DOMINIKA
Podnoszę powoli ciężkie powieki. W oczy uderza mnie oślepiająca biel, a w głowie zaczyna mi pulsować. Gdzieś z boku słyszę ciche pikanie, zagłuszane co i rusz przez przytłumione głosy. Próbuję wsłuchać się w coś, co przypomina rozmowę, ale nie jestem stanie rozróżnić słów, które teraz zlewają się w bezsensowny bełkot.
Mrugam kilka razy, przyzwyczajając wzrok do ostrego światła, po czym rozglądam się niepewnie, trochę bojąc się, co zaraz zobaczę. Pomieszczenie, w którym się znajduję, wygląda na szpitalną salę. Wokół mnie są maszyny, których pikanie doprowadza mnie do szału, a w drzwiach stoi Kamila, dyskutująca o czymś z lekarzem. Widząc moją przyjaciółkę, czuję lekką ulgę, a jeszcze bardziej uspokajam się, kiedy zaczynają docierać do mnie słowa jej oraz doktora.— Czyli co? Jak się obudzi, to będziemy mogły ją stąd zabrać? — pyta dziewczyna, poprawiając torebkę, z której wystaje butelka mojego ulubionego soku.
— Jeśli Dominika będzie czuła się dobrze i podpisze odpowiednie dokumenty, to wypuszczę ją do domu — oznajmia lekarz.
— Zaraz, chwila, jakie dokumenty ma podpisać? Po chuj? — Kamila wzrusza ramionami, a ja wzdycham, ubolewając nad jej doborem słownictwa.
— Może pozwolisz, że wyjaśnię to samej zainteresowanej? — proponuje mężczyzna, zauważając że odzyskałam przytomność. — Poczekaj, proszę, na zewnątrz.
— Jasne. — Kami uśmiecha się lekko w moją stronę, kierując swoje słowa bardziej do mnie niż do doktora. — Pójdę powiedzieć Monice, że jesteś już z nami.
Zgadzam się na pomysł dziewczyny, przez co zostaję w sali sam na sam z lekarzem. Przez cały czas mam jednak wrażenie, że coś jest z nim nie tak. Dopiero kiedy dostaję do podpisania odpowiednie dokumenty, orientuję się, że nie jestem w zwykłym szpitalu, tylko w skrzydle szpitalnym T.A.C.O.S.
W zasadzie, mogłam wcześniej się domyślić. Brown nie zawiózłby mnie przecież do normalnej placówki, bo nie miałby żadnego wytłumaczenia dla stanu, w jakim się znajdowałam. Poza tym, wiedział też pewnie, że ze szpitala tak szybko by mnie nie wypuścili, a tutaj wszystko zależy głównie od mojej woli.Ostrożnie podnoszę się do pozycji siedzącej i podpisuję kilka papierów, mówiących głównie o tym, że chcę wyjść z własnej woli, a agencja nie poniesie odpowiedzialności za ewentualny uszczerbek, jakiego mogę doznać przez zrezygnowanie z badań. Wiem, że w moim przypadku ryzyko jest dość duże, ale nie mam czasu siedzieć w skrzydle szpitalnym, podczas gdy szajka bandytów wciąż poluje na Kendalla. Muszę działać.
Składam podpis na ostatnim dokumencie, po czym oddaję cały plik papierów lekarzowi. Mężczyzna wychodzi po chwili z sali, pozwalając mi dojść do siebie, a zamiast niego w pomieszczeniu pojawiają się Monika i Kamila.— Domi, Boże, jak dobrze, że nic ci nie jest! — Moja kuzynka podbiega do mojego łóżka i przytula mnie mocno.
— Monia, dusisz... — dukam cicho, próbując odsunąć się od dziewczyny.
— No puść ją do cholery! — Kami łapie naszą przyjaciółkę w pasie i odciąga ją, a ja biorę głęboki oddech. — Jest cała i zdrowa, a ty zaraz możesz ją zabić, odbiło ci?!
— Przestań, dobrze?! To nie ty prawie straciłaś kolejnego członka rodziny! — wrzeszczy Monika, zaciskając pięści.
— Wystarczy! — podnoszę głos, przeczuwając że mała sprzeczka za chwilę może zamienić się w większą aferę. — Teraz nie możemy się kłócić, jasne? Musimy skupić się na pracy, zanim naprawdę dojdzie do tragedii.
CZYTASZ
Przeszłość nigdy nie znika: Dwa światy - jedna historia
FanfictionDomi jest uważana przez wszystkich za przeciętną dziewczynę, prowadzącą zwyczajne życie. Nikt nie wie o nietypowej pracy Dominiki, która wymaga od niej o wiele więcej niż przeciętny zawód. Kiedy jednak sławnemu mężczyźnie, jednemu z członków zespołu...