Rozdział dwunasty.

589 30 7
                                    

Pod akademik dojechaliśmy około północy i wysiedliśmy z samochodu, a raczej Luke wysiadł i mnie z niego wyciągnął, kierując się do mojego pokoju. Znowu niósł mnie przewieszoną na swoim ramieniu przez cały korytarz aż dotarliśmy pod odpowiednie drzwi i weszliśmy dzięki kluczom schowanym w spodniach blondyna. Po wejściu do środka chłopak rzucił mnie na łóżko i zaczął ściągać ze mnie buty, a z siebie swoją czarną bluzę. Patrzyłam na niego z przygryzioną wargą leżąc na plecach i podpierając się na łokciach, jednocześnie widząc jak nagle spojrzał na mnie oczami pełnymi pożądania i podniecenia. Chryste.

- Wyglądasz tak dobrze. - stwierdził nachylając się do mnie.

- Tak sądzisz? - uśmiechnęłam się zalotnie przygryzając dolną wargę.

Blondyn wpił się w moje usta rozchylając je językiem by następnie zacząć gorący taniec w parze z moim, a ja w tym czasie oplotłam rękoma jego szyję muskając ją palcami na wysokości karku. Poczułam jak lewa ręką blondyna zbliża się do moich ud, a następnie przesuwa się wzdłuż nich obierając jeden kierunek wprost do mojej kobiecości. Położył na niej swoje dwa palce i zaczął zataczać niewielkie kółka lekko ją przy tym uciskając. Uczucia, które kumulowały się w moim podbrzuszu odebrały mi głos, a jedyne co byłam w stanie z siebie wydusić to ciche jęki na jego poczynania. Sunął językiem z moich ust do obojczyka i ugryzł delikatnie skórę na nim, po czym zassał ją zostawiajac po sobie czerwony ślad. Złapał mnie jedną dłonią za lewy i prawy nadgarstek by unieść je nad moją głowę, a drugą chwycił moją szyję przyciągając do mocnego pocałunku.

- Jesteś moja. - syknął w moje usta zagryzając dolną wargę. Nie byłam w stanie na niego spojrzeć ani w żaden sposób odpowiedzieć. - Jesteś? - przerwał swoje ruchy, po czym uniósł się na rękach opierając o materac łóżka po obu stronach mojej głowy.

- Mhm. - mruknęłam mając wciąż zamknięte oczy czekając aż w końcu się zamknie i wróci do tego co zaczęliśmy.

- Spójrz mi w oczy i odpowiedz. - spoważniał, a ja spojrzałam na niego zdziwionym spojrzeniem.

- O co ci chodzi? - uniosłam się na łokciach patrząc mu prosto w oczy z uniesionymi brwiami.

Prychnął kręcąc głową na boki jakby zdenerwował go mój brak odpowiedzi. Wstał z łóżka by po chwili na nim usiąść i schować twarz w dłoniach, przez co ja również się podniosłam i klęknęłam na kolanach obok jego nóg pytając go o powód takiego zachowania. Nie odpowiedział. Spojrzał na mnie zmrużonymi oczami i podniósł się na proste nogi, po czym wyszedł z pokoju trzaskając za sobą drzwiami. Co z nim jest do cholery nie tak? Rozumiem, że mógł się zdenerwować przez tą całą szopkę w klubie ale potem było dobrze, więc na jakiej podstawie on się teraz na mnie wkurza? Boże kochany, co za idiota! Wstałam z miejsca i pobiegłam za nim jak ostatnia kretynka wołając go by się zatrzymał. Stanęłam bosymi stopami na chodniku i oplotłam dłońmi swoje ramiona czując jak chłodny nocny wiatr przyprawia mnie o gęsią skórkę. Luke stał kilka metrów przede mną przy swoim aucie i palił papierosa z ułożoną brodą na pięści opartej łokciem o dach samochodu.

- Dlaczego musisz wszystko tak komplikować? - krzyknęłam patrząc na niego z żalem w oczach, którego i tak nie byłby w stanie dostrzec. - Wkurza mnie sposób w jaki udajesz kogoś kim tak na prawdę nie jesteś.

- Takie właśnie jest życie, Eve. Kurewsko skomplikowane. - odwrócił się do mnie opierając plecami o drzwi od strony pasażera.

- Dobrze wiesz, że nie dam się nabrać na to kiedy stajesz się inną osobą. - powiedziałam czując jak moja dolna warga zaczyna drżeć. - Starasz się być dobry i fajny ale ja lubię cię takiego jaki jesteś na prawdę. Kiedy jeździmy twoim samochodem, kiedy rozmawiamy w cztery oczy i kiedy sprzeczamy się ze sobą o głupoty. - poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku, więc szybko ją otarłam nie chcąc by blondyn to w jakiś sposób dostrzegł.

PART OF YOU [I'm afraid of]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz