𖣔
𝑩𝒆𝒈𝒊𝒏𝒔𖣔
Nim Kennie i Aaron pozbierali się po żałobie minęło wiele czasu. Chłopiec wrócił na trzeci rok nauki, a jego mama zajęła się pracą. Poświęcali się swoim zajęciom w 100 procentach by odciągnąć swoją uwagę od śmierci Syriusza. Najczęściej kończyło się to sukcesem, ale często było też inaczej i już do końca dnia chodzili przygnębieni. Kendrze było zwłaszcza trudno pogodzić się z prawdą, czasem wciąż odruchowo wołała go żeby przyszedł na obiad, lub gdy oglądała film błądziła ręką w poszukiwaniu jego dłoni. Kiedy się na tym przyłapywała, w jej oczach pojawiały się łzy i zaczynała się cała trząś. Trudności jakie miała na swojej drodze, nie łatwo było ominąć. Aaron zaś w takim czasie zamykał się w dormitorium lub łazience i przeglądał zdjęcia które zdążył zrobić z ojcem. Miał jednakże pocieszenie, wkrótce urodzi mu się siostra. Ostatnie pocieszenie dla dwójki Black'ów. Mimo że na całym świecie znikało coraz więcej ludzi i czarodziei, oni często o tym zapominali i myśleli tylko o śmierci Syriusza. Ciężkie czasy jakiś czas temu nastały, nie łatwo tego nie zauważyć.
Charlotte coraz częściej dostawała listy od Adary i Reginy, a sama pisała do nich kilka razy dziennie by dowiedzieć się co u nich i czy wszystko w porządku. Córki również pytały ją o jej samopoczucie, oraz czy ich brat przyszedł już na świat. Niestety rodzina wciąż na niego oczekiwała. To samo tyczyło się Black'ów.
Był bardzo śnieżny dzień, a na polu było bardzo zimno. Niedługo miały być święta, toteż nastrój już zawitał. Lotte i Kennie przeglądały albumy z zdjęciami od samego rana. Bowiem Lupin'owie mieli specjalną półkę w domowej bibliotece na takie sentymentalne książki. Było ich sporo, co więc przeglądanie zajmowało im dużo czasu. W pewnym momencie natknęły się na zdjęcie które przedstawiało je, rozmawiające o imionach dla dzieci. Spojrzały po sobie a później wstały z wygodnej kanapy i usiadły przy stole wyciągając pergaminy i pióra.
- Jak mogłyśmy zapomnieć - westchnęła Lottie znad pergaminu.
- Zdarza się - mruknęła Ken.
- Masz już jakiś pomysł? - zapytała dziewczyna sama wpadając na świetny pomysł. Klasnęła w ręce, odłożyła rzeczy które miała przed sobą na swoje miejsce i podparła się łokciami o stół.
- Zastanawiam się nad Jolie.
- Bardzo ładne imię.
- A Ty? Wymyśliłaś już?
- Tak... - wywróciła oczami z podekscytowania brunetka.
- Jakie?
- Johnny.
- Czy Remus nie ma tak na drugie? - blondynka podrapała się po głowie, a Remus jak na zawołanie wyłonił się zza jednych drzwi.
- On ma na drugie John - wyjaśniła Charlotte robiąc sobie herbatę.
- No właśnie - powiedział Lunatyk siadając do stołu.
- To nie jest to samo? - zapytała zdezorientowana Kendra.
- Nie - rzekła Lottie uśmiechając się pod nosem.
Reszta dnia opierała się wyłącznie na oglądaniu filmów, lub krótkich rozmowach które zwykle kończyły się głośnymi westchnieniami. Ostatnio trudno było nie rozmawiać na temat obecnego świata czarodziei, a nawet mugoli.
Był ciepły i słoneczny dzień. Charlotte siedziała w kuchni i pisała list do córek, a obok niej Kendra czytała proroka codziennego. Cisze przerwała sowa pukająca w jedno z okien. Lotte wstała i odebrała kopertę. Chwilę później musiała ją odłożyć by zajrzeć do śpiącego w kołysce Johnnego. Gdy wróciła zobaczyła że jej przyjaciółka otworzyła jej list za nią.
- Ej! To moje - oburzyła się.
- Proszę. Był na nim duży napis ważne, więc uznałam że warto go przeczytać jak najszybciej - broniła się blondynka. Brunetka usiadła powoli na wprost niej uważnie śledząc pergamin wzrokiem po raz kolejny.
- Pisz do Aarona żeby szybko zebrał rzeczy i czekał na Reginę i Adarę pod drzwiami gabinetu profesor McGonagall - powiedziała pośpiesznie Charlotte biorąc czysty kawałek pergaminu i zaczynając coś na nim pisać.
- Co się dzieje? - zapytała zdziwiona Kendra, na co przyjaciółka podała jej jedną ręką list - Mają identyczne pismo co Ty - zauważyła zaczynając czytać treść.
𝔇𝔯𝔬𝔤𝔞 𝔐𝔞𝔪𝔬!
𝔚𝔠𝔷𝔬𝔯𝔞𝔧 𝔴𝔦𝔢𝔠𝔷𝔬𝔯𝔢𝔪 𝔭𝔯𝔬𝔣𝔢𝔰𝔬𝔯 𝔇𝔲𝔪𝔟𝔩𝔢𝔡𝔬𝔯 𝔷𝔬𝔰𝔱𝔞ł 𝔷𝔞𝔟𝔦𝔱𝔶 𝔭𝔯𝔷𝔢𝔷 𝔖𝔫𝔞𝔭𝔢'𝔞. 𝔐𝔯𝔬𝔠𝔷𝔫𝔶 𝔷𝔫𝔞𝔨 𝔭𝔬𝔧𝔞𝔴𝔦ł 𝔰𝔦ę 𝔫𝔞𝔡 𝔰𝔷𝔨𝔬łą, 𝔞 𝔪𝔶 𝔫𝔦𝔢 𝔴𝔦𝔢𝔪𝔶 𝔠𝔬 𝔯𝔬𝔟𝔦ć. 𝔑𝔦𝔢𝔡ł𝔲𝔤𝔬 𝔨𝔬ń𝔠𝔷𝔶 𝔰𝔦ę 𝔯𝔬𝔨 𝔰𝔷𝔨𝔬𝔩𝔫𝔶, 𝔴𝔦ę𝔠 𝔪𝔞𝔪 𝔫𝔞𝔡𝔷𝔦𝔢𝔧ę ż𝔢 𝔟𝔢𝔷𝔭𝔦𝔢𝔠𝔷𝔫𝔦𝔢 𝔡𝔬𝔱𝔯𝔴𝔞𝔪𝔶. 𝔓𝔯𝔷𝔢𝔷 𝔠𝔞łą 𝔫𝔬𝔠 𝔟𝔶ł𝔶ś𝔪𝔶 𝔷 𝔄𝔞𝔯𝔞𝔬𝔫𝔢𝔪 𝔴 𝔧𝔢𝔤𝔬 𝔡𝔬𝔯𝔪𝔦𝔱𝔬𝔯𝔦𝔲𝔪 𝔟𝔶 𝔪𝔦𝔢ć 𝔭𝔢𝔴𝔫𝔬ść ż𝔢 𝔫𝔦𝔠 𝔪𝔲 𝔰𝔦ę 𝔫𝔦𝔢 𝔰𝔱𝔞ł𝔬. 𝔇𝔩𝔞 𝔫𝔞𝔰 𝔫𝔦𝔢𝔡ł𝔲𝔤𝔬 𝔨𝔬ń𝔠𝔷𝔶 𝔰𝔦ę 𝔫𝔞𝔲𝔨𝔞 𝔴 ℌ𝔬𝔤𝔴𝔞𝔯𝔠𝔦𝔢, 𝔞𝔩𝔢 𝔪𝔞𝔯𝔱𝔴𝔦𝔪𝔶 𝔰𝔦ę 𝔠𝔬 𝔷 𝔫𝔦𝔪 𝔟ę𝔡𝔷𝔦𝔢 𝔟𝔬 𝔧𝔞𝔨 𝔰𝔞𝔪𝔞 𝔴𝔦𝔢𝔰𝔷 𝔫𝔞 ś𝔴𝔦𝔢𝔠𝔦𝔢 𝔫𝔦𝔢 𝔧𝔢𝔰𝔱 𝔧𝔲ż 𝔟𝔢𝔷𝔭𝔦𝔢𝔠𝔷𝔫𝔦𝔢, 𝔞 𝔱𝔢𝔯𝔞𝔷 𝔧𝔲ż 𝔫𝔞𝔴𝔢𝔱 𝔴 𝔰𝔷𝔨𝔬𝔩𝔢. 𝔒𝔡𝔭𝔦𝔰𝔷 𝔭𝔯𝔬𝔰𝔷ę 𝔰𝔷𝔶𝔟𝔨𝔬.
