Rozdział 9 + WYNIKI KONKURSU

100 5 1
                                    

DOMINIKA

Zestresowana wchodzę z Kamilą do szkoły. Denerwuję się, ponieważ czeka mnie poważna rozmowa z Piotrkiem. Jeszcze nie wiem, jak mu to wszystko wyjaśnię, ale będę musiała coś wymyślić... znowu. Naprawdę żałuję, że nie mogę powiedzieć mu prawdy, ale nie chcę, żeby miał problemy, więc pomimo wszystko muszę milczeć.
Chowam deskorolkę do swojej szafki i zaczynam rozglądać się za Szewczykiem. Chwilę później dostrzegam go pod salą, w której mamy mieć godzinę wychowawczą. Wzdycham cicho, zaczynając wpatrywać się w chłopaka, jednocześnie zastanawiając się, co mu powiedzieć.

— Halo, ziemia do Domi. — Kamila macha mi ręką przed oczami, więc przenoszę na nią wzrok. — Pójść z tobą?

— Nie, dam radę. — Staram się zabrzmieć wiarygodnie, ale widzę, że moja przyjaciółka tego nie kupuje. Mimo to nie wtrąca się jednak i pozwala mi porozmawiać z Szewczykiem w cztery oczy.

Biorę głęboki oddech, a następnie zaczynam kierować się w stronę Piotrka. Im bliżej jestem, tym szybciej bije moje serce, a mój oddech staje się szybki i płytki. Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę strachu oraz niepewności. Nienawidzę tego, że jestem tak nieśmiała i strachliwa w relacjach z innymi ludźmi. Gdybym była inna, pewna siebie, podeszłabym do chłopaka na całkowitym luzie, a potem wmówiła mu kolejne kłamstwo, nie przejmując się konsekwencjami. Chciałabym tak zrobić, ale nie potrafię.

— Hej. Możemy porozmawiać? — pytam cicho, stając przed Piotrkiem.

— O, cześć. Zamierzasz wmówić mi kolejne kłamstwo? Nie, dzięki — mówi szorstko, a ja czuję, że zaczynają piec mnie policzki.

— Nie, nie zamierzam. Poza tym, mieliśmy pogadać, pamiętasz? — Patrzę na niego przelotnie, wbijając wzrok w czubki moich trampek.

— Ta... — Przewraca oczami chłopak. — No to słucham. Dlaczego mnie okłamałaś? Przecież, jeśli nie chciałaś o tym rozmawiać, wystarczyło powiedzieć. Zrozumiałbym, wiesz o tym.

— Wiem, ja po prostu... — przerywam, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie chcę znów go okłamywać, ale nie mogę też wyznać mu prawdy.

— Po prostu? Co po prostu? — pyta zaciekawiony Szewczyk, ale w tej ciekawości jest coś jeszcze. Coś jakby... zaniepokojenie?

— Po prostu kryłam Kamilę. — Zaciskam usta w wąską linię, przełykając głośno ślinę. Już dawno kłamstwo nie przychodziło mi tak ciężko. — Ona zgubiła gdzieś swój stary plecak i chciała pożyczyć mój, bo nie miała też książek. Ja miałam w szafce zapasowy plecak, więc wzięłam tylko zeszyty, a resztę oddałam jej.

— To dlatego pożyczałaś od Pawła podręcznik? — Piotrek patrzy na mnie z jeszcze większym zaciekawieniem, a ja przytakuję niepewnie, zszokowana tym, że zwrócił na takie coś uwagę. Chłopak rozluźnia się, a ja widzę, że mu ulżyło.

Kilka minut później pod salę podchodzi nauczycielka od fizyki. Kobieta informuje nas, że dyrektorka, z którą mieliśmy mieć godzinę wychowawczą, ma jakieś ważne spotkanie, więc mamy zastępstwo. Korytarz wypełniają nasze okrzyki radości i śmiechy, a rozbawiona nauczycielka ucisza nas szybko. Po chwili dowiadujemy się też, że ze względu na brak zdawania na maturze rozszerzonej fizyki przez naszą klasę, dzisiaj nie będziemy mieli tego przedmiotu. Zamiast tego wszyscy zostajemy zaangażowani do pomocy przy organizacji zakończenia roku klas trzecich, czym do tej pory zajmowało się tylko kilku uczniów z naszej klasy oraz kilku z klasy przeciwległej.

Nie powiem, cieszy mnie taka luźniejsza godzina. Przynajmniej nie muszę myśleć o fizyce, do której kompletnie nie mam teraz głowy i która nie przyda mi się w dalszym życiu. Idę więc wraz z resztą klasy do sali gimnastycznej, gdzie kilkunastu naszych rówieśników już ciężko pracuje.
Uczniowie podzieleni są już na grupy, a każda z nich zajmuje się czymś innym. Dzięki temu widać, że wszyscy są świetnie zintegrowani i dokładnie wiedzą, co mają robić. Po poleceniu nauczycielki, abyśmy dołączyli do wybranych przez siebie grup, od razu kieruję się do osób, opracowujących scenariusz uroczystości. Zatrzymuję się jednak wpół kroku, słysząc z drugiego końca sali głos Piotrka, wołającego mojego imię.
Chłopak, który wybrał pomoc przy stronie technicznej uroczystości, namawia mnie do dołączenia do tej samej grupy. Nie znam się za bardzo na informatyce, ani tych wszystkich bajerach, ale widzę, że obok Szewczyka stoi Paweł, więc chcąc nie chcąc, muszę zrezygnować z pisania scenariusza.

Przeszłość nigdy nie znika: Dwa światy - jedna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz