Rozdział 18

97 4 1
                                    

DOMINIKA

Z niespokojnego snu wyrywa mnie dźwięk budzika, dochodzący z mojego telefonu. Po omacku biorę do ręki smartfon i wyłączam budzik, po czym zwlekam się z łóżka, przecierając rękami oczy. Jestem strasznie zmęczona, ponieważ w nocy nie spałam zbyt długo. Wiele godzin za to wierciłam się na łóżku przez natłok myśli.
Po wczorajszym napadzie na Kendalla, dość długo nie mogłam dojść do siebie. Kiedy godziłam się na tę pracę, nie przypuszczałam, że to wszystko będzie dla mnie aż tak trudne. Przypuszczam, że byłoby też inaczej, gdybym chroniła kogoś, kogo nie znam. Bronienie Schmidta jest o tyle ciężkie, że znałam go bardzo dobrze i nie potrafię patrzeć na jego strach czy ból. To, co wydarzyło się wczoraj, spędziło mi sen z powiek na wiele godzin, bo za każdym razem, kiedy zamykałam oczy, widziałam przerażonego Kendalla z pistoletem przystawionym do głowy. Okropnie się czuję...

Wychodzę powoli z pokoju i drepczę do kuchni, gdzie pomimo wczesnej godziny siedzą już moje przyjaciółki. Siadam przy stole obok Kamili, a następnie sięgam do, leżącego na środku talerza z kanapkami, biorąc z niego kawałek chleba. Przez jakiś czas siedzimy w kompletnej ciszy, a każda z nas zatopiona jest we własnych myślach. Wiem, że Kami i Monię też trapi to, co stało się wczoraj.

— Więc... — Kamila przerywa wreszcie ciszę. — Jakie mamy plany na dzisiaj?

— Pracę — odpowiada krótko Monika, patrząc na Wójcik jak na idiotkę.

— No co ty nie powiesz? — pyta z sarkazmem moje rówieśniczka. — Chodziło mi o to, czy wiesz już, gdzie jest teraz Schmidt. Sprawdzałaś jego telefon, lokalizację, masz dostęp do monitoringu, cokolwiek?

— Monitoring będę mogła sprawdzać dopiero wieczorem, bo pani Evans cały czas to załatwia — twierdzi Monia, biorąc kolejny kęs kanapki. — A lokalizację sprawdziłam, na razie Kendall siedzi w domu.

— A telefon? — zadaję cicho pytanie, szybko uświadamiając sobie, że chyba jednak nie chcę znać na nie odpowiedzi.

— Nie zauważyłam, żeby pisały lub dzwoniły do niego żadne podejrzane numery, więc nie zagłębiałam się w nic — mówi moja kuzynka i wstaje od stołu. — Jedyne, co zauważyłam, to że wymieniał dużo wiadomości z Bridgit.

— To chyba normalne po tym, co zaczęło się wczoraj dziać, co nie? — Kami wzrusza ramionami.

— No właśnie, Bridge była z nim przecież podczas napadu i jako jedyna z jego znajomych też mnie tam widziała, więc...

— Ale ja nie mówię o tym. — Wójcik przerywa mi, ściągając na siebie mój zdezorientowany wzrok. — Wchodziłaś dzisiaj do Internetu?

— Nie, jeszcze nie — przyznaję. — A powinnam?

— Raczej tak, bo od wczoraj wszystkie media huczą o... — Monika rzuca na stół kolorowe pismo z Bridgit i Kendallem na okładce — ...tym.

Niepewnie biorę gazetę do ręki, a jej tytuł zwala mnie z nóg.

— "Kendall Schmidt i Bridgit Mendler: zwykła przyjaźń czy potajemny związek"? — czytam na głos, unosząc ze zdziwieniem brwi.

— Nawet jeśli kogoś by to interesowało, to z tego szmatławca się tego nie dowie, bo w "cudnym" artykule jest tylko wzmianka o dwóch spotkaniach w kawiarni i napadzie. Nie ma dosłownie żadnej odpowiedzi na pytanie z tytułu, serio. — Monika parska z zażenowaniem.

Przeszłość nigdy nie znika: Dwa światy - jedna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz