- Otworzyła oczy! - usłyszałam przeraźliwie głośny pisk Luny i ponownie zamknęłam powieki przez ból w skroniach. - Eve? - dotknęła mojej dłoni.
- Dlaczego tu jestem? - spytałam z grymasem na twarzy.
- Jak to? Mieliście wypadek - spojrzała na mnie unosząc do góry jedną brew. - Nie pamiętasz? - przytknęła dłonie do rozwartych ust.
Słysząc słowo wypadek, poderwałam się natychmiastowo do pozycji siedzącej i sięgnęłam po swój telefon znajdujący się na szafce obok szpitalnej leżanki. Wyszukałam numer Luke'a i od razu do niego zadzwoniłam chcąc się dowiedzieć jak on czuje się po tym wszystkim. Luna spytała mnie do kogo dzwonię, na co odpowiedziałam jej bez żadnych podejrzeń, a ona wyrwała telefon z mojej dłoni i schowała do swojej torebki rozłączając połączenie.
- No co ty, nie poważna jesteś? Oddaj mi tą komórkę. - wyciągnęłam do niej otwartą dłoń chcąc odzyskać swoje urządzenie.
- Nie. - zmarszczyła brwi wyglądając jakby coś ukrywała. - Nie mogę ci go oddać, bo Luke nie jest wart tego żebyś się o niego martwiła.
- Co ty bredzisz, Luna? - skrzywiłam się. - Muszę się dowiedzieć co z nim! - powiedziałam zdenerwowanym głosem. Irytowało mnie, że zachowywała się jakby to była jego wina, a przecież to nie on spowodował wypadek. W zasadzie nie wiem kto go spowodował i jak to się stało ale wiem tylko tyle, że to ja siedziałam za kierownicą. Nie on.
- Jego jakoś nie obchodziło co się z tobą działo przez ten tydzień. Nawet do ciebie nie dzwonił. - wzruszyła ramionami wyciągając z torebki telefon i zamachała nim przed twarzą. Tydzień? Jak to tydzień? Byłam pewna, że spałam jakąś godzinę lub dwie ale nie cały tydzień! Jednak zamiast przejąć się informacją o moim długim stanie spoczynku, podniosłam tyłek do góry i wyrwałam blondynce swój telefon z ręki.
- Nie wierzę ci. - prychnęłam. Znałam Luke'a i byłam święcie przekonana, że na pewno obchodził go mój stan zdrowia. - Co ty w ogóle tu robisz? Kto wpisał cię na listę? - zmieniłam temat przypominając sobie o zasadach panujących w szpitalu w kwestii odwiedzin pacjentów. Nie chciałam zabrzmieć wrednie ale spodziewałam się, że to tata będzie moim odwiedzającym.
- Wycofali tą regułę. - machnęła ręką. - A jeśli mi nie wierzysz w sprawie Luke'a, to spytaj kogo tylko chcesz ile razy tu był. Spoiler, ani razu. - uśmiechnęła się sztucznie.
Nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego miał w dupie co się ze mną dzieje? Przecież na pewno dobrze wiedział, że jestem w szpitalu i w głębi serca chciałabym go tutaj przy sobie. Na pewno wiedział. Wątpię, że jest takim dupkiem by mieć mnie głęboko gdzieś. Popatrzyłam na wyświetlacz telefonu, na którym wpisany był jego numer i po chwili spojrzałam na twarz Luny siedzącej z zawiązanymi na piersi rękoma. Z drugiej strony po co ona miałaby mnie okłamywać? Luna jest ostatnią osobą, która chciałaby dla mnie źle i jeśli jej zdaniem powinnam go olać, to tak zrobię. Spojrzałam ostatni raz na ekran komórki, po czym zablokowałam ją i oddałam przyjaciółce telefon na wypadek, gdyby Luke próbował się ze mną skontaktować. Jeśli faktycznie nie interesował się mną przez ten tydzień, to nie chcę go widzieć ani słyszeć. Luna z uśmiechem na twarzy odebrała ode mnie urządzenie i schowała ponownie do swojej torebki.
- Ale wiesz kto się interesował? - przygryzła dolną wargę.
- Ty? - przewróciłam na nią oczami z ironią w głosie.
- Nie. - uśmiechnęła się szeroko, po czym wstała i podeszła do drzwi otwierając je na całą szerokość. - On. - wciągnęła za rękę do środka chłopaka, którego na pewno bym się tu nie spodziewała.
CZYTASZ
PART OF YOU [I'm afraid of]
Romans2. Druga część książki "Part Of Me" "- Prochy?! Kurwa, poważnie?! - krzyknęłam zdenerwowana na dwójkę tych pieprzonych debili. - Jeśli ci to przeszkadza, to zawsze możesz zamienić problem w zainteresowanie. - zaśmiał się blondyn i chwycił mój nadg...