- Na pewno wszystko ok? - Spytał po raz kolejny mężczyzna, jak tylko wrócili do ich tymczasowego domu.
- Na pewno. Musze tylko coś zjeść. - Przekonywała męża Nena.
Kobieta na poczekaniu wymyśliła, że po prostu zjadła za mało śniadania, a później zbyt mocno ćwiczyła jazdę na nartach i pewnie dlatego źle się czuła. Nie zamierzała mu przecież powiedzieć o całej sytuacji z Ericiem. Zresztą pewnie i tak by nie uwierzył, tak samo jak sąd kilka lat temu. Z drugiej strony bała się, że kiedyś na siebie znowu wpadną, a wtedy nie będzie mogła uciekać. Martwiła się też co sobie pomyśli o niej Gabriel, czy gdyby mi powiedziała uwierzy jej i czy chciałby z nią być po czymś takim.
- A może jesteś w ciąży? - Wypalił nagle, a kobieta zmierzyła go tylko wzrokiem godnym politowania.
- Pierwszy raz ze sobą spaliśmy kilka dni temu, to za wcześnie na jakiekolwiek objawy ciążowe. To po pierwsze... - Tłumaczyła jak dziecku podstawowe informację i zastanawiała się jakim cudem, potrafi prowadzić bary i kluby, a nie wie nic z podstaw biologii. - Po drugie mówiłam Ci, że mam bardzo małe szanse na zajście w ciążę. - Dodała nieco smutniej. Nie dlatego, że chciała teraz mieć dziecko, a dlatego że prawdopodobnie nigdy ich mieć nie będzie.
Brunet zobaczył, jak wyraz twarzy jego żony się zmienia, a tego nie lubił najbardziej. Po za tym nie chciał jej tym dołować, bo doskonale zdawał sobie sprawę, jak delikatny jest to temat. A miesiąc miodowy nie był odpowiednim czasem, na poruszanie takich tematów, teraz mieli zająć się tylko sobą i odpocząć.
- A co jeśli mam super plemniki? - Zapytał udając głupiego, a Nena zachichotała.
- Super to Ty masz... mózg poryty. - Prychnęła pod nosem i potrząsneła głową.
- To zamówimy coś do domku, a później obejrzymy jakiś film. Co Ty na to? - Zapytał, delikatnie się uśmiechając, bo w głowie już miał pomysły na to co skutecznie odciągnie ich od oglądania i jak przyjemniej mogą spożytkować wspólny czas.
- Jak dla mnie ekstra.
Szatynka usiadła na kanapie w salonie i włączyła telewizor, z racji kraju w jakim się znajdowali, nie miała co liczyć na angielsko języczne programy na żywo, więc włączyła netflix i czekała aż jej mąż wróci. Próbowała nie myśleć o dzisiejszym spotkaniu, ale nie mogła wybić sobie tego z glowy, a jak zaczynała o tym myśleć, to wpadała w panikę. Co chwilę oglądała się za siebie jakby oczekując najgorszego, mimo iż wiedziała że Gabriel jest w domu, a z nim przecież jej nic nie groziło. Po jakimś czasie zdała sobie sprawę, że zaczyna obgryzać skórki paznokci do krwi, więc starała się nad tym panować, ale nie było to łatwe, a uczucie niepokoju w jej wnętrzu wcale nie pomagało. Nie ważne ile razy powtarzała sobie, że jest bezpieczna, że jest ze swoim mężem, że nikt niebezpieczny nie wie gdzie się znajduje - mały głosik w jej głowie kazał się bać i wtedy ona się bała. Ten mały głosik był potężniejszy niż wszystkie inne, bo karmił się jej strachem.
- Zaraz powinni... - Brunet nie zdarzył dokończyć, bo jego żona krzyknęła przerażona i podskoczyła. - Króliczku przepraszam. - Westchnął ciężko i usiadła koło swojej kobiety.
Nena wtuliła się w męża i próbowała się uspokoić, a przynajmniej opanować na tyle drżenie ciała, żeby nie było tego widać. Przez ostatnie kilka dni naprawdę odetchnęła, a jej ataki paniki zniknęły. Cóż... Jak zwykle wszystko musiało się zepsuć, a ona ze wszystkich ludzi na świecie, musiała spotkać akurat Erica i to akurat podczas jej podróży po ślubnej. Nieszczęsne zrządzenie losu, pech, nieszczęście, fatum, klątwa - kobieta sama nie wiedziała, jak to nazwać, a opcji była nieskończona ilość.
CZYTASZ
Kontrakt tymczasowy
Ficción GeneralNenę Jordan od kilku lat ścigają demony przeszłości, z tego też powodu jej życie dostosowane jest do pewnych zasad. Kobieta nie zaśnie dopóki nie wstanie świt, nigdy nie usiądzie plecami do wejścia, nie zaufa żadnemu mężczyźnie i nigdy nie przestani...