ℜ𝔢𝔤𝔦𝔫𝔞 𝔦 𝔄𝔡𝔞𝔯𝔞
Gdy tylko zdała sobie sprawę z tego co się dzieje, wzięła pergamin i nabazgrała coś na szybko wkładając go po chwili do koperty. Podeszła do okna i podała go sowie Lupin'ów, która miała dostarczyć list do jej syna. To samo uczyniła Charlotte. Napisała krótko i na temat by jak najszybciej spostrzec że jej córkom nic się nie stało. Gdy usłyszała płacz niemowlęcia, pobiegła do pokoiku Johnnego i wróciła do jadalni z chłopcem na rękach, przechadzając się nerwowo po pomieszczeniu. Nie zniosłaby faktu iż stało się jej coś dzieciom, co więc szybko napisała do nich list:
ℜ𝔢𝔤𝔦𝔫𝔬 𝔦 𝔄𝔡𝔞𝔯𝔬!
ℭ𝔷𝔢𝔨𝔞𝔧𝔠𝔦𝔢 𝔫𝔞 𝔄𝔞𝔯𝔬𝔫𝔞 𝔭𝔬𝔡 𝔡𝔯𝔷𝔴𝔦𝔞𝔪𝔦 𝔤𝔞𝔟𝔦𝔫𝔢𝔱𝔲, 𝔬𝔭𝔦𝔢𝔨𝔲𝔫𝔨𝔦 𝔧𝔢𝔤𝔬 𝔡𝔬𝔪𝔲. 𝔓𝔬𝔭𝔯𝔬ś𝔠𝔦𝔢 𝔧ą 𝔟𝔶 𝔭𝔬𝔷𝔴𝔬𝔩𝔦ł𝔞 𝔴𝔞𝔪 𝔰𝔨𝔬𝔯𝔷𝔶𝔰𝔱𝔞ć 𝔷 𝔨𝔬𝔪𝔦𝔫𝔨𝔞 𝔦 𝔠𝔥𝔠ę 𝔴𝔞𝔰 𝔴𝔦𝔡𝔷𝔦𝔢ć 𝔧𝔞𝔨 𝔫𝔞𝔧𝔰𝔷𝔶𝔟𝔠𝔦𝔢𝔧 𝔴 𝔡𝔬𝔪𝔲! 𝔊𝔡𝔶𝔟𝔶 𝔰𝔦ę 𝔫𝔦𝔢 𝔷𝔤𝔬𝔡𝔷𝔦ł𝔞, 𝔭𝔬𝔨𝔞ż𝔠𝔦𝔢 𝔧𝔢𝔧 𝔭𝔦𝔢𝔠𝔷ęć 𝔩𝔦𝔰𝔱𝔲.
𝔐𝔞𝔪𝔞
Ku jej uciesze dzieci zjawiły się kilka minut później przed kominkiem w ich salonie całe i zdrowe. Podeszła i uścisnęła je jedną ręką, ponieważ drugą musiała trzymać Johnnego. Kendra również uściskała go po chwili prowadząc do pokoju w którym leżała jego siostra. Pierwszy raz mógł ją zobaczyć na własne oczy. Regina i Adara też po raz pierwszy ujrzały brata na żywo, co więc były nim zachwycone. Sam widok tak szczęśliwej rodziny wywoływał u Remusa, Charlotte i Kendry łzy wzruszenia. Nigdy by nie pomyśleli że ich życie będzie tak wyglądać, a jednak to się działo. Lottie i Remus byli kochającym się małżeństwem z trójką wspaniałych dzieci. Kennie była równie szczęśliwa, jednakże brakowało jej Syriusza który zawsze wypełniał jej serce szczęściem.
CZYTASZ
𝑸𝒖𝒊𝒆𝒕 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒂𝒏𝒅 𝑴𝒂𝒓𝒂𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 | 𝑹.𝑳.
Fanfiction[Przed poprawkami] Nieśmiałość bywa uciążliwa, tak było w tym przypadku. Gdyby nie złamanie ciążącej na nich bariery, w życiu nie pomyśleliby że to co miało miejsce, kiedyś nastąpi. Dziewczyna z idealnym życiem, po niedługim czasie traci ten czas. M...