiedziała zamyślona, wpatrując się w ulicę Londynu. 

- Co? - pytanie rozbawiło kobietę na tyle, że zaśmiała się w głos. 

- Myślisz, że ktoś by się tym tak przejmował gdybyś nie był znanym biznesmenem? - Zapytała, choć wiedziała, że jej mąż na to nie wpadł. On dorastał wśród fleszy, nie mógł wiedzieć, jak wygląda inne życie. - Oświece Cię... Otóż mieli by mnie w dupie. Byłabym jedna z tych nieznanych kobiet, która przeżyła tragedię... 

- I tak jestem dumny. - Stwierdził i spojrzał w jej oczy. Takie jakie zawsze chciał widzieć, były pełne blaski i determinacji. - większość ludzi by uciekła. - Dodał i złapał ja za dłoń. 

- Nie zamierzam już uciekać. - Oznajmiła twardo. - Zbyt długo uciekałam. - Przysuneła się do swojego męża i oparła głowę na jego ramieniu.

kobieta poczuła spokój, taki którego od dawna nie czuła. Wiedziała, że jest bezpieczna z Gabrielem. Jako mała dziewczynka wierzyła, że jej książę z bajki będzie idealnym mężczyzną bez skazy, z dużą rodziną, że jedynym problemem będzie smok przy jej wieży. Teraz patrzyła się na swojego męża i wiedziała, że to jest jej książę z bajki. Może nie idealny, trochę zbyt pewny siebie, irytujący czasami, mający inny pogląd na świat. Jednak wciąż ten wymarzony. 

- Kocham Cię. - Powiedziała głośno i mocniej się wtuliła w Gabriela. 

- Ja kocham cię mocniej. - Odpowiedział i złożył pocałunek na czubku jej głowy. 



Kontrakt tymczasowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz