Rozdział 33

42 2 0
                                    

𖣔
𝑯𝒐𝒖𝒔𝒆?

𖣔𝑯𝒐𝒖𝒔𝒆?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𖣔

Dzień przed wyjazdem do Hogwartu Charlotte jak co roku wybrała się na zakupy szkolne. Sophie była jej towarzyszką jak i opiekunem. Traktowały się niemalże jak siostry, to ona zawsze ją opatrywała po pełni i spędzała z nią najwięcej czasu. Choć z resztą kuzynostwa miała gorsze stosunki, to mimo to brakowało jej ich. Wciąż nie mogła uwierzyć że dołączyli do tych którzy zabili jej rodziców. Chciałaby coś zrobić żeby tak nie było, ale to jest niewykonalne. Nie rozumiała tylko jak mogli do tego dopuścić. 

Na ulicy Pokątnej był niesamowicie wielki ruch. Na szczęście nie miała zbyt wiele do kupienia i uwinęła się z zakupami sprawnie. Na koniec ich "wycieczki" poszły do kawiarni. Gdy złożyły zamówienie pogrążyły się w rozmowie. Jednak nie na długo bo Charlotte w chwili zahaczenia o temat dorosłości, zaczęła myśleć jak jej życie po szkole będzie wyglądało. Gdzie zamieszka, i czy zrobi to sama? Czy jej związek z Remusem przetrwa długo? Wciąż zadawała sobie te same pytania. Nie miała pojęcia co się stanie po ukończeniu przez nią szkołę. Z zamyślenia wyrwało ją pytanie Sophie:

- Gdzie zamieszkasz po szkole?

- Sama nie wiem...

- Może pomyślisz o wybudowaniu własnego domu. - te słowa zapaliły lampkę w jej głowie. Przecież skoro chciała mieszkać w własnym domu to najwyższa pora o tym pomyśleć.

- Ale ja jestem nie pełnoletnia.

- Ja mogę to załatwić. Jak tylko powiesz mi co i jak, to zajmę się tym.

- To zbyt duży obowiązek Sophie.

- Nie dla mnie. Zacznij poważnie myśleć i przyjmij moją propozycję.

Nie chciała się zgodzić bo raz że była nie pełnoletnia i nawet nie wiedziała co ją czeka w przyszłości, a dwa to był zbyt duży obowiązek jak na jedną osobę która musiałaby tym wszystkim kierować. To nie był głupi pomysł, w końcu budowa trwa kilka lat a ona ma pieniędzy pod dostatkiem. Wciąż zastanawiała się czy ma wyrazić zgodę.

- No dobrze - zgodziła się.

To była dla niej trudna decyzja. Mogła mieć dom po kuzynie lub rodzicach, a ona wybrała samodzielną inwestycję. Nie wiedziała czy żałować, lub może cieszyć. W końcu stwierdziła że musi nacieszyć się życiem i wybrała to drugie. 

Następnego dnia obudziła ją kuzynka. Dziś wyjeżdżała na swój szósty rok nauki w Hogwarcie. Nie mogła w to uwierzyć że już za dwa lata skończy szkołę i opuści mury starego zamku. 

Ubrała się i zeszła na śniadanie. Nie zjadła nic bo nie miała apetytu, i mimo namowy kuzynki stanowczo odmawiała. Staszczyła kufry i klatkę z Dianą na dół a następnie deportowała się wraz z Sophie na stację King's Cross. Wyszło jej to bardzo dobrze ponieważ żadna z nich się nie rozszczepiła. Na peronie spotkała Kendrę z którą następnie udała się do pociągu w poszukiwaniu przedziału. Chciały znaleźć resztę przyjaciół, ale po długich poszukiwaniach poddały się i usiadły w pustym przedziale. W chwili gdy pociąg ruszył, Charlotte wyciągnęła pergamin i pióro by zapisać najważniejsze rzeczy dotyczące budowy i działkę którą wybrała. 

- Co tam piszesz? - zapytała Whitmore.

- Listę najważniejszych rzeczy... dotyczących budowy - odpowiedziała wciąż pisząc.

- Co?!

- Ach, zapomniałam Ci powiedzieć. Więc, będę "budowała" - zrobiła cudzysłów w powietrzu - swój dom. - wyjaśniła.

- Nie kupisz gotowego, albo nie zamieszkasz w domu twojego kuzyna?

- Nie. Chciałam stworzyć własną pamiątkę - przyczepiła list do nóżki sowy, i wypuściła ją przez okno przedziału.

- Dobry pomysł ale...

- Sophie zapewniła że się wszystkim zajmie - urwała  jej wyprzedzając pytanie.

Resztę podróży spędziły wyłącznie w twoim towarzystwie, ponieważ reszty nie mogły odnaleźć w pociągu. Dopiero gdy dojechali na stację w Hogsmead, odnalazły Huncwotów, Lily i Marlene. Do szkoły jak co roku, odwiozły ich wozy ciągnięte przez testrale. Po dotarciu na teren szkoły, odbyła się wielka uczta, a po niej wszyscy udali się do swoich dormitoriów. Charlotte gdy tylko wypakowała kufry i przebrała się w coś wygodniejszego, zeszła do pokoju wspólnego aby zagrać w eksplodującego durnia z przyjaciółmi. 

- Nie, nie, nie. Oddaj mi to - zarządziła Kendra zwracając się do Syriusza który wyciągał kilka butelek ognistej.

- Nie będziemy pili, obiecuję - "przyrzekł" Black chowając flaszki za plecy.

- To tym bardziej możesz mi to oddać.

- Proszę - zrobił maślane oczy.

- Nie. - powiedziała stanowczo wyrywając mu zapas butelek z rąk.

- Czemu?!

- Bo będziemy pijani - popatrzyła się na wszystkich - A jestem pewna że nie chcemy zrobić nic głupiego.

Gra pierwszy raz odbyła się bez alkoholu, co dobrze wpłynęło na dalsze jej losy bo nikt nie zrobił nic czego by później żałował. Nigdy im się to nie udało, bo nigdy nie było z nimi Ken która potrafiła stanowczo zabronić wszystkiego co jej nie pasowało. Lotte próbowała to zrobić już kilka razy ale nigdy jej się to nie udało. Lily i Marlene nawet nie spróbowały ponieważ bawił je widok pijanego James'a i Syriusza.

- Chyba musisz zawsze z nami grać. Syriusz się tobie nie opiera a James grzecznie robi to co on - zaśmiała się Brown gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić po pokojach.

- Po prostu nie chciałam żeby Black był pijany. Wiem co potrafią robić nie trzeźwi ludzie - wyznała Whitmore.

- Dość o ognistej. Lepiej idźmy już spać bo jutro jest pierwszy dzień lekcji - zauważyła szatynka po chwili udając się do swojego dormitorium machając po drodze do blondynki na pożegnanie.

𝑸𝒖𝒊𝒆𝒕 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒂𝒏𝒅 𝑴𝒂𝒓𝒂𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 | 𝑹.𝑳.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz