Późnym rankiem Rosaline Mullins znalazła narzeczonych w salonie. Nena zasnęła wtulona w Gabriela, a ten mocno ją obejmował, jakby przez sen czuwał, żeby nie spadła z sofy. Nie mógł jednak tego robić świadomie, bo słychać było jego pochrapywanie, które młodej kobiecie, pogrążonej we śnie wcale nie przeszkadzało.
Starsza kobieta uśmiechnęła się pod nosem i skierowała się w stronę kuchni, gdzie znalazła gosposie, która pracowała dla jej wnuka. Kobiety zamieniły kilka słów, ale gosposia stwierdziła, że ma mnóstwo pracy i zostawiła Panią Mullins samą. Wydawało jej się to dziwne, bo kobieta zwykle lubiła z nią rozmawiać, ale nie przywiązywała do tego zbyt dużej uwagi, bo w jej głowie wciąż krążył widok z salonu. Wyglądało na to, że tym razem, jej wnuk wcale nie kombinował i im więcej czasu spędzała z młodymi tym bardziej to widziała. Rosaline postanowiła zostać tylko jeden dzień u Gabriela i wrócić do siebie, nie miała zamiaru psuć młodym najlepszego okresu w ich związku. Wszystko wskazywało na to, że młodzi naprawdę chcą wziąć ślub, choć do niedawna nic nie wskazywało na to, że je j wnuk będzie to tego zdolny.
- Babciu? - Gabriel stanął w kuchni, jeszcze zaspany i mocno rozczochrany, mimo to na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. - Dlaczego mnie nie obudziłaś?
- A do czego Ty mi jesteś potrzebny? - Zapytała kobieta unosząc jedną brew do góry i popijając swoją ulubioną czarną kawę. - Nena jeszcze śpi? - Zapytała w końcu kobieta, bo dłuższej chwili milczenia.
- Tak. Ona... Zwykle w nocy nie śpi. - Wyjaśnił Mullins.
Nie chciał mówić za dużo, ale babcia słysząc jego ostrożny ton, podłpała temat i nie zamierzała odpuszczać. Chciała wiedzieć wszystko o narzeczeonej swojego wnuka, skoro mia la w końcu też należeć do ich rodziny.
- Dlaczego? Pewnie śpi do południa, a później spać w nocy nie może. Wy młodzi...
- Nie wiem dokładnie dlaczego, ale wiem że panicznie boi się nocy i nie zmruży oka dopóki nie zacznie świtać. - Przerwał jej mężczyzna. Nie musiał bronić Neny, bo to była błahostka, ale czuł się w obowiązku wstawić się za nią - choć babcia i tak, nie robiła by z tego powodu afery.
- Gabriel! - Z salonu dobiegł go głośny krzyk Neny. - Dlaczego wyłączyłeś budzik?! Spóźnimy się!
Zanim mężczyzna zdążył pomyśleć o co chodzi kobiecie, ta wleciała jak torpeda do kuchni, jednocześnie poprawiała swoje włosy i czekała aż zaparzy się kawa. Starsza pani i jej wnuk przyglądali się Nenie uważnie, bo żadne z nich nie miało pojęcia dlaczego dziewczyna się tak śpieszy.
- Zapomniałeś, prawda? - Zapytała Jordan, bruneta którego wyraz twarzy w tym momencie był "średnio inteligentny ". - Gabriel...- Jęknęła sfrustrowana i pacneła mężczyznę w głowę, kiedy ten wzruszył ramionami. - Spotkanie z organizatorami. Ślub. Coś Ci to mówi? - Zapytała i wzięła kilka łyków gorącej kawy. Wolała mieć poparzony język, niż iść gdzieś bez odpowiedniej dawki kofeiny.
- To dzisiaj?!
- Nie kurwa, wczoraj. - Młoda kobieta prychnęła i przewróciła oczami .
- Króliczku, od kiedy ty przeklinasz? - Zapytał i teatralnie zakrył usta udając zdziwionego.
- Od kiedy z Tobą jestem. - Fuknęła. - Zbieraj siebie i pomóż babci. Mamy maksymalnie dwadzieścia minut i módl się żeby nie było korków.
W domu zapanował haos, młodzi biegali z kąta w kąt, jednocześnie przebierając się, szorując zęby i zbierając wszystkie potrzebne rzeczy. Udało im się jednak, mimo korków dotrzeć na czas na spotkanie odnośnie ich ślubu. Nena odetchnęła z ulgą dopiero pod biurowcem, w którym miało odbyć się spotkanie i dokładne omówienie szczegółów. Gabriel natomiast, tak jak zawsze zachowywał spokój, co nie umknęło uwadze jego narzeczonej - kobieta zazdrościła mu tego że prawie nigdy się nie stresował, a ona o najmniejsze drobnostki obgryzała skórki paznokci do krwi.
CZYTASZ
Kontrakt tymczasowy
Ficción GeneralNenę Jordan od kilku lat ścigają demony przeszłości, z tego też powodu jej życie dostosowane jest do pewnych zasad. Kobieta nie zaśnie dopóki nie wstanie świt, nigdy nie usiądzie plecami do wejścia, nie zaufa żadnemu mężczyźnie i nigdy nie przestani...