Rozdział 2

125 6 0
                                    

Trzy lata wcześniej.

Zdyszana wbiegłam do firmy dziesięć minut przed czasem.

-Dobrze że jesteś wcześniej Claro, prezes kazał się wszystkim pracownikom zgłosić do sali konferencyjnej, chodźmy-rzekła moja przyjaciółka Emmeline.

-Coś się stało?

-Nie mam pojęcia.

Weszłyśmy do sali, prezes czekał już tylko na nas.

-Moje panie cieszę się że jesteście, chciałem wam ogłosić i naszym pracownikom o mojej decyzji, wiecie że musiałem zwolnić dyrektora głównego, zatem  chcę przedstawić wam nowego a właściwie już go znacie to pan Jenerick Reynolds.

Wiedziałam! A więc czyhał na to stanowisko, biedny Rob!

Spojrzałam z niesmakiem jak pracownicy go klepali po plecach i gratulowali mu awansu, mrugnął do mnie jeszcze bezczelnie okiem, ja jedna mu nie pogratulowałam i poszłam na swoje stanowisko.

Jakież było moje zdziwienie gdy kilka minut później pojawił się przy moim biurku.

-jeszcze mi nie pogratulowałaś Claro!

-Doprawdy? Mam kłopoty z pamięcią!-odparowałam mu złośliwie.

-Nie jesteś na to za młoda?

-Dobra, czego chcesz? Może mi teraz nie wolno mówić ci po imieniu tylko panie dyrektorze generalny?

Zaśmiał się lekko-Nie trzeba, bądź po prostu sobą.

-Jestem, a teraz wybacz jestem zajęta, mam parę spraw do zrobienia o które prosił mnie prezes.

-No właśnie ja w tej sprawie?

-W jakiej sprawie?

-Już nie jesteś sekretarką prezesa.

-A co chcesz mnie zwolnić?

-Nie, teraz pracujesz dla mnie.

-Prezes mnie nie zwolnił, ty nie możesz mnie zatrudnić.

-Poprosiłem prezesa aby cię przydzielił do mnie, Emmeline będzie teraz jego sekretarką.

-Słucham?-byłam oburzona, jak on śmiał?

-Dobrze słyszysz, teraz pracujesz dla mnie!

-Mowy nie ma!

-Sprzeciwiasz  mi się? Mogę cię zwolnić, widzę że nie zależy ci na tej pracy.

We mnie jakby piorun strzelił, mnie nie zależy? Oczywiście że nie chciałam stracić tej pracy.

-Zatem czego sobie życzysz?

-Na razie niczego, pracuj jak dotychczas, gdy będę cię potrzebował  wezwę cię.

Ale bezczelny! Jeszcze groził mi zwolnieniem, za kogo on się uważa?

Przygnębiona wracałam z pracy gdy usłyszałam w torebce dźwięk mojej komórki, Rob dzwonił do mnie?

-Cześć Rob

-Claro możemy się spotkać? Bardzo chciałbym porozmawiać z tobą, jestem niewinny i cos mi mówi że tylko ty mi wierzysz i tylko tobie mogę zaufać.

-Jasne że ci wierzę i tak, możesz mi zaufać, dobrze spotkajmy się.

-Nie mów Olivierowi dobrze?

-Nie powiem.

Spotkaliśmy się  w parku bo tam wyznaczył mi miejsce na spotkanie.

-Jak tam w firmie? Pewnie wszyscy mnie obgadują?-spytał Rob.

Żona sędziegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz