𖣔
𝑰 𝒍𝒐𝒗𝒆 𝒚𝒐𝒖𖣔
Od urodzin Kendry minął tydzień, a wakacje miały się rozpocząć za półtora tygodnia. Kolejna pełnia była już za nią. Czas mijał bardzo szybko, i zanim zdążają się obejrzeć, nadchodzi kolejny dzień. Uczniowie spędzają większość wolnego czasu na błoniach, a zwłaszcza że jest już po SUM-ach i nie muszą ciągle siedzieć nad książkami. Tego dnia nie było inaczej, i zaraz po przebraniu się w letnie ubranie, Charlotte poszła na błonia. Pod jej ulubionym drzewem zastała Huncwotów, Liliy oraz Marlene. Wszyscy siedzieli skuleni i mówili coś do Lily
- Hej. Co się stało? - podeszła i usiadła obok Lily.
- Wycierus nazwał ją "szlamą" - wyjaśnił Syriusz.
- Nie przejmuj się nim. Najwidoczniej nie zasługuje na Ciebie - rzekła rozglądając się wokół.
- Jak widać - przyznała biorąc do buzi fasolkę. Nie przejmowała się tym co powiedział. Fakt, zraniło ją to i przez chwilę chciało jej się płakać, ale później stwierdziła że to bez sensu. Przecież ma prawdziwych przyjaciół, i jeden ślizgon nie zmieni jej dobrego humoru. Na zewnątrz była obojętna na sytuację, ale w środku serce jej się łamało.
Pogoda była przepiękna. A dobre humory nie opuszczały uczniów. Jednak Charlotte wciąż od środka czuła nie miły uścisk. Nie mogła pojąć dlaczego Lunatyk nie przejął się wydarzeniem z urodzin Ken. Nie obraził się na nią. Czy to znaczy że tego chciał? Zapytać nie mogła, spróbować jeszcze raz też nie. Więc co mogła zrobić by to sprawdzić? Czekać na jego ruch? Wszystko jej się mieszało, od tamtej pamiętnej chwili zastanawiała się kilkukrotnie co by było gdyby nie wyrzucił jej do jeziora. Westchnęła na głos zapominając że ma towarzystwo.
- Co tak wzdychasz? - ku jej przewidzeniu, zapytał Syriusz.
- Piękna jest pogoda prawda? - zignorowała pytanie. Black wzruszył ramionami, chwycił za rękę Marlene i zaciągną za sobą do jeziora. Już po chwili zapomnieli o całym świecie, chlapiąc się wodą i dusząc ze śmiechu. Zaraz później zachęcili do tego czynu James'a który zrobił to samo z Lily. Dziewczyna się nie opierała, i chętnie weszła do jeziora.
Na powierzchni poza Lupinem i Brown został jeszcze Peter który jak zwykle się objadał, tym razem padło na czekoladowe żeby których kilka na raz próbował wepchnąć do buzi. Remus jednak zignorował jego obecność i chwycił dłoń Charlotte. Dziewczyna z jednej strony w ciężkim szoku, a z drugiej prawie zerwała barierę która ją ograniczała od nietaktownych czynów. Nie wzmocniła uścisku ani też nie wyrwała z niego dłoni. Popatrzyła kątem oka na chłopaka który patrzył na nią z troską w oczach. Po chwili delikatnie wyciągnęła dłoń z pod jego ręki i położyła ją na swoim ramieniu. Westchnęła cicho po czym spojrzała na uśmiechniętego zielonookiego.
- Przepraszam za tamto na urodzinach Ken, naprawdę nie chciałam - rzekła spuszczając wzrok na koc. Chłopak położył swoje dłonie na jej policzkach i spojrzał jej w oczy. Nie wierzył że to zrobił. Czuł przyjemne ciepło trzymając ręce na jej skórze.
W tym czasie Lotte czuła jak w brzuchu ma ogromny wybuch fajerwerek. Spojrzała na mu w oczy i mruknęła pod nosem " Kocham Cię". Zrobiła to odruchowo i szybko spuściła z niego wzrok a na jej policzkach pojawiły się niewielkie rumieńce. Kolejny pochopny krok z jej strony i myślała że się zapadnie pod ziemię. Remus natomiast usłyszał ciche słowa dziewczyny. Nie wiedział co ma zrobić. Już po chwili zdecydował że nie może siedzieć tak bezczynnie gdy ona pokazuje mu że odwzajemnia jego uczucia. Przybliżył się do niej i uniósł jej głowę do góry, po czym ją pocałował. Charlotte odwzajemniła jego czyn i zaraz objęła go rękami trwając w pocałunku. Myśleli że trwało to całą wieczność, a tym czasem była to niecała połowa minuty. Po krótkim czasie oderwali się od siebie, a Lunatyk szepnął w jej usta " Ja Ciebie też". Wciąż będąc blisko siebie zaczęli się cicho śmiać i posyłać czułe spojrzenia. Spletli swoje palce razem a Charlotte położyła głowę na jego ramieniu.
Po długim czasie spadł im kamień z serca, pozostawiając jedynie złamaną barierę ograniczeń. Ich uczucia stanęły górą. Czuli się jakby dostali Order Merlina Pierwszej Klasy. Przez chwilę nie mogli w to uwierzyć, ale gdy chwilę patrzyli sobie w oczy, pojęli że ich zamysły o tym jak głupio postępowali w obecności drugiej osoby były błędne. A całe zdarzenie z przed kilku minut było prawdziwe. Wciąż trzymając się za ręce weszli do jeziora aby się ochłodzić, bo wiem ten dzień był wyjątkowo upalny.
- Proszę, proszę. Kto nas zaszczycił swoją obecnością - podszedł do nich zmoczony Łapa - Ja wiedziałem! - wykrzyknął wskazując na ich ręce.
- Co wiedziałeś? - prychnęła Brown, ściskając mocniej dłoń Remusa.
- I wy niby nie jesteście parą? - zapytał z ironią w głosie.
- Lotte? Zostaniesz...moją dziewczyną? - szepnął jej na ucho drapiąc się po szyi. Charlotte wspięła się na palce i złożyła krótki pocałunek na policzku Lupina, po czym czochrając mu włosy kiwnęła głową na "Tak". Nie była wtedy wydusić z siebie ani słowa. Wszystko układało się tak jak w jej najskrytszych marzeniach. Ba! Nawet lepiej.
- Gratuluje Lotte - rzekł Syriusz wciąż z ironicznym tonem - Mówiłem Ci Luniu żebyś zrobił to już wcześniej - dodał ochlapując ich wodą. Para spojrzała na siebie porozumiewawczym wzrokiem, i po chwili zaczęła chlapać Black'a wodą. - Ej! Nie ma tak! Ja jestem jeden a was dwoje! - "oburzył" się.
Zaraz później zapominając o całym świecie, zaczęli się wszyscy chlapać wodą przy tym dusząc się śmiechem i rzucając co jakiś czas krótkimi zdaniami. Wydawałoby się że nie brakuje im niczego. Jednak Lotte poczuła brak Kendry. Chciała po nią pójść, ale gdy wychodziła z jeziora, Black pociągną ją za włosy w skutek czego wpadła do wody, a ona nie chciała tego zignorować i znowu wplątała się w chlapaninę.
CZYTASZ
𝑸𝒖𝒊𝒆𝒕 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒂𝒏𝒅 𝑴𝒂𝒓𝒂𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 | 𝑹.𝑳.
Fanfiction[Przed poprawkami] Nieśmiałość bywa uciążliwa, tak było w tym przypadku. Gdyby nie złamanie ciążącej na nich bariery, w życiu nie pomyśleliby że to co miało miejsce, kiedyś nastąpi. Dziewczyna z idealnym życiem, po niedługim czasie traci ten czas. M...