Luna spojrzała na mnie ze zdziwieniem w oczach, jakby kompletnie nie wiedziała o czym mówię. Zdenerwowałam się, ponieważ dziewczyna doskonale wiedziała jak nienawidzę takiego zachowania. Doskonale wiedziała, gdzie mogła zgubić tą bransoletkę. Jeśli faktycznie to ona, bo zaczynam w to wątpić. Wstałam z miejsca i skierowałam się do sypialni po telefon, po czym wybrałam numer do Nick'a i przyłożyłam komórkę do ucha czekając na jego głos po drugiej stronie. Spytałam go za ile wróci do domu na co odpowiedział, że właśnie wchodzi po schodach na górę. Fantastycznie. Poprosiłam go, by zaczekał przed drzwiami, a on nie zadając żadnych pytań po prostu się zgodził.
- Chyba już musisz iść, Nick za moment będzie. - powiedziałam do Luny i podałam jej rękę, by pomóc jej podnieść się z podłogi. - Masz w ogóle gdzie spać? Jak sobie poradziłaś przez te kilka dni, gdy tu byłaś? - spytałam będąc niesamowicie ciekawa co powie.
- U znajomej. - powiedziała zakładając torebkę na ramię. - Dałabyś mi jakieś spodnie? Nie będę wracała z gołym tyłkiem. - zaśmiała się słabo.
Podałam jej swoje czarne leginsy i pożegnałam się z nią uściskiem, który wcale nie był szczery. Wiedziałam, że kłamie. Znajoma? Jaką znajomą w Waszyngtonie ma niby Luna? Żadną. Nie rozumiem po co to wszystko, dlaczego nie może powiedzieć mi prawdy? Przecież doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że zawsze rozpoznam po niej gdy kłamie. Niewiarygodne. Otworzyła drzwi i przypadkiem wpadła na Nicolas'a, który stał przed wejściem tak, jak go poprosiłam. Jaki miałam w tym cel? Właśnie taki. Chciałam by na niego wpadła i nieco się rozkojarzyła, żebym miała okazję wyjąć z jej torebki telefon. Sięgnęłam ręką do wnętrza czarnej torby i wyciągnęłam komórkę, którą odłożyłam szybko na komodę przy drzwiach. Dziewczyna jeszcze raz się do mnie odwróciła i pożegnała słabym uśmiechem. Wciągnęłam chłopaka do środka, po czym zamknęłam mieszkanie na klucz i chwyciłam telefon Luny w celu sprawdzenia jej ostatnich połączeń i wiadomości. Wiem, że to obrzydliwe z mojej strony i nie powinnam tego robić ale nie miałam wyboru, nie ufam jej już tak jak kiedyś. Nie doszłoby do tego, gdyby ona była ze mną po prostu szczera, a nie kłamała mi prosto w oczy. Jeśli nie chce powiedzieć mi prawdy, to sama ją odkryję. Weszłam w historię połączeń i zauważyłam, że rzeczywiście Luna kontaktowała się z jakąś dziewczyną o imieniu Hailey. Zrobiło mi się głupio na myśl, że oskarżyłam ją w głowie o nieszczerość. Było mi wstyd za zabranie jej telefonu, więc postanowiłam ubrać buty i wyjść za nią żeby jej go zwrócić. Może rzeczywiście sobie to ubzdurałam, a Luna mogła zgubić tą bransoletkę w okolicy akademiku i przez przypadek ja ją przeniosłam jakoś do auta? Nie, to przecież brzmi absurdalnie. Otworzyłam drzwi ręką, w której trzymałam telefon przyjaciółki, przez przypadek wciskając opcję połączenia z numerem Hailey. Gdy tylko to zauważyłam, stukałam palcem po ekranie, by zakończyć połączenie ale ekran nie chciał się podświetlić, a połączenie zostało odebrane.
- Halo? - przystawiłam telefon do ucha chcąc jakoś wytłumaczyć skąd mam komórkę Luny. - Hailey? Cześć, Luna przypadkiem zostawiła u mnie telefon więc mogłabyś jej proszę przekazać, żeby po niego wróciła? Albo wiesz co? Podaj mi adres to jej go zawiozę. - nie mogłam się zamknąć, bo nie wiedziałam co mam mówić by brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Połączenie na pewno zostało odebrane ale nikt po drugiej stronie się nie odzywał. - Hailey, jesteś tam? - spytałam chcąc się upewnić czy mnie słyszy.
- Eve? - usłyszałam po drugiej stronie i z wrażenia telefon wyleciał mi z dłoni.
Stałam z pustą ręką uniesioną na wysokości ucha i wpatrywałam się tępo przed siebie, nie ogarniając kompletnie co się właśnie wydarzyło. Spojrzałam na telefon leżący na ziemi i schyliłam się po niego, po czym ponownie przyłożyłam go do twarzy i spytałam kto mówi. To nie mogła być prawda. Tylko się przesłyszałam. Na pewno. Nikt już się nie odezwał, więc wróciłam do mieszkania kładąc komórkę na komodzie. Usiadłam na kanapie i patrzyłam się w przestrzeń za oknem, kompletnie nie rozumiejąc sytuacji. Jak to jest do cholery możliwe?
CZYTASZ
PART OF YOU [I'm afraid of]
Romance2. Druga część książki "Part Of Me" "- Prochy?! Kurwa, poważnie?! - krzyknęłam zdenerwowana na dwójkę tych pieprzonych debili. - Jeśli ci to przeszkadza, to zawsze możesz zamienić problem w zainteresowanie. - zaśmiał się blondyn i chwycił mój nadg...