- Rozgrzej struny głosowe i wykonaj wszystkie rozluźniające ćwiczenia. - powiedziała Patricia widząc mój kiepski stan. - Ta piosenka jest cudowna, na pewno poruszy serca widowni. - chwyciła moją dłoń i potarła jej wierzch w delikatny sposób.
Minęły trzy dni odkąd widziałam się ostatni raz z blondynem. Od niedzieli nie rozmawialiśmy ze sobą, a nasze spotkanie zakończyło się jego wyjściem ze szkoły i zostawieniem mnie samej. Od tamtego dnia nie potrafię normalnie funkcjonować, bo chodzę zamyślona i wyłączona na wszystko co mnie otacza mając w głowie tylko jego. Nawet Natalie zaczęła się o mnie martwić już do takiego stopnia, że postanowiła towarzyszyć mi na każdej próbie by mieć pewność, że nie zrobię niczego głupiego. Dziękowałam jej codziennie ale nie słowem, a myślą ponieważ jedyny moment kiedy używałam swojego głosu był w trakcie śpiewania. Przekazałam koordynatorce słowa piosenki, które zaśpiewałam ostatnio spontanicznie i dopisałam jeszcze kilka innych swoich przemyśleń zmieniając też trochę treść, a jej to się ogromnie spodobało i zapewniła mnie, że każdy będzie nią zachwycony. Martwiło ją tylko, że przychodzę na próby w takim stanie i nie mogę prawidłowo skupić się na istotnych czynnościach przygotowawczych. Choć ja i tak wiedziałam, że ani jej słowa, ani nikogo innego nie wpłyną na mnie w żaden sposób.
- Dobrze kochanie, teraz czas na śpiew i proszę, postaraj się trochę uśmiechnąć. - uniosła do góry brwi patrząc na mnie z uśmiechem, który odwzajemniłam na ułamek sekundy, po czym wróciłam do swojego standardowego żałosnego wyrazu twarzy. Podeszłam do mikrofonu i chwyciłam go w obie dłonie zamykając oczy i próbując nastroić się przed rozpoczęciem śpiewu.
,,W drodze, potrzebuję zmiany
Z tej spalonej sceny
Innego czasu, innego miasta, innego wszystkiego
Ale zawsze zwróconych do ciebie
Potykam się w nocy
Z ulewnego deszczu
Ułożyłam blokadę, usiadłam i pomyślałam
Że jest więcej rzeczy, których potrzebuję
I które zawsze są zwrócone do ciebie"Zaczęłam ale szybko przestałam czując jak drżą mi dłonie trzymające mikrofon. Spojrzałam na Patricie przestraszonym spojrzeniem i zakryłam usta dłonią wybiegając z sali. Usłyszałam za plecami głos wołającej mnie Nat i jej głośne kroki oznaczające bieg za mną do szatni. Wparowałam do środka od razu chwytając za tabletki uspokajające, które ogarnął dla mnie Will i połknęłam trzy na raz chcąc jak najszybciej się opanować. Natalie wiedziała o proszkach ale nie miała pojęcia po co mi one są i dlaczego łykam więcej, niż jedną. Nie powiedziałam jej o moich atakach paniki, które zaczęły się pojawiać coraz częściej, bo bałam się jej reakcji i tego, że weźmie mnie za wariatkę. Choć wiem, że i tak nie pomyślała by o mnie w ten sposób, to mimo wszystko gdzieś z tyłu głowy krążyła mi taka obawa.
- Eve, to nie jest normalne. - podeszła do mnie chwytając mnie za policzki i uniosła moją spuszczoną głowę do góry, bym na nią spojrzała. - Martwię się o ciebie jak nigdy wcześniej i na prawdę się boję, że pewnego dnia strzeli ci coś do głowy i zrobisz jakąś głupotę. - zmarszczyła brwi zaciskając usta w cienką linię, a ja tylko patrzyłam na nią zaszklonymi oczami.
Pokiwałam głową i przytuliłam do siebie dziewczynę chcąc zapewnić ją, że nie mam żadnych tragicznych planów wobec siebie na najbliższy okres czasu. Po chwili odsunęłam od siebie przyjaciółkę i uśmiechnęłam słabo, po czym wyszłam z garderoby wymijając ją i kierując się z powrotem na salę prób. Pokazałam Patricii kciuk wysunięty do góry dając znać, że już jest w porządku i możemy kontynuować. Dostrzegłam siadającą na widowni Natalie, a po chwili zauważyłam jak wyciąga swój telefon i pisze do kogoś wiadomość, co mogłam stwierdzić przez jej skupiony wyraz twarzy. Obserwowałam ją jeszcze chwilę ale ponaglenia kobiety wybiły mnie z tego i ponownie chwyciłam w dłonie mikrofon kontynuując swoją piosenkę.
CZYTASZ
PART OF YOU [I'm afraid of]
Romance2. Druga część książki "Part Of Me" "- Prochy?! Kurwa, poważnie?! - krzyknęłam zdenerwowana na dwójkę tych pieprzonych debili. - Jeśli ci to przeszkadza, to zawsze możesz zamienić problem w zainteresowanie. - zaśmiał się blondyn i chwycił mój nadg...