Rozdział 2

266 11 34
                                    

!UWAGA!
W tekście występują liczne wulgaryzmy. Czytasz na własną odpowiedzialność.

~*~

Dominika

    Otwieram oczy, siadając gwałtownie. Rozglądam się z przerażaniem po pomieszczeniu, z ulgą stwierdzając, że wciąż jestem w swoim pokoju. Szybko zapalam stojącą na szafce nocnej lampkę, po czym opieram się o ścianę i zamykam oczy. Mój oddech jest szybki i płytki, a ciało całe drży. Zaciskam ręce na kołdrze i biorę głębszy wdech, próbując się uspokoić. Nie mam pojęcia, co ostatnio się ze mną dzieje, ale coraz bardziej zaczynam się bać.
Od kilku ostatnich nocy niemal za każdym razem, kiedy zasypiam, mam koszmary. W snach znajduję się w różnych niebezpiecznych sytuacjach i dziwnych miejscach, a za każdym razem towarzyszy mi tam jakaś bliska osoba, której coś grozi. Najgorsze jest jednak to, że nigdy nie mogę pomóc. Wszystkie koszmary urywają się, gdy zagrożenie dopada towarzyszącą mi osobę. Nie mam pojęcia, co te sny oznaczają, ale jestem nimi naprawdę przerażona i chcę, żeby już zniknęły.

    Po raz ostatni biorę głęboki oddech i jeszcze na chwilę zamykam oczy, czując że wreszcie się uspokajam, a moje spięte ciało, w końcu się rozluźnia. Puszczam trzymaną dotychczas kołdrę, a następnie sięgam po telefon, leżący na szafce nocnej. Odblokowuję komórkę, a wyświetlacz gwałtownie rozświetla moje otoczenie, na chwilę mnie oślepiając. Mrużę oczy, przyzwyczajając wzrok do ostrego światła, dzięki czemu po chwili dostrzegam obecną godzinę. Jest druga w nocy, no to pięknie...

    Wzdycham zrezygnowana i wstaję z łóżka, wiedząc że już nie zasnę.Chyba nawet nie ośmieliłabym się ponownie położyć, w obawie przed kolejnym koszmarem. Poza tym, przez to, że poprzedniego dnia nie zjadłam kolacji, mój brzuch zaczyna głośno burczeć, więc tym bardziej nie dam rady zmrużyć oka.

Wychodzę po cichu z pokoju, uważając aby nie zmącić panującej w domu grobowej ciszy. Wszędzie jest kompletnie ciemno, więc ponownie odblokowuję telefon i włączam latarkę, której światło pada prosto na drzwi pokoju mojego brata. Przez moment wpatruję się w jeden punkt, mając wrażenie, że coś się zmieniło. Dopiero po chwili zauważam brak zabawek Kuby, które wczoraj ułożyłam pod wejściem do jego sypialni. Trochę to dziwne, mama przecież nigdy w nocy nie zbiera zabawek, mój brat sam to zazwyczaj robi następnego dnia rano. Niepewnie podchodzę pod drzwi pokoju mojego brata i uchylam je lekko. Ze zdziwieniem dostrzegam, że Kuba zamiast spać,siedzi przy biurku,na którym leży otwarta książka.

    — Kuba? — pytam cicho, a mój brat odwraca się gwałtownie w moją stronę. — Dlaczego jeszcze nie śpisz?

    — Uczę się — odpowiada chłopiec, odwracając się z powrotem w stronę biurka. — Jutro mam ten test z matmy, pamiętasz?

    — To już jutro? — Podchodzę zdziwiona do brata, a on przytakuje. Pochylam się nad książką i rzucam okiem na zadania. — Myślałam,że tata miał ci to wytłumaczyć — mówię zgodnie z prawdą, wiedząc że nikt inny by mu tego nie wytłumaczył. To właśnie tata jest umysłem ścisłym w naszej rodzinie i to on zawsze tłumaczył mi i młodemu matematykę, kiedy mieliśmy z tym przedmiotem jakiś problem.

    — No niby tłumaczył, ale i tak się boję. — Wzdycha Kuba, zapisując kolejne działanie matematyczne. W zasadzie nie dziwię się zestresowaniu młodego. Nie ma on najlepszych stopni z matematyki, a po ostatniej jedynce rodzice zagrozili, że jeśli dostanie kolejną złą ocenę, nie puszczą go na mistrzostwa koszykówki, w których ma grać.

    — Kuba, proszę, połóż się. — Biorę do ręki książkę, zamykając ją. — Na pewno wszystko już umiesz, a brak snu ci nie pomoże, naprawdę.

Przeszłość nigdy nie znika: Dwa światy - jedna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz