Rozdział drugi.

609 23 6
                                    

- Prześlesz mi potem notatki? - spytała Nat zaspanym głosem przykrywając głowę kołdrą.

- A ty dzisiaj nie idziesz na zajęcia? - podeszłam do niej i zdjęłam pościel z jej twarzy. - Znowu?

- Nie mam siły. - zawyła. - Proszę? - popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami robiąc skruszoną minę.

Westchnęłam i ponownie zarzuciłam jej kołdrę na głowę, po czym wyszłam z pokoju gotowa na spędzenie trzech godzin na zajęciach. Dzisiaj zaczynałam o osiemnastej, więc wyjdę stamtąd dopiero o dwudziestej pierwszej. Wcale mnie to nie zadowalało. W obecnej szkole sporo rzeczy różniło się od tego, co było na studiach w Baltimore. Nauczyciele nie byli aż tak pozytywnie nastawieni do uczniów, a praktyka w żadnym stopniu nie była przez nich organizowana. Trzeba sobie samemu szukać osób do wywiadów lub wymyślać je ale to zazwyczaj praktykowały leniwe osoby. Ja ze względu na poświęcenie sporej ilości czasu na szkołę muzyczną, niestety zaliczałam się do tych leniwych osób. Przygotowywałam sobie pytania i wymyślałam na każde odpowiedzieć tak, by wyglądało to najbardziej prawdopodobnie. Nikt za bardzo nie zwracał uwagi na to, że personalia osób udzielających wywiad są zmyślone. Moja motywacja do tego zawodu spadła, a na jej miejsce wskoczył śpiew i występy sceniczne. Ale dziennikarstwa nie mogłam rzucić. Po pierwsze to już ostatni rok, więc byle do lipcowych egzaminów i koniec, po drugie nie miałabym gdzie się podziać jeśli odeszłabym z uczelni. To nie tak, że w ogóle mnie to już nie interesuje, po prostu odnalazłam nową pasję, w której czuję się świetnie. Jeszcze pół roku temu, gdyby ktoś mi powiedział, że nadaję się do tego to bym go wyśmiała. Chwila, było tak. Puknęłam się mentalnie w głowę wyrzucając z niej tą myśl i weszłam do jednej z sal, w których tego dnia miałam spędzić aż trzy godziny.

,,Nie jestem całkiem pewny jak powiedzieć co czuję"

Po dwóch godzinach siedzenia i słuchania wykładowcy, dostałam wiadomość od Nick'a i po odczytaniu jej wyjrzałam przez okno widząc stojącego bruneta przy swoim aucie, który wklepywał coś placami w telefonie. Podświadomie wiedziałam, że tam stoi i patrzy na mnie zza okna.

"Te trzy słowa wypowiadane zbyt często już nie wystarczą"

Przygryzłam dolną wargę i przeprosiłam wykładowcę mówiąc, że niestety muszę już iść. Machnął na mnie ręką i kontynuował swoją wypowiedz do reszty studentów. Opuściłam budynek i podeszłam do chłopaka pokazując mu ekran komórki przygryzając dolną wargę.

- Snow Patrol? - zaśmiałam się krótko.

- Myślałem, że się nie zorientujesz. - przewrócił na mnie oczami uśmiechając się przy tym, po czym chwycił moją dłoń i przyciągnął mnie do siebie jednocześnie obracając wokół mojej osi, by na koniec nasze usta spotkały się w ciepłym pocałunku.

Zapach wody kolońskiej, tytoniu i miętowej gumy do żucia zderzył się z moimi nozdrzami, przez co uśmiechnęłam się do bruneta uwielbiając tą woń, która mi się kojarzyła tylko z nim. Spytałam, czy nie chciałby mnie gdzieś teraz zabrać, na co uśmiechnął się szeroko i odsunął od drzwi samochodowych, o które się opierał, i otworzył je by wpuścić mnie do środka. Sam po chwili usiadł na miejscu kierowcy i odpalił auto wyjeżdżając na główną ulicę. Nie miałam pojęcia dokąd jedziemy ale wiedziałam, że na pewno Nicolas mnie zaskoczy. Nigdy nie mówił mi dokąd mnie zabiera, a mimo wszystko zawsze wiózł mnie do miejsc, które mi się podobały. Sprawiało mi radość to, że nic w naszej relacji nie jest przewidywalne i spora jej część to spontaniczne decyzje. Tego chyba było mi trzeba. Pełen spontan i poczucie bezpieczeństwa, jakie odczuwałam przy nim.

- Nie podglądasz? - spytał mnie trzymając obie dłonie na moich zamkniętych oczach.

- Nie. - odpowiedziałam starając się stawiać małe kroki, by na nic nie wpaść.

PART OF YOU [I'm afraid of]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz