Z perspektywy Luke'a.
- I co? - spytałem licząc na to, że usłyszę coś dobrego.
- I nic. - odpowiedziała dziewczyna gasząc moje marne nadzieje. - Powiedziałam jej, że chciałeś się zabić, a ona miała to w dupie. - wzruszyła beznamiętnie ramionami.
- Pojebało cię? - podniosłem się do siadu z pozycji leżącej. - Nic dziwnego, że nie zrobiło to na niej wrażenia, bo zapewne nawet w to nie uwierzyła. - przymknąłem powieki tracąc siłę do tej tępej blondynki.
- Nic innego nie wpadło mi do głowy, a nie wiedziałam jak miałabym ją do ciebie zaciągnąć. - rozłożyła ręce poddając się.
- Jasne. - machnąłem na nią ręką. - Dzięki, że w ogóle to dla mnie zrobiłaś. - westchnąłem ciężko. - A teraz możesz już sobie iść. - ponownie padłem na plecy chcąc jak najszybciej zapomnieć o spierdolonym pomyśle Luny, na próbę naprawienia moich relacji z Cooper.
- Jakoś muszę ci się odwdzięczyć za to, że mogłeś stracić przeze mnie życie. - mrugnęła zalotnie ale dla mnie wyglądało to conajmniej żałośnie.
- Jasne, spierdalaj. - burknąłem pokazując dziewczynie ręką na drzwi.
Chęć sprowadzenia Eve do swojego mieszkania była oczywiście moim pomysłem ale nie mogłem zrobić tego sam, bo gdyby to mnie spotkała,nie byłaby chętna na jakiekolwiek rozmowy. A Luna zapewne zaciekawiła ją choć odrobinę swoją obecnością i jestem pewny, że nawet jeśli brunetka nie chciała z nią rozmawiać, to i tak ciekawiła ją wizyta Luny w miejscu, w którym się spotkały. Poza tym, jak mógłbym prosić ją o rozmowę po tym, jak jeszcze niedawno obiecałem jej, że zniknę z jej życia. Tak to Luna przyprowadziłaby Eve do mojego mieszkania i wyszłoby na to, że sama do mnie przyszła. A ja udałbym zaskoczonego. Jednak wszystko poszło się jebać, bo ta idiotka nie potrafi załatwić nawet tak banalnej rzeczy, jak przyprowadzenie kogoś do mojego pieprzonego mieszkania. Fakt, odepchnąłem Eve od siebie w chujowy sposób ale to nie zmienia tego, że kurewsko mi na niej zależy i nie ma opcji, żebym pozwolił temu debilowi na jakiekolwiek zbliżenie z nią. Może i jest za późno na ratowanie tego wszystkiego ale za dużo razy się w życiu poddawałem żeby nie zrozumieć, że mam jeszcze o co walczyć.
- Kto? - krzyknąłem leżąc na kanapie, gdy usłyszałem czyjeś pukanie do drzwi.
- Ja. - dobiegł cichy głos zza drewna, więc wstałem z leżanki i podszedłem do drzwi otwierając je i ukazując tym samym stojącą w progu dziewczynę.
- Stęskniłaś się? - spytałem zagryzając dolną wargę dostrzegając jej krótką spódniczkę. - Bo ja niekoniecznie. - oparłem dłoń o framugę nachylając się nad twarzą brunetki.
- Czyżby? - przechyliła na bok głowę również zagryzając dolną wargę ale w bardziej podniecający sposób, niż ja.
Nie odpowiedziałem, tylko chwyciłem ją za szczękę i złączyłam nasze usta w gorącym pocałunku wciągając ją tym samym do wnętrza mieszkania. Dziewczyna oplotła ręce wokół mojej szyi wskakując na mnie i oplatając również nogi wokół mojego pasa. Wczepiła się we mnie jak rzep, a mi było to na rękę, bo nie musiałem jej podtrzymywać tylko swobodnie mogłem błądzić dłońmi po jej seksownym ciele. Skierowałem się po schodach na górę prowadząc brunetkę do swojej sypialni, po czym zrzuciłem ją z siebie na łóżko i w pierwszej kolejności ściągnęłam z jej tyłka tą spódniczkę, która mnie pociągała lecz była w tej sytuacji zbędna.
CZYTASZ
PART OF YOU [I'm afraid of]
Romance2. Druga część książki "Part Of Me" "- Prochy?! Kurwa, poważnie?! - krzyknęłam zdenerwowana na dwójkę tych pieprzonych debili. - Jeśli ci to przeszkadza, to zawsze możesz zamienić problem w zainteresowanie. - zaśmiał się blondyn i chwycił mój nadg...