Wstałam tego ranka z wyśmienicie dobrym humorem i czułam, że nic mi go dzisiaj nie zepsuje. Obudził mnie telefon od Patricii w sprawie prób do kolejnego występu, który ma się odbyć za tydzień w niedzielę, więc będę musiała sprężyć tyłek i poświecić cały czas wolny na przygotowania. Zdziwiłam się, że nic nie wspomniała o Sophie ale może tak spodobał jej się mój ostatni występ, że nawet nie poinformowała dziewczyny o kolejnym. Nie mam pojęcia i nie chcę zawracać sobie tym głowy, ponieważ cieszyłam się samym faktem z kolejnego wystąpienia przed większą publicznością. Narazie wiem tylko tyle, że będzie to w następną niedzielę, a gdzie, to nie mam pojęcia.
- Tym razem przyjdę, żeby nic mnie nie ominęło. - powiedziała Nat zajadając się czekoladowym rogalikiem w jednej z kawiarni, w której obecnie siedziałyśmy.
- To znaczy? - spytałam, nie do końca rozumiejąc o czym mówiła.
- To znaczy, że gdybym wtedy przyszła poznałabym Luke'a, a tak to poznałam go dopiero teraz i jedyne co o nim wiem to to, że przyjechał do ciebie w dniu tamtego występu i byłaś przez to cholernie zła. Co jest dziwne, bo teraz jesteś z nim w Waszyngtonie i wyglądasz na szczęśliwą. - zmrużyła na mnie oczy mając wypchany policzek rogalikiem.
- To jest na prawdę skomplikowana sprawa, Nat i nie chcę poruszać tego tematu. - uśmiechnęłam się słabo kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Jak chcesz ale pamiętaj, że jeśli raz cię zranił to już zawsze będzie to robił. - wzruszyła obojętnie ramionami.
- Może i masz rację ale ja chyba po prostu nie potrafię o nim zapomnieć i dać sobie spokoju. - westchnęłam kładąc plecy na oparciu wiklinowego siedziska.
- Eve ty idiotko. - przewróciła oczami nachylając się do mnie, jednoczenie podpierając się na łokciach o szklany stolik. - Aby zagoić ranę musisz przestać ją dotykać, wiesz? - czy ona właśnie próbuje mnie odciągnąć od Luke'a?
Wiedziałam, że Natalie mówiła z sensem ale co z tego? To, że nie potrafię o nim zapomnieć to jedno ale to, że nie chcę to już inna sprawa. Może i zostałam przez niego zraniona nie raz, nie dwa i nie pięć ale to nie zmienia faktu, że nie mam wpływu na to co czuje moje serce. Od zawsze kierowałam się rozumem i jak na tym wychodziłam? No właśnie, bez Luke'a. Schowałam twarz w dłoniach mówiąc Nat, że właśnie dlatego nie chciałam poruszać tego tematu, bo zawsze wychodzi na to, że wszyscy mają rację tylko nie ja. Chwyciłam filiżankę z herbatą w dłoń i upiłam łyk, po czym sięgnęłam po telefon leżący na stoliku i wybrałam opcję SMS.
,,I co? Znalazłeś jakieś mieszkanie w przystępnej cenie?"
Napisałam wiadomość i wysłałam ją do Luke'a wiedząc, że blondyn obecnie jeździ po różnych mieszkaniach szukając czegoś odpowiedniego dla siebie. Nie zdążyłam zablokować telefonu, a już dostałam wiadomość zwrotną właśnie od niego.
,,Cena nie ma dla mnie znaczenia ale tak, znalazłem."
,,Spodoba ci się, bo mi się podoba w chuj."
,,Siedź na tyłku, zaraz po ciebie będę"Przeczytałam te trzy wiadomości uśmiechając się jak głupia do telefonu i przygryzłam nieświadomie dolną wargę, o czym poinformowała mnie przyglądająca mi się przyjaciółka. Spojrzałam na nią i wystawiłam do niej język, po czym oparłam głowę o dłonie podpierając je na łokciach o stolik. Patrzyłam w jej oczy w ciszy, jedynie uśmiechając się głupio i czekałam tylko, aż spyta mnie o powód mojego zachowania. Jednak Natalie pokręciła na boki głową i parsknęła śmiechem nie mogąc wytrzymać bycia obojętną, więc sama wyjechałam z tematem informując ją o tym, że za chwilę będzie tu Luke i pojadę z nim zobaczyć jego nowe mieszkanie. Dziewczyna się lekko zmieszała słysząc to, a ja mogłam domyślić się co było tego powodem. Bała się, że zostawię ją samą w akademickim pokoju i wyniosę się do blondyna nie przejmując się dziewczyną. Ale ja wcale nie miałam zamiaru robić jej czegoś tak bezczelnego i zanim się odezwała, poinformowałam ją o tym.
CZYTASZ
PART OF YOU [I'm afraid of]
Romance2. Druga część książki "Part Of Me" "- Prochy?! Kurwa, poważnie?! - krzyknęłam zdenerwowana na dwójkę tych pieprzonych debili. - Jeśli ci to przeszkadza, to zawsze możesz zamienić problem w zainteresowanie. - zaśmiał się blondyn i chwycił mój nadg...