Rozdział 23

76 4 3
                                    

Kendall

Ze snu wyrywa mnie dźwięk budzika. Otwieram niechętnie jedno oko i biorę do ręki telefon, po czym patrzę na zegarek. Jest piąta rano... niech to szlag!
Tak bardzo nie chce mi się wstawać. Boli mnie głowa i jestem okropnie zmęczony po wczorajszym dniu. Co prawda było nawet fajnie, ale chyba jednak nie powinniśmy wczoraj imprezować, wiedząc że na drugi dzień idziemy do pracy.

Po wyłączeniu budzika przewracam się na drugi bok i przykrywam się szczelniej kołdrą, ponownie zamykając oczy. Mimo to wiem, że za chwilę i tak będę musiał wstać. Z ciężkim westchnieniem zrzucam z siebie pierzynę, która ląduje na podłodze, a potem opuszczam łóżko.
Biorę z szafy czyste ubrania, po czym kieruję się do łazienki, gdzie biorę zimny prysznic. To jednak ani trochę nie pomaga.

Mozolnie wykonuję pozostałe poranne czynności, a następnie ubieram się i idę do kuchni. Nie spodziewam się zastać tam kogokolwiek o tak wczesnej porze, ale życie znowu postanawia mnie zaskoczyć.
Po pomieszczeniu krząta się już Dominika, przygotowując śniadanie. Dziewczyna wygląda na wyspaną i radosną. Moje serce robi na jej widok fikołka, a żołądek zaciska się w supeł. O kurwa...

— Hej, Kendall! — wita mnie entuzjastycznie Domi. — Już wstałeś? Przecież mogłeś sobie jeszcze pospać. Do wyjazdu macie jeszcze półtorej godziny.

— Wiesz, obudził mnie budzik i uznałem, że już nie warto iść spać — mówię powoli, próbując opanować przyspieszone bicie serca. — A ty, czemu tak wcześnie wstałaś?

— Powiedzmy, że jestem rannym ptaszkiem. — Dziewczyna puszcza mi z rozbawieniem oczko, przez co czuję wybuch gorąca. — Pewnie masz niezłego kaca, co? Tu masz wodę z cytryną, powinna pomóc.

— Dzięki. — Biorę od niej szklankę z napojem. — A co będzie dzisiaj na śniadanie?

— Co powiesz na naleśniki z truskawkami i czekoladą? — pyta dziewiętnastolatka, wyciągając owoce z lodówki.

— Brzmi jakbyś miała bardzo dobry humor — stwierdzam, biorąc łyk wody, przez którą robi mi się jednak niedobrze.

— Bo mam — potwierdza moje przypuszczenia Domi. — Nie dość, że wczoraj spędziłam super wieczór z Kamilą, to jeszcze napisał do mnie Piotrek.

— J-jaki Piotrek? — pytam niepewnie, od razu poważniejąc. W sercu czuję ukłucie, ale staram się nie wyciągać pochopnych wniosków.

— Kolega z liceum — wyjaśnia dziewczyna, trochę mnie uspokajając.

— A zdradzisz, co napisał, czy to tajemnica państwowa? — dopytuję ze sztucznym uśmiechem. Próbuję rozluźnić atmosferę żartem, ale wychodzi to żałośnie.

— Stwierdził, że chciałby utrzymywać ze mną kontakt — oznajmia jak gdyby nigdy nic Dominika. — Zgodziłam się, wiesz? Pomijając Kamilę, w liceum Piotrek był jedyną przyjazną mi osobą.

— Rozumiem... — ucinam rozmowę, biorąc się za naleśniki położone przede mną przez dziewiętnastolatkę. Zupełnie nie mam ochoty słuchać o tamtym typie.

W kuchni zapanowuje cisza, przerywana jedynie odgłosami smażenia kolejnych naleśników. Domi kręci się po pomieszczeniu, co jakiś czas podając mi kolejną porcję.
Jem już chyba trzeciego naleśnika, a z głowy wciąż nie może wyjść mi tamten koleś. Wiem, że w żadnym stopniu nie mam prawa być zazdrosny o Polkę, ale to jest silniejsze ode mnie. Naprawdę nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje i wkurwia mnie to, że nie jestem już w stanie patrzeć na Dominikę tak samo, jak przed wczorajszą imprezą. Co się, do cholery, stało?!

Przeszłość nigdy nie znika: Dwa światy - jedna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz