Gabriel dojechał do baru tak szybko, jak mógł, ale później niż lokalna prasa. Zrobiło się nie małe zamieszanie, ale policja odgrodziła już teren i pilnował okolicy. Zanim brunet zdążył wypytać Westa o wszystko, policja chciała go przesłuchać. Okazało się, że cegła która wyleciała przez okno, zabiła klineta baru - uderzyła tak niefortunnie, że zanim dojechali do szpitala mężczyzna zmarł. Mullins był cholernie przejęty całą sytuacją, która u nich miała miejsce po raz pierwszy, a gdyby było mu mało problemów, to okazało się że sprawca zostawił wiadomość. Kamery wszystko nagrały, ale sprawca był nierozpoznawalny przez kominiarkę.
- Czy wie Pan kto mógł to zrobić? - Zapytał jeden z policjantów.
Brunet natomiast wlepiał wzrok w napis na ścianie jego lokalu. Był przerażony, ale najbardziej bał się o Nene. Wiadomość jasno mówiła, że ona jest powodem ataku, a raczej ich związek.
"Odwołaj ślub, inaczej na oknie się nie skończy"
- Panie Mullins? - Zagadnął zniecierpliwiony policjant.
- Przepraszam. Nie mam pojęcia, kto mógłby to zrobić. - Wyznał szczerze.
- Była dziewczyna? Może ktoś kto pana nie lubi? - Doytywał policjant. Teraz to była sprawa morderstwa, a on nie miał nawet pomysłu na to kto był sprawcą. Zresztą komu zależało by na tyle, by wbijać okna i niszczyć mury baru? - Może były partner Pana narzeczonej?
Pytania się nie kończyły, a Gabriel nie potrafił na nie odpowiedzieć. Starał się chronić Nene, ale tak naprawdę nie znał jej przeszłości, więc może był w niej ktoś, komu strasznie się ich ślub nie podobał. Jak tylko wyjechał z miejsca zdarzenia, udał się do innych klubów i barów, zalecił specjalną ostrożność i zdwoił ochrone. Takie rzeczy nie mogły się u nich dziać, tym badziej że po tej sytuacji i tak będą mieć prase na głowie - nie obejdzie się bez echa. Dlatego najpierw zadzwonił do ojca, który miał załatwić sprawy związane z prawem i prasą, a następnie udał się do domu, w celu przesłuchania Neny. Żarty się skończyły, zmarł niewinny człowiek.
- Gabriel? - Zapytała cicho jego narzeczona z salonu obok, którego się znajdował.
- Jestem. - Odpowiedział najspokojniej, jak potrafił.
- To prawda co piszą? - Szatynka wyszła na trzęsących się nogach i spojrzała na niego oczami, które wyrażały cały ból tego świata i cały lęk ludzkości. - Przez ślub? - Niedowierzała, a jej głos się załamał.
- Chodź króliczku. - Powiedział i rozłożył ramiona, by jego narzeczona mogła go przytulić, co też uczyniła bez zastanowienia. - Policja weźmie Cię na przesłuchanie. - Postanowił być szczery i przygotować ją na to co nastąpi. - Nie martw się, mój prawnik na pewno z Tobą będzie, ale z prasą będzie gorzej... - Kontynuował, choć czuł jak całe ciało Neny się spina. - Prawdopodobnie odbędzie się konferencja prasowa i musimy w niej wziąć udział. - Wyjaśnił.
- Może... Powinniśmy to wszystko przerwać, powiedzieć...
- To w niczym nie pomoże, poza tym nie będzie moim życiem rządził jakiś psychol. - Przerwał jej stanowczo.
- Skąd wiesz, że to nie ona? - Zapytała Nena i spojrzała mu w oczy.
- Nie znam kobiety, która byłaby aż tak zazdrosna o mnie. Myślałem że to może jakiś twój były. - Wyznał. Mullins był wręcz przekonany, że to jest sprawka kogoś kogo zna Nena. Żadna z jego przyjaciółek od seksu, nie była by aż taką szurniętą desperatką.
- Mój były?! To Ty bzykasz wszystko co ma cycki i puls! - Krzyknęła oburzona Nena. Stało się coś złego, a on od razu uznał ją za winną, choć to swojego kutasa co chwilę wkłada do innej szparki. - Czy Ty naprawdę tego nie widzisz? Te wszystkie twoje panny od seksu, jak tylko widzą nas razem, plują jadem z oczu niczym żmije.
CZYTASZ
Kontrakt tymczasowy
General FictionNenę Jordan od kilku lat ścigają demony przeszłości, z tego też powodu jej życie dostosowane jest do pewnych zasad. Kobieta nie zaśnie dopóki nie wstanie świt, nigdy nie usiądzie plecami do wejścia, nie zaufa żadnemu mężczyźnie i nigdy nie przestani